Jarosław Kaczyński wspominał w Karpaczu wizytę w Wiedniu. "Zobaczyłem rzeczy, których nie będę opisywał"

- My nie podpisywaliśmy umowy, że przyjmujemy cały zespół kulturowy, który reprezentowała i promowała zachodnia Europa - mówił w środę w Karpaczu prezes PiS Jarosław Kaczyński, nawiązując do wejścia Polski do Unii Europejskiej. - Wydawało się, że jednak, żeby po prostu istnieć i się rozwijać, musimy do UE wejść - dodał.

W środowym panelu pod hasłem "Realizm i wartości w polityce" w ramach 34. edycji konferencji Europa Karpat w Karpaczu oprócz prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego wzięli udział europosłowie PiS Zdzisław Krasnodębski i Ryszard Legutko oraz publicysta Bronisław Wildstein.

- Ta cywilizacja, w której żyjemy, cywilizacja chrześcijańska, chociaż dzisiaj można już mówić po części "postchrześcijańska", ale przynajmniej w tej swojej chrześcijańskiej części to jest najbardziej życzliwa człowiekowi cywilizacja w dziejach świata - stwierdził Jarosław Kaczyński.

Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Jak dodał, "warto jej bronić". - To jest też przesłanka naszej polityki w sferze wartości. Czy ona jest realistyczna? Ona jest wyrazem trudnego realizmu - ocenił prezes PiS.

- Podstawa, jaką jest szacunek do innego człowieka, szacunek do jednostki, odrzucenie zbrodni jako akceptowanej metody prowadzenia polityki jest ogromnie ważną sprawą - zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Zobacz wideo Kurski odwołany. Raś: Bardziej spodziewałem się wymiany premiera

Jarosław Kaczyński o UE: Nie podpisywaliśmy umowy o przyjęciu zespołu kulturowego

W dalszej części dyskusji były premier przekonywał, że "Polska ukształtowana w ciągu lat 90. była państwem imposybilnym w całym tego słowa znaczeniu". - Żadne większe przedsięwzięcie zbiorowe nie wychodziło, nic się nie udawało - mówił. 

- Myśmy przyjmowali, że wejście do Unii Europejskiej po pierwsze zapewni pewne środki, zapewni nam rynek europejski, bo przedtem działaliśmy w istocie w warunkach wojny celnej. (...) Wydawało się, że jednak, żeby po prostu istnieć i się rozwijać, musimy do UE wejść - komentował.

- Nikt albo prawie nikt z nas nie kwestionował obcości kulturowej. Była ona znana. Nie ukrywam, że ją poczułem, kiedy pierwszy raz byłem na Zachodzie, w Wiedniu i tam zobaczyłem różne rzeczy, których nie będę opisywał. To mi zupełnie wystarczyło, by zobaczyć, że jestem w innej strefie kulturowej, chociaż było to 33 lata temu - mówił prezes PiS. 

Według Kaczyńskiego "czasem konieczny jest wybór między tym, co jest naszą wartością, a tym, co jest groźbą dla tych wartości przy pozostawieniu sobie możliwości obrony". - My nie podpisywaliśmy umowy, że przyjmujemy cały zespół kulturowy, który reprezentowała i promowała zachodnia Europa - wskazywał były premier.

- Uważamy każdą ingerencję [w sferę kultury - red.] za nadużycie, złamanie prawa, realizację zasady "kto silniejszy, ten lepszy"- zaznaczył.

Prezes PiS powtórzył, że "w UE obowiązuje zasada 'kto silniejszy, ten lepszy', a ponieważ najsilniejsze Niemcy, funkcjonuje koncepcja, którą można nazwać neoimperialną". 

Do słów Kaczyńskiego o Wiedniu odniosła się na Twitterze posłanka PO Joanna Kluzik-Rostkowska, która od lat 80. do 2004 r. była dziennikarką. 

"W 1993 byliśmy w Wiedniu razem. Jechaliśmy z konwojem Janki Ochojskiej do Bośni. Pamiętam, że się wtedy Wiedeń prezesowi podobał. Ja mówiłam, ze to takie ciastko ze zbyt dużą ilością kremu jak dla mnie, a Jarosław Kaczyński na to, że lubi ciastka z kremem" - napisała. 

***

Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: