Trzaskowski buduje siebie. Campus ma jednego lidera. Jednego, choć za jego plecami są politycy od codziennej, organizacyjnej roboty jak Sławomir Nitras, Barbara Nowacka, Cezary Tomczyk, Adam Szłapka, Agnieszka Pomaska i kilkoro innych. W ekipie Trzaskowskiego pracują nieliczni posłowie, choć na Campusie pojawiła się potem nawet większość posłów KO. To wprost oznacza, że w cieple Campusu warto się było ogrzać. Ba, na Campusie byli też nieoficjalni krytycy Trzaskowskiego.
Więcej o polskiej polityce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
I był też Donald Tusk - ale jako gość, ostatni i politycznie najważniejszy. To jednak znamienne: najważniejszą imprezę polityczną 2022 r. zorganizował Trzaskowski i na tejże imprezie gościem jest przewodniczący największej partii opozycyjnej.
Rywalizacja o palmę pierwszeństwa w całym obozie opozycyjnym jest faktem - podobnie w samej PO. Dość powiedzieć, że Platforma na Campus Polska nie dała ani grosza. Ba, aby nie zniknąć w cieniu Campusu, PO zorganizowała cykl spotkań MeetUp - Nowa Generacja Platformy Obywatelskiej. W oczach ludzi z obozu Trzaskowskiego partyjny MeetUp to raczej MeToo [ja też] - akcja naśladowania Campusu. Ekipa Trzaskowskiego mimo to zgromadziła tyle środków od fundatorów - w tym think tanki Republikanów i Demokratów z USA - że nie zdołała wszystkich wydać na organizację tegorocznego Campusu.
W kampanii prezydenckiej 2020 r. Trzaskowski mówił, że nie ma już w polskiej polityce Tuska, więc powinien z niej zniknąć też Kaczyński. Tymczasem dziś mamy powrót do przeszłości: liderami są znów Tuska i Kaczyński. Trzaskowski musi się w tych realiach odnaleźć. I sobie radzi - nie ogłasza końców dotychczasowych liderów, ale pracuje, by realnie być ich następcą lub pogromcą. Organizując Campus, pokazuje, że nie jest japiszonem (yuppie), ale poważnym politykiem.
Można dziś powiedzieć, że Trzaskowski buduje swoją polityczną masę w postaci zaufania społecznego i zaplecza wśród polityków - nie tylko zresztą PO, ale szerzej. Sam Tusk oddawał mu, że prezydent Warszawy jest dziś liderem sondażu zaufania wśród polityków w Polsce.
Trzaskowski buduje tę masę, by z niej wyrzeźbić konkretny osobisty cel w polityce dopiero w latach 2023-24-25. To wtedy mają się bowiem odbyć wybory parlamentarne, samorządowe i prezydenckie. Sam Trzaskowski jeszcze nie wie zapewne na 100 proc., czy w samorządowych i parlamentarnych będzie kandydował. Niemniej, jeśli tak, to stanowiska prezydenta Warszawy czy być może też premiera byłyby jedynie etapami w drodze do celu nr 1: prezydentury Polski.
W PO wśród krytyków Trzaskowskiego - a tych nie brakuje - słychać, że "Rafał lubi błyszczeć", "jest przekonany, że prezydentura mu się należy i w końcu wpadnie mu w ręce". Jeden z nich mówił nam tak: - I kiedyś nim zapewne zostanie, tylko niech na to zapracuje, a nie tylko błyszczy.
Campus Polska to właśnie taka praca, choć wykonywana w celu budowania nie kapitału PO, ale samego Trzaskowskiego. Stąd ta pretensja "patriotów Platformy" do Trzaskowskiego: że gra na siebie, a nie na partię.
Czas do 2025 r. jest dla niego absolutnie kluczowy, bo nie można być wiecznym talentem. Trzaskowski ma już tymczasem wykorzystany limit zmarnowanych szans. W 2020 r. zmarnował swoją szansę na wygranie wyborów prezydenckich, bo zrezygnował z konfrontacji w czasie debaty TVP w Końskich - przez asekuranctwo i zwyczajnie kiepskie przygotowanie merytoryczne do niespodziewanej kampanii. A potem pozwolił na rozpływanie się kapitału w postaci ponad 10 mln głosów, które w tych wyborach zdobył.
Przegrał kampanijny sprint z 2020 r., ale - po długim zwlekaniu, ale jednak - stworzył Campus, to znaczy, że wnioski wyciągnął. Trzaskowski w czasie Campusu powiedział, mówiąc o nauce wyniesionej z pracy w Parlamencie Europejskim, że ogromnie ważne jest budowanie relacji, bo one potem bardzo procentują. A czym jest Campus? Przecież nie programową feerią, ale przede wszystkim tworzeniem więzi Trzaskowskiego z ponad tysiącem młodych ludzi z całej Polski - to w przyszłości może być armia Trzaskowskiego w kampanii.
A za pośrednictwem tej elity - uczestników Campusu - może dotrzeć do całego pokolenia najmłodszych wyborców. Nieprzypadkowo on sam mówi już o "społeczności" Campusu i wraz ze współpracownikami zapowiada już kolejną edycję za rok. Campus to bowiem projekt długoterminowy i obliczony - choć akurat tego nikt z jego ekipy publicznie nie powie - na ukoronowanie w postaci "Trzaskowski 2025".