Misiewicz uznany za winnego nielegalnego reklamowania "Misiewiczówki". Złożył apelację

Bartłomiej Misiewicz został uznany za winnego nielegalnego reklamowania swojej wódki "Misiewiczówka" w mediach społecznościowych. Jak podaje PAP, były rzecznik MON złożył już apelację, liczy na uniewinnienie.

Wyrok Sądu Rejonowego w Warszawie zapadł w połowie lipca. Na Misiewicza nałożono karę 20 tys. zł grzywny (maksymalna kara za niezgodną z prawem reklamę alkoholu wynosi do 500 tys. zł). Jednocześnie sąd nie przychylił się do zawartych w akcie oskarżenia zarzutów sprzedaży alkoholu bez zezwolenia i promowania alkoholu na stronie internetowej sklepu sprzedającego "Misiewiczówkę".

Akt oskarżenia w tej sprawie do warszawskiego sądu trafił w maju 2021 r.

Obrońca Misiewicza: Jego działania nie miały charakteru publicznego

Mecenas Maciej Marczak, obrońca oskarżonego, przekazał Polskiej Agencji Prasowej, że w połowie sierpnia złożył w tej sprawie apelację, w której wnosi o uniewinnienie Misiewicza.

- Zgadzamy się z wyrokiem sądu pierwszej instancji w tej części, w której przyznał nam rację, czyli że sprzedaż alkoholu była zgodna z zezwoleniem i nie dochodziło do zakazanej reklamy na stronie internetowej. Natomiast nie zgadzamy się, że doszło do zakazanej reklamy na Twitterze - powiedział adwokat, cytowany przez WP.

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>

Dodał, że w apelacji zwrócono uwagę, iż działania oskarżonego nie miały charakteru publicznego. Zdaniem obrońcy Misiewicz kierował swoje tweety do znajomych na profilu, a "każda osoba, jak już wchodziła na jego profil, to wiedziała, że jest on producentem wódki". - Tutaj nie ma przypadkowości i sytuacji, kiedy przypadkowe osoby wchodziły na profil. W naszej ocenie on już był z tym utożsamiany - stwierdził Marczak.

Kim jest Bartłomiej Misiewicz?

Bartłomiej Misiewicz w 2015 r. został rzecznikiem prasowym Ministerstwa Obrony Narodowej. Był jednym z najbliższych współpracowników ówczesnego szefa resortu, Antoniego Macierewicza. W 2017 r. został pełnomocnikiem zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej ds. komunikacji. W 2019 roku Misiewicza zatrzymało CBA. Byłemu rzecznikowi MON postawiono zarzut przekroczenia uprawnień funkcjonariusza publicznego i działania na szkodę państwowej spółki.

Zobacz wideo "Bywa szarmancki". Kim naprawdę jest Antoni Macierewicz?

Wraz z byłą pracownicą MON Misiewicz miał doprowadzić do strat w PGZ. Ponadto razem z posłem PiS Mariuszem Antonim K. miał powoływać się na wpływy w państwowych instytucjach.  Zarzucono mu "powoływanie się wspólnie i w porozumieniu na wpływy w instytucji państwowej i podjęcia się pośrednictwa w załatwieniu określonych spraw celem uzyskania korzyści majątkowej w kwocie ponad 90 tys. zł". Misiewicz spędził kilka miesięcy w areszcie. Wyszedł po wpłaceniu kaucji. 

W maju tego roku został zatrzymany przez austriacką policję za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. W organizmie miał 1,5 promila.

Jak ustaliła w styczniu "Gazeta Wyborcza", to właśnie wobec Bartłomieja Misiewicza i wspomnianego już Mariusza Antoniego K. CBA po raz pierwszy użyło systemu szpiegowskiego Pegasus.

***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>

Więcej o: