Campus odbędzie się w dniach 26 sierpnia - 1 września w Olsztynie. Będzie 1300 uczestników i ok. 300 gości.
Więcej o polityce przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wśród gości i partnerów są ludzie od środowisk konserwatywnych (Klub Jagielloński czy wspierający Prawo i Sprawiedliwość poseł Zbigniew Girzyński), po aktywistów LGBT (transpłciowa publicystka Maja Heban, Kampania Przeciw Homofobii, Jacek Jelonek - pierwszy polski "Prince Charming"). Są również filozof Ivan Krastev i Garri Kasparow (rosyjski szachista i krytyk Putina), prof. Adam Bodnar i wielu ambasadorów - w tym ambasador USA Mark Brzeziński.
Będą też liderzy partyjni: prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, szef Polski 2050 Szymon Hołownia i przewodniczący PO Donald Tusk. Organizatorzy zaprosili też liderów Nowej Lewicy, ale ci grzecznie podziękowali - ze względu na zajęte kalendarze bądź sprawy prywatne.
Dla Nowej Lewicy Campus jest kłopotliwy. Dlaczego? Bo Rafał Trzaskowski wysysa elektorat lewicowy, więc pokazywanie się u jego boku przez liderów lewicy jest ryzykowne. W wyborach prezydenckich Trzaskowski już w I turze miał w garści głosy lewicowych wyborców, a współprzewodniczącemu Nowej Lewicy Robertowi Biedroniowi zostały strzępy - 2,22 proc.
Za Campusem stoi przede wszystkim Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy. Ale także: Sławomir Nitras, Barbara Nowacka, Cezary Tomczyk, Agnieszka Pomaska, Katarzyna Lubnauer, Michał Szczerba, Dariusz Joński. Nie jest to szerokie grono, także dlatego, że między dwoma obozami w Platformie - Donalda Tuska i Rafała Trzaskowskiego - jest napięcie. Oczywiście ten Tuska liczebnie dominuje, ale jeśli chodzi o społeczne zaufanie, to Trzaskowskie jest górą. Kto zbyt mocno przystaje do prezydenta Warszawy, naraża się na kłopoty i zarzut nielojalności wobec centrali. Jest tak nawet jeśli wierchuszka Platformy zaprzecza i mówi o doskonałej współpracy. Niemniej frakcja Trzaskowskiego nie chce z PO wychodzić, a jedynie mieć silniejszą pozycję w Platformie. Trzaskowski z kolei celuje w prezydenturę państwa w 2025 r., więc ważne są dla niego i posiadanie silnej partii z dużym budżetem, i elektoratu własnego szerszego niż tylko ten własnej partii.
Prezydent Warszawy dzięki Campusowi odkleja się od betonowego elektoratu PO. Jest bardziej lewicowy, a jednocześnie nie aż tak konfrontacyjny wobec obozu PiS jak Tusk. Taki też jest Campus Polska. Jednocześnie przez swą efektowność "odpaździerza" Platformę, choć na to Trzaskowski nie ma monopolu, bo i Tusk w lipcu zorganizował największą od lat konwencję PO w Radomiu - taką jak w latach dawnej świetności partii.
Sławomir Nitras (PO), jeden z najbliższych współpracowników Trzaskowskiego: - Chcemy przekraczać granice. Zaprosiliśmy Klub Jagielloński, ale także posła Zbigniewa Girzyńskiego. Będziemy dyskutowali o Kościele - szansa na to, abyśmy się zgodzili co do tego, jak mają wyglądać relacje państwo - Kościół w XXI w., są niewielkie, ale akurat Girzyński nie jest zbrojnym ramieniem PiS, ale stara się mieć podmiotową pozycję w polityce.
Dyskusje to jedno, ale polityczny efekt zapraszania np. konserwatywnego KJ jest taki, że można w ten sposób demobilizować pewien segment elektoratu PiS czy nawet próbować pozyskać wyborców umiarkowanie konserwatywnych - nie tyle na rzecz PO, ile na rzecz samego Trzaskowskiego. Z pozyskaniem elektoratu lewicowego było prezydentowi Warszawy o niebo łatwiej, ale z coraz bardziej zawiedzionymi PiS-em konserwatystami może choć podjąć próbę.
Poseł PO Michał Szczerba: - Kogoś może dziwić obecność Tomasza Terlikowskiego albo Klubu Jagiellońskiego. Ale to, że mamy inne wrażliwości, czasami radykalnie odmiennie oceniamy rzeczywistość, nie powoduje, że taka wymiana opinii jest niemożliwa. Co więcej, taka dyskusja może być twórcza dla obu stron sporu.
Nitras: - Cenię publikacje Klubu Jagiellońskiego. Wiem, że ich serce bije po konserwatywnej stronie, ale ich raporty i elementy, które wprowadzają do debaty publicznej, wcale nie są przesiąknięte konserwatyzmem. Zaimponowali mi debatą o wykluczeniu średnich miast, bo zwróciła uwagę na realny problem. Nie mam złudzeń, że będą musieli się uwiarygadniać w konserwatywnym środowisku, więc będą mówić rzeczy dla nas nieprzyjemne. I bardzo dobrze.
Zwłaszcza jednak na zaproszenie KJ podniosły się głosy betonowych zwolenników PO, "silnych razem".
Nitras komentuje to tak: - Można mieć wrażenie, że z lewej i z prawej strony jest zły ferment. Jednak sygnały, które sam odbieram po zaproszeniu KJ, są takie: 10 proc. z lewej i 10 proc. z prawej to oburzenie. A 80 proc. mówi "fajnie, że to zrobiliście".
O ile Tusk skupia się na budowaniu siły PO i próbie zdominowania opozycji, co przy słabnącym PiS-ie mogłoby wystarczyć do odbicia władzy, to obóz Trzaskowskiego jest przekonany, że Platforma to za mało.
Michał Szczerba: - Rafał Trzaskowski jest liderem projektu Campus. Nikt poza nim nie stworzył czegoś porównywanego. Aktywność młodzieżówek i partyjnych think tanków jest ważna, ale to za mało. Campus dla jego uczestniczek i uczestników to doświadczenie pokoleniowe. Tu tworzy się wspólnota.
I dodaje: - Campus Polska Przyszłości to długoterminowa inwestycja. To budowa nowego pokolenia wielkiej zmiany. Przed nami tydzień otwartej debaty, a nie zamknięte spotkania prezesa Kaczyńskiego. Gdyby przyjechał jakiś polityk PiS i chciał zabrać głos, też mógłby swobodnie to zrobić. Bo Campus to strefa wolnego słowa.
Nitras: - Partycypacja społeczna w polityce jest w Polsce, na tle Europy, dość niska. Przerysowując to można by politykę sprowadzić do stwierdzenia "daj głos i spadaj". A my chcemy stworzyć okazję do spokojnej i poważnej rozmowy o najważniejszych sprawach przyszłości. Powtarzam: o przyszłości. Chcemy ludziom zwrócić politykę.
Ale Campus to też ryzyka. Wśród gości w zeszłym roku był prof. Leszek Balcerowicz, który swoją arogancję rozjuszył młodzież, a mediom publicznym dostarczył amunicji do ostrzeliwania Platformy. W starciu z młodzieżą ocierający się o denializm klimatyczny Balcerowicz wypadł nawet nie jak boomer, ale boomerozaur. W tym roku już go nie ma. Ale jest posłanka KO Klaudia Jachira, Barbara Kurdej-Szatan i prof. Magdalena Środa, które są w stanie wywołać kolejne kontrowersje.
- Takie żywiołowe wydarzenie wiąże się z jakimś ryzykiem, że ktoś powie coś budzącego emocje. Ale tu nie ma cenzury. Bo najważniejsze jest tworzenie przestrzeni do wolnej dyskusji - mówi Michał Szczerba.