W poniedziałek Kazimiera Szczuka zadebiutowała jako prowadząca w RMF FM. Jej gościem był wiceszef MSZ Paweł Jabłoński. Dziennikarka zapytała polityka o kwestię reparacji wojennych, których rząd PiS domaga się od Niemiec.
Wtedy właśnie doszło do spięcia między Szczuką a Jabłońskim. Poniżej przedstawiamy zapis tego fragmentu rozmowy:
- Zrzekliśmy się, niejako pod presją okupanta, ale się zrzekliśmy reparacji - powiedziała Szczuka.
- Ale co to znaczy, że się zrzekliśmy? - zapytał Jabłoński.
- To znaczy, że się zrzekliśmy.
- Kiedy się zrzekliśmy i w jakiej formie?
- No w takiej formie, że się zrzekliśmy po prostu. Jeżeli chce pan bardzo dokładnych wiadomości...
- Chcę bardzo szczegółowo, precyzyjnie, bo rzeczywiście takie tezy pojawiają się w debacie publicznej.
- W 1952 roku. Ale to ja prowadzę tę rozmowę, nie pan i chciałabym, żeby pan teraz przestał mówić. Nie chcę, żeby pan się rozwijał teraz. Może pan przestać? - powiedziała Szczuka do Jabłońskiego, który próbował kontynuować.
- Jeżeli będzie mi pani przerywać, nie będzie mi pani dawać skończyć nawet jednego zdania, to ta rozmowa nie ma większego sensu.
- Będę, będę. Ja nie chcę, żeby pan kończył - mówiła jednocześnie z wiceszefem MSZ dziennikarka.
- Zadała mi pani pytanie, co jeśli się zrzekliśmy - to jest nieprawda. Powiedziała pani nieprawdę.
- To jest nieścisłość.
- To nie jest nieścisłość. To jest nieprawda.
- Bardzo proszę, żeby pan przestał mówić. Może pan przestać mówić? - zapytała Kazimiera Szczuka.
- Proszę pani redaktor, ale to, że pani się nie podobają moje odpowiedzi, to nie znaczy, że może pani oczekiwać cały czas innych.
- Owszem, nie podobają mi się, ale chce pan bardzo długo mówić, a ja chcę, żeby pan mówił krótko.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
W zeszły czwartek Jarosław Kaczyński ogłosił, że polski rząd będzie domagał się wypłaty odszkodowania od Niemiec za szkody wyrządzone w czasie II wojny światowej. - Taki jest nasz cel, wpisujący się w całą koncepcję odbudowy normalności jeśli chodzi o funkcjonowanie państwa polskiego - powiedział prezes Prawa i Sprawiedliwości.
- Niemcy napadli na Polskę i uczynili nam ogromne szkody. Okupacja miała charakter niebywale wręcz zbrodniczy, niesłychanie wręcz okrutny i spowodowała efekty, które w wielu wypadkach trwają po dziś dzień. Nie możemy na tym przechodzić do porządku dziennego tylko dlatego, że komuś się wydaje, że Polska jest w jakiejś szczególnej, radykalnie niższej pozycji niż inne kraje, a Polacy niż inne narody - stwierdził, dodając, że "wchodzimy na drogę, która będzie trwała długo i nie będzie łatwa".
Polityk poinformował, iż straty Polski wyliczono na ponad 6 bilionów 220 miliardów złotych. - To suma całkowicie możliwa do udźwignięcia dla gospodarki niemieckiej i nieobciążająca jej w żaden nadmierny sposób - stwierdził były premier, dodając, że "w tej sumie bardzo poważną część stanowi odszkodowanie za śmierć przeszło 5,2 mln polskich obywateli".