Mateusz Morawiecki powiedział w rozmowie z Dorotą Kanią, redaktorką naczelną Polska Press, podczas XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu, że w 1953 roku nie pojawiły się żadne oficjalne dokumenty dotyczące decyzji o reparacjach, nie było żadnej umowy między Polską i Niemcami.
- W 1953 roku nie było żadnego zrzeczenia się, była notatka w "Trybunie Ludu" dzień po domniemanym posiedzeniu Rady Ministrów. Rada Ministrów nie była uprawnionym organem do jakichkolwiek decyzji - powiedział. - Jest wyłącznie notatka prasowa. Jeżeli ktoś chce budować argumentację prawną na notatce prasowej z "Trybuny Ludu", to życzę powodzenia - dodał.
Morawiecki stwierdził, że "Polska była państwem najbardziej zniszczonym przez Niemcy, które straciło największą liczbę ludności", zaś straty spowodowały, że po wojnie nie mogła normalnie się rozwijać. Premier powiedział, że raport o stratach wojennych to posunięcie, które ma w elementarny sposób przywrócić sprawiedliwość. Szef rządu wyraził przekonanie, że Polska doczeka się wypłaty reparacji.
- Dzisiaj Niemcy płacą Namibii za ludobójstwo między 1904 a 1908 rokiem. Jeśli można płacić po 120 latach, to my też na pewno doczekamy się. To będzie długa droga. Niech nikt nie liczy na to, że te pieniądze będą szybko. One mają wartość zarówno materialną, jak również moralną - powiedział premier.
1 września tego roku na Zamku Królewskim w Warszawie Arkadiusz Mularczyk przedstawił trzytomowy raport o stratach ludzkich i terytorialnych Polski w czasie II wojny światowej. Podczas prezentacji raportu prezes PiS Jarosław Kaczyński ogłosił decyzję o wystąpieniu Polski o reparacje wojenne i odszkodowania od Niemiec. Straty Polski wyliczono na ponad 6 bilionów 220 mld zł.