W środę odbędą się uroczystości związane z 42. rocznicą podpisania Porozumień Sierpniowych. Nie weźmie w nich jednak udziału Lech Wałęsa, pierwszy przewodniczący "Solidarności". Były prezydent wytłumaczył, że jest już zmęczony i schorowany. - Postanowiłem zająć się tylko sobą - podkreślił. W obchodach uczestniczyć będzie za to jego żona.
W rozmowie z TVN24 Danuta Wałęsa podkreśliła, że żony obecnych prezydenta i premiera "nie biorą udziału w życiu kobiet, mimo że dzieje się źle w stosunku do dzieci, młodzieży, kobiet". - Przewodnią myślą dla mnie jest to, żeby jednak się zbuntować. Byłabym nawet skłonna namawiać, żeby wyjść na ulice i walczyć, bo to jest za dużo tego złego, tej agresji, tej złości ze strony rządzących, a oni mówią, że to opozycyjna strona jest złośliwa. Nie rozumiem tego - powiedziała.
- Ja bym była skłonna być jako ta pierwsza, która prowadzi do tego głosu silnego, żeby usłyszeli rządzący, że kobieta ma siłę i oni muszą posłuchać - dodała.
Więcej wiadomości na stronie głównej Gazeta.pl
Żona Lecha Wałęsy została zapytana również o to, czy rocznica podpisania Porozumień Sierpniowych dużo dla niej znaczy. - Bardzo mi przykro, ale w tej chwili nic dla mnie nie znaczy. Przeszło, przeminęło, nie o taką Polskę walczyłam - stwierdziła. - Gorsze czasy niż za komuny. Co to za wolność, jak nie wiadomo, co będzie za tydzień. Nie wiadomo, co wymyślą - podkreśliła.
Danuta Wałęsa odniosła się również do obecnego NSZZ "Solidarność". - Jaka to "Solidarność"? Oni się powinni wstydzić, że nie potrafią się dogadać z pierwszym przewodniczącym, tylko dogadują się z obecnym rządem. Kościół jest z rządem, związki zawodowe są z rządem, a gdzie jest naród? Gdzie jesteśmy my? Nie ma. Jak to jest możliwe, żeby Kościół się dogadał z rządem i trąbił w jedną trąbkę? I związki zawodowe? To nie jest żadna "Solidarność". To są po prostu zdrajcy. Zdrajcy Sierpnia i zdrajcy Wałęsy, bo Wałęsa im utorował drogę, a oni go po prostu zdeptali - zaznaczyła.