Podkomisja smoleńska wzywa Rosję do zwrotu wraku TU-154M. Pod dokumentem podpis Macierewicza

Podkomisja do spraw ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej zwróciła się z pismem do Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego i prokuratora generalnego Federacji Rosyjskiej o zwrot szczątków Tu-154M wraz z rejestratorami pokładowymi i wszystkimi materiałami dowodowymi. Pod dokumentem podpisał się Antoni Macierewicz.

W dokumencie stwierdzono, że państwo polskie jest prawowitym właścicielem wraku, a Rosja powinna go zwrócić na mocy załącznika 13 do Konwencji chicagowskiej. Zgodnie z nim wrak powinien wrócić do Polski po zakończeniu rosyjskiego śledztwa, czyli po 12 stycznia 2011 roku.

Antoni Macierewicz stwierdza w piśmie skierowanym do MAK oraz rosyjskiego prokuratora generalnego, że podkomisja do ponownego zbadania wypadku lotniczego 11 kwietnia 2022 r. opublikowała raport ustalający przyczyny zdarzenia. Zdaniem podkomisji, Tu-154M "uległ całkowitemu zniszczeniu w wyniku wybuchu". 

Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

"Wzywamy MAK oraz Prokuratora Generalnego, w posiadaniu którego są szczątki samolotu zniszczonego w dniu 10 kwietnia 2010 r. w wyniku aktu bezprawnej ingerencji dokonanego nad terytorium Federacji Rosyjskiej, do zwrotu Państwu Polskiemu, prawowitemu właścicielowi, a jednocześnie państwa rejestracji, wszystkich szczątków samolotu wraz z rejestratorami pokładowymi oraz wszystkimi przejętymi przez Federację Rosyjską materiałami dowodowymi" - napisano w piśmie, które cytuje niezalezna.pl

Zobacz wideo Kowal: Raport Macierewicza dotyczący katastrofy smoleńskiej jest nieprawdziwy, niewiarygodny

Podkomisja podkreśla także, że oczekuje udzielenia odpowiedzi na pytania: czy szczątki samolotu są należycie przechowywane, kto ma do nich dostęp, jaka ich część została utracona lub zniszczona i kto ponosi za to odpowiedzialność w Federacji Rosyjskiej. Dodano, że Rosja została wezwana do oddania wraku rezolucją Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, a przetrzymywanie go 11 lat po zakończeniu śledztwa, jest złamaniem prawa międzynarodowego.

Pismo przekazano do wiadomości przewodniczącej MAK Tatiany Anodiny, rosyjskiego prokuratora generalnego Igora Krasnowa oraz polskich ministrów obrony narodowej, spraw zagranicznych i sprawiedliwości.

MSZ wciąż próbuje odzyskać wrak tupolewa. Do Rosjan wysłano notę. Kilka tygodni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie

Jak ustaliliśmy w Gazeta.pl MSZ kilka tygodni po rozpoczęciu wojny w Ukrainie polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych skierowało do ambasady rosyjskiej kolejną notę dyplomatyczną ws. zwrotu wraku Tu-154M.

Pierwsze próby odzyskania szczątków maszyny podejmowano w kontaktach z Rosją za rządów PO-PSL już kilka miesięcy po katastrofie smoleńskiej. Rosja odpowiadała jednak enigmatycznie, że wrak pozostanie na jej terenie do czasu zakończenia prowadzonego przez tamtejsze służby śledztwa.

Próby te przejął rząd PiS, wskazując w komentarzach na brak skuteczności swoich poprzedników i obiecując w kampanii wyborczej bardziej zdecydowanie działania. Do tej pory ruchy polskich władz nie okazały się jednak wyjątkowo skuteczne. Nie pomogły działania polskich dyplomatów, nie pomogła też m.in. rezolucja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z października 2018 r., w której wezwano Rosję do oddania Polsce szczątków samolotu.

Podkomisja Macierewicza opłacana nawet po publikacji raportu. Wydano setki tysięcy złotych

Ogłoszony w kwietniu dokument był gotowy już kilka miesięcy wcześniej - raport przyjęto w sierpniu 2021 r. Nie upubliczniono go jednak z powodu "konfliktu wewnętrznego ekspertów" i niesprzyjających okoliczności politycznych. Te pojawiły się wraz z inwazją Rosji na Ukrainę. Antoni Macierewicz od lat forsuje tezę, że katastrofa prezydenckiego samolotu to efekt zamachu, o którego zorganizowanie podejrzewa Kreml.

Według Macierewicza w toku prac podkomisji wykryto ślady materiałów wybuchowych na 190. elementach samolotu Tu 154 M. Są to rzekomo materiały typu RDX, trotyl i pentryt, które znaleziono w 89 spośród 238 przebadanych próbek. Część śladów tych materiałów znajdowała się w miejscach niedostępnych dla pasażerów ani załogi samolotu. 

Raport z kwietnia br. znacząco różni się od tego przedstawionego w 2011 roku przez Komisję Badań Wypadków Lotniczych Lotnictwa Polskiego (PKBWL) pod przewodnictwem Jerzego Millera.

Zgodnie z oficjalnym raportem bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem, do której doszło 10 kwietnia 2010 roku, było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 m), przy zbyt dużej prędkości opadania, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi. 

Według komisji Millera piloci tupolewa złamali procedury bezpieczeństwa, co doprowadziło do zderzenia samolotu z drzewem, oderwania lewego skrzydła maszyny i utraty jej sterowności, aż w końcu zderzenia się z ziemią.  

Od 11 kwietnia, dnia publikacji raportu, do 5 maja br. z budżetu Ministerstwa Obrony Narodowej wydano na podkomisję smoleńską ponad 100 tys. zł - podaje Onet. Jak informuje serwis, w tym roku łącznie na prace ekspertów Antoniego Macierewicza wydano 613 tys. zł.

Więcej o: