W poniedziałek w kolejnym tekście na temat wiceministra rolnictwa Norberta Kaczmarczyka (Solidarna Polska) i jego rodziny dziennikarze Wp.pl ujawnili, że brat polityka, Konrad Kaczmarczyk, zgłosił w czerwcu w urzędzie gminy w Kozłowie straty po gradobiciu, w wyniku którego miała ucierpieć jego uprawa soi.
Tym samym brat wiceministra chciał uzyskać odszkodowanie z podlegającej resortowi Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Soja jest uprawiana na polu, które, jak wcześniej podał portal Wp.pl, Konradowi Kaczmarczykowi miał pomóc poddzierżawić Norbert Kaczmarczyk. Wniosek brata wiceministra o odszkodowanie miał być jedynym w gminie. Komisja wojewódzka miała jednak nie potwierdzić tego, że doszło do jakichkolwiek strat.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Konrad Kaczmarczyk w komentarzu przesłanym Wp.pl zaznaczył, że wnioski komisji nie oznaczają, że gradobicia nie było. - U jednego rolnika przechodzi gradobicie, a u drugiego nie przechodzi gradobicie - mówił, wskazując też, że grad "bije miejscowo".
Do sprawy odniósł się w wydanym we wtorek oświadczeniu wiceminister Norbert Kaczmarczyk. "Rolnik w momencie stwierdzenia jakiegokolwiek zdarzenia mającego znamiona klęski tj. grad, deszcz, huragan ma prawo zgłoszenia do Komisji Gminnej. Pola mojego Brata leżą na terenie kilku gmin, dwie z nich uznały szkodę, jedna nie, wyłącznie dlatego, że komisja pojawiła się na miejscu długo po zjawisku" - czytamy.
Jak dodał wiceminister, anomalie pogodowe (w tym lokalny grad) były jasno wskazane w zapowiedziach IMGW z tego dnia.
"Dodatkowo w przypadku gradu, który może wystąpić punktowo, jest oczywiste, że straty mogą nie być widoczne na pełnym obszarze upraw. Sugerowanie próby wyłudzenia, zgłoszenia nieprawdziwej szkody to kłamstwo i w tym zakresie przedstawimy twarde dowody w sądzie w postaci m.in zdjęć i oceny rzeczoznawcy. Ocena strat w rolnictwie to powszechna praktyka, która nie jest żadnym wyłudzeniem" - podkreślił Norbert Kaczmarczyk.
Wiceminister zapowiedział, że wystąpi na drogę sądową przeciwko Wp.pl "w związku z nieprawdziwymi informacjami i manipulacjami zawartymi w publikacjach portalu".
- Wczoraj prezydium komitetu politycznego Prawa i Sprawiedliwości zdecydowało, że dymisja wiceministra Kaczmarczyka musi nastąpić. I ona nastąpi - przekazał we wtorek wicemarszałek Ryszard Terlecki w Polskim Radiu 24.
Przypomnijmy, Norbert Kaczmarczyk miał pomóc bratu w poddzierżawieniu 141 hektarów państwowej ziemi, której dzierżawę powinien rozstrzygnąć przetarg.
Prawo i Sprawiedliwość, by "chronić" Polaków przed inwestorami z zagranicy, w 2016 roku zmieniło ustawę regulującą obrót ziemią, czego zwolennikiem był Norbert Kaczmarczyk. Nowe przepisy wprowadziły zakaz sprzedaży i dzierżawy ziemi z państwowych zasobów ludziom, którzy nie są rolnikami wystarczająco długo i nie mieszkają w gminie, gdzie położona jest nieruchomość przeznaczona pod dzierżawę.
"Poddzierżawa ziemi przez mojego brata od dzierżawiącego z Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa jest zgodna z prawem. Ponadto ani ja ani moja rodzina nie dzierżawimy ziemi z KOWR" - pisał w oświadczeniu wiceminister.
Wiele emocji wzbudził też ślub Kaczmarczyka, który odbył się pod koniec sierpnia. Na uroczystości obecny był m.in. Zbigniew Ziobro, szef resortu sprawiedliwości i partii, do której należy Kaczmarczyk. Na ślub przyjechała też europosłanka Beata Kempa.
W sieci pojawiło się nagranie z "symbolicznego" przekazania młodej parze prezentu ślubnego. Wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi otrzymał od swojego brata traktor marki John Deere wart 1,5 mln zł, a także wziął udział w spocie z przekazania ciągnika, który nagrał przedstawiciel producenta maszyn rolniczych. Kaczmarczyk podkreślał jednak, że to Konrad Kaczmarczyk, jego brat, jest właścicielem ciągnika i to on będzie spłacał za niego kredyt.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>