Ireneusz Raś na początku rozmowy z Jackiem Gądkiem skomentował poniedziałkowe odwołanie prezesa Telewizji Publicznej. - Nie ma powodu do picia szampana. Szampana można pić po zwycięstwie wyborczym - zaznaczył.
Dymisja Jacka Kurskiego to analiza tego, co się dzieje wewnątrz ugrupowania rządzącego. Jarosław Kaczyński nie zrezygnuje z tej jednoznacznej narracji w TVP. Wydaje się, że musi zakładać wzmożenie propagandy, bo słabość rządzących jest widoczna
- ocenił Raś.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Poseł Koalicji Polskiej wyjaśnił, że raczej spodziewał się zmiany premiera. - Moi rozmówcy, również z kręgów PiS-u, nie mają wątpliwości, że taki wariant jest brany pod uwagę. Jeśli Kaczyński wycofa się z tego, to będzie jego słabość. Przecież może wskazać winnego - to Mateusz Morawiecki nie załatwił pieniędzy z Unii Europejskiej ani nie zapewnił dostawy surowców do Polski na czas - tłumaczył Raś.
Zmianę Morawieckiego na Błaszczaka, kiedy mamy otoczenie wojenne, można jakoś wytłumaczyć. Powtórzę - jeśli Kaczyński się z tego pomysłu wycofa, okaże swoją słabość
- stwierdził Raś.
Jacek Gądek zapytał w Porannej Rozmowie Gazeta.pl również o reparacje wojenne. - Polsce należy się zadośćuczynienie za straty poniesione w czasie II wojny światowej. Ja się z tym zgadzam. Ale sposób realizacji jest nie do przyjęcia - twierdzi Ireneusz Raś.
To, co zrobiono w tamtym tygodniu na Zamku Królewskim, jest na potrzeby wewnętrznej polityki. Kaczyński znowu będzie próbował grać podziałami
- ocenił gość Porannej Rozmowy Gazeta.pl. Raś podkreślił, że kreślony przez prezesa PiS-u podział na "polskie" i "niemieckie" [czyli opozycyjne partie - przyp. red.] jest daleko idącą manipulacją i ma służyć doraźnemu i krótkoterminowemu kapitałowi Prawa i Sprawiedliwości. - Ja czuję się polskim patriotą i chcę pilnować polskich interesów. Patrzę też na polityków Lewicy i widzę, że też są patriotami - podkreślił Raś.
- Będziemy rozmawiać z partnerami z Niemiec o zadośćuczynieniu za straty, które poniosła Polska. Nie chcę tego oceniać i wyceniać, bo niejednokrotnie jest to cena śmierci. Polska wiele mogłaby zyskać na współpracy z Niemcami, również gospodarczo - wyraził swoje zdanie rozmówca Jacka Gądka.
Rozmowy byłyby o pieniądzach i coś takiego sobie wyobrażam. Ale taka realizacja, jaką prowadzi PiS, doprowadzi do spalenia raz na zawsze takich starań, jakie parlament podejmował już w 2004 roku
- dodał.
Poseł Koalicji Polskiej odpowiadał w Porannej Rozmowie również na pytania związane z deklaracją Donalda Tuska ws. aborcji. W czasie debaty z Rafałem Trzaskowskim na Campusie Polska Przyszłości przewodniczący Platformy Obywatelskiej wykluczył możliwość startu z list partii przeciwników legalnej aborcji do 12. tygodnia ciąży. Po tych słowach poseł PO Bogusław Sonik zrezygnował z kandydowania do Sejmu.
Tusk zrobił z tego priorytet. Platforma Obywatelska nigdy nie miała aborcji do 12. tygodnia ciąży na liście swoich postulatów. To jest bardzo niebezpieczne. Politycy PO mówili, że takimi rzeczami się nie gra, a to zrobili
- skomentował Raś. Poseł ocenił, że za tę deklarację i "zagraniem aborcją" Tusk zapłaci. - Kwestia liberalizacji aborcji wymaga zmiany konstytucji. O tym już Tusk nie powiedział. Tym się ewentualnie będzie bronić, że nie da się tego zrobić. To jest ta prawda w polityce. To jest ta prawda, której chcą bronić z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem - zapewnił Raś.
Mam pytanie, o to gdzie Platforma Obywatelska dziś jest? Jaki ma fundament zasad i wartości? To Donald Tusk musi jasno powiedzieć. Jeśli to powie, to scena polityczna ułoży się inaczej. Wtedy PO będzie obrońcą wartości lewicowych
- stwierdził polityk Koalicji Polskiej.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>