Ujawniamy kulisy. Kaczyński zdecydował o dymisji Kurskiego na urlopie. "Kura" chce być wicepremierem

Jacek Gądek
Odwołany prezes TVP Jacek Kurski walczył o wejście do rządu i chciał startować w wyborach parlamentarnych w 2023 r. Z TVP chciał jednak odejść dopiero na krótko przed wyborami. Decyzję o jego dymisji już teraz podjął jednak Jarosław Kaczyński w czasie swojego urlopu. Prezes PiS, jak ustaliliśmy, od tygodni mówił bardzo krytycznie o "Kurze". Powody to nachalne promowanie Solidarnej Polski i walka z premierem Mateuszem Morawieckim, która szkodziła już PiS-owi. Kurski walczy o stanowisko wicepremiera - taki awans wedle naszych informacji jest możliwy.
Zobacz wideo Czy inflacja w Polsce osiągnie poziom 20 proc.?

- Prezes wrócił z urlopu z decyzją o realizacji dymisji Kurskiego - mówi polityk obozu rządzącego.

Jacek Kurski chciał odejść z TVP i startować do Sejmu w najbliższych wyborach. Co jednak ważne: chciał odejść na krótko przed tymi wyborami, a nie już teraz. Marzyło mu się też wejście do rządu - na fotel wicepremiera.

- Kurski walczył o wejście do rządu na wicepremiera - mówi nam osoba z obozu rządzącego. Był już zresztą - nim został prezesem TVP - w rządzie wiceministrem kultury.

Przejście do rządu jest faktycznie możliwe, bo Kurski to zbyt ważna postać, by ją wyrzucić z TVP na zieloną trawkę. - To by zadziałało demobilizująco na naszych ludzi - nie kryje nasz rozmówca. Coś więc dostać musi. Ale co? Jeszcze wiążąco tego nie ustalono.

"Kurski zaskoczony własną dymisją

Jacek Kurski napisał na Twitterze: "Potwierdzam, że w wyniku decyzji mojego środowiska politycznego, w porozumieniu ze mną przestałem być prezesem TVP. Wiem, że przede mną kolejne wyzwania. Telewizja, której oddałem siedem ostatnich lat, jest dziś u szczytu potęgi, wspaniała jak nigdy. Z serca dziękuję widzom i ludziom TVP".

Ze słów Kurskiego wynika, że to nie on podjął decyzję o dymisji i jest nią w gruncie rzeczy zaskoczony. Dymisja nie była z nim uzgodniona, ale mu zakomunikowana. - Dymisja nie była z nim uzgodniona, bo on chciał odejść z TVP dopiero na krótko przed wyborami - słyszymy w PiS.

Sam Kurski pogodził się jednak z koniecznością odejścia z TVP już teraz - de facto w trybie natychmiastowym. "Kura" licząc na kontynuację kariery politycznej musi - i właśnie to robi - okazywać lojalność wobec PiS i publicznie się nie obraża. - Choć jest swoją dymisją zaskoczony - słyszymy.

Powrót do rządu na pocieszenie?

Z rekonstrukcji wydarzeń wynika, że Kurski po otrzymaniu informacji, iż będzie zdymisjonowany, zaczął się żalić prezesowi PiS, że nie może ot tak zostać odwołany, bo przez długie lata na ul. Woronicza przelewał krew, by PiS mogło rządzić. Kaczyński miał mu zatem obiecać, że otrzyma dostatecznie prestiżową funkcję. Stąd późniejszy post rzecznika PiS Radosława Fogla, że wkrótce czekają na niego nowe zadania.

Obóz premiera Morawieckiego wie o tym, że Kurski bardzo chciał być w rządzie i to nawet w fotelu wicepremiera. W kancelarii premiera chciano by uniknąć Jacka Kurskiego w roli ministra, nie mówiąc już o wicepremierze. Perspektywa taka jest jednak prawdopodobna.

"Kura" zasłużony dla PiS, ale słabszy niż się wydawało

Decyzję o dymisji podjął sam prezes PiS. Wedle naszych informacji Jarosław Kaczyński przyjmował pielgrzymującego na Nowogrodzką Jacka Kurskiego i wysłuchiwał jego pomysłów, w tym na zmianę ordynacji wyborczej, ale miał o nim coraz gorsze zdanie.

Powody? Tych jest kilka.

Powody nr 1: promowanie ziobrystów

Jacek Kurski w oczach prezesa PiS, ale też i masy innych polityków obozu Zjednoczonej Prawicy, natrętnie promował Solidarną Polskę - do programów publicystycznych TVP zapraszano już nawet nie tylko posłów, lecz także radnych z partii Zbigniewa Ziobry, co było potwornie źle odbierane przez PiS i samego Kaczyńskiego.

Przy Nowogrodzkiej można usłyszeć, że TVP wręcz wylansowała niektórych posłów Ziobry i zabierała się już za lansowanie kolejnych.

Wedle naszych informacji to jeden z głównych powodów: natrętne promowanie polityków Solidarnej Polski. Tu warto podkreślić, że prezes PiS ma pewną traumę po wyborach 2019 r., w których Ziobro wprowadził prawie 20-osobową reprezentację swojej partii, przez co PiS jest zupełnie uzależnione od ziobrystów. Alians Kurskiego z Solidarną Polską spowodował krytyczną ocenę ze strony prezesa PiS ambicji politycznych samego Kurskiego.

Powód nr 2: walka z premierem

Inny powód dymisji "Kury" to wojna z premierem Mateuszem Morawieckim. Przemilczanie aktywności premiera, a czasami wręcz atakowanie go.

- Przecież my walczymy o każdy promil poparcia, a TVP walczy z premierem. To już nam realnie szkodzi - słyszymy od jednego z ważnych polityków tego obozu. Telewizja "Kury" w "Wiadomościach" TVP atakowała też ludzi premiera - np. prezesa Polskiego Funduszu Rozwoju Pawła Borysa. - TVP czasami wycinała premiera i to do zera. A przecież nie może być tak, że jakaś konferencja szefa naszego rządu jest w Polsacie, a nie ma jej w TVP - podkreśla nasz rozmówca.

Kaczyński czyni Morawieckiego twarzą kampanii

Narracja obecna w TVP jest bardzo ważna w czasie kampanii - a ta najważniejsza, parlamentarna, już się w zasadzie toczy.

- I skoro Kaczyński podejmuje decyzję, że to premier jest twarzą naszej kampanii, to nie można tej twarzy wycinać - łapie się za głowę ważna postać z obozu rządzącego. Tym bardziej że - co do tego w całym obozie jest zgoda - Zjednoczoną Prawicę czeka jesienią i zimą dołek, zwłaszcza przez kryzys energetyczny.

Rozmówca z PiS: - Spór Kurskiego z Morawieckim był już dysfunkcjonalny dla całego obozu. Gdybyśmy mieli 45 proc. w sondażach, to można by przymknąć oko, ale Kaczyński wie, że teraz musimy już każdego tygodnia walczyć o każdy promil poparcia. Temu przecież służy jego objazd Polski.

Matyszkowicz może być tymczasowy

Mateusz Matyszkowicz, który zastąpił Jacka Kurskiego w fotelu prezesa TVP, wcale nie musi być docelowym prezesem TVP. Matyszkowicz nie pochodzi bowiem z jądra Zjednoczonej Prawicy.

W zarządzie - dotychczas jako wiceprezes - Matyszkowicz wtórował Kurskiemu w sprawach mających aspekt polityczny, a sam zajmował się swoją działką - bliższą kultury. - W praktyce klepał wszystko, co chciał "Kura" - słyszymy. PiS może zatem postawić na kogoś innego, jeśli Matyszkowicz nie spełni oczekiwań.

Więcej o: