Rozmówca z kręgów rządowych mówi więc tak: - Będą parli do tego, aby rozeszło się po kościach. Teraz to już się skończy na opiep… wojewodów.
Więcej o katastrofie na Odrze przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Wcześniej premier zdecydował o dwóch dymisjach: szefa spółki Wody Polskie Przemysława Dacy i szefa Głównego Inspektora Ochrony Środowiska Michała Mistrzaka.
Dominująca wersja: przyczyny jakoby naturalne
Na dziś najbardziej prawdopodobną przyczyną katastrofy ekologicznej na Odrze przyjmowaną w obozie rządzącym jest ta, która wskazuje na jej źródło w postaci zakwitu alg.
- Przyczyną zatrucia Odry mogą być złote algi - podkreślała minister klimatu i środowiska Anna Moskwa. Ich zakwit jest śmiercionośny dla ryb. Ale skąd się wzięły w rzece? Tego nie ustalono. Moskwa podkreślała, że dopiero dalsze badania mogą dać odpowiedź. Jak podkreślał dr Grzegorz Dietrich z Instytutu Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie, nagły zakwit mógł być spowodowany kumulacją czynników, wymieniał tu: wysokie zasolenie rzeki, niski poziom wody oraz wysoką temperaturę powietrza. Póki co nie stwierdzono nielegalnego zrzutu chemikaliów lub nieczystości do Odry. Złote algi wymagają bardzo wysokich poziomów soli w wodzie i skądś te sole w ponadnaturalnym dla rzeki stężeniu musiały się wziąć.
To najwygodniejsza dla rządu wersja, bo przynajmniej po części oczyszcza z zarzutu dopuszczenia do uśmiercenia rzeki. A wskazanie źródła zasolenia wody - choćby w postaci zrzutu nieczystości z zakładów przemysłowych bądź wód z kopalni - może być już niemożliwe. Problem z ospałą reakcją na katastrofę na Odrze jednak pozostaje.
Premier Mateusz Morawiecki przyjął postawę szeryfa. 13 sierpnia powiedział, że o sytuacji w Odrze dowiedział się "za późno", bo dopiero 9 lub 10 sierpnia, choć problem padania ryb w Odrze na dużą skalę pojawił się już pod koniec lipca. Morawiecki zdymisjonował więc prezesa Wód Polskich i GIOŚ, choć z ujawnionych przez Gazeta.pl dokumentów wynika, że GIOŚ coś ws. Odry akurat zrobił. Wyznaczono także 1 milion złotych nagrody za pomoc w zidentyfikowaniu winnych katastrofy ekologicznej.
Premier nie wykluczył też kolejnych dymisji. - Ale wtedy zupełnie nie wiedział, co się mogło wydarzyć na Odrze - mówi jeden z naszych informatorów. Radzi więc do wizji kolejnych dymisji nie przywiązywać wagi.
W obozie władzy zaczęto się przerzucać odpowiedzialnością za ospałą reakcję na umieranie Odry. GIOŚ jest powoływany przez premiera, ale nadzorowany przez resort klimatu i środowiska, a konkretnie wiceministra Jacka Ozdobę z Solidarnej Polski, ale już inspekcje wojewódzkie i służby w regionach nadzoruje wojewoda. O ile wiceminister przerwał urlop, gdy się dowiedział o katastrofie na Odrze, to wojewoda z Dolnego Śląska nie. Z kolei minister klimatu Anna Moskwa, choć była na urlopie i początkowo milczała, potem starała się nadrabiać nieobecność wpisami na Twitterze i konferencjami. Dziś to Moskwa jest pierwszoplanową postacią, która odpowiada za wyjaśnianie katastrofy ekologicznej i komunikację w tej sprawie.
Obóz premiera chciał utemperować, a optymalnie odwołać Ozdobę - wiceminister bowiem otwarcie mówił, że Mateusz Morawiecki popełnił błąd, dymisjonując GIOŚ-a, a pozostawiając na stanowisku wojewodę dolnośląskiego. Jeszcze parę dni temu krążyły pogłoski o naciskach na dymisję Ozdoby, teraz jednak ucichły, a sprawa jest nieaktualna.
Ozdoba wchodził w zwarcie z premierem - nie po raz pierwszy zresztą - i jak mówi jeden z naszych rozmówców, "odwija się" krytykom. Gdyby go odwołano, taka jest opinia w obozie rządzącym, nie wychodziłby już z mediów, w których krytykowałby służby państwowe i premiera, a to nikomu w PiS nie jest potrzebne. A ponadto za Ozdobą stoi Zbigniew Ziobro - minister sprawiedliwości mając w ręku prokuraturę, ma możliwość grillowania urzędników, w tym wojewodów, a to też PiS-owi niepotrzebne.
Ziobryści chcieliby z kolei wyciąć bliskiego premierowi wojewodę dolnośląskiego - Jarosława Obremskiego. W obozie rządzącym jest przekonanie, że Obremski się kompromituje, ale nie oznacza to jeszcze jego dymisji. Obremski ma opinię gołębiego polityka, który w kontaktach z mediami jest nieporadny, a merytorycznie słaby.
Do Obremskiego są pretensje, że nie poinformował Rządowego Centrum Bezpieczeństwa o zagrożeniu odpowiednio wcześniej i o to, że służby mu podległe wprowadzały w błąd sztab kryzysowy ws. stwierdzenia zawartości mezytylenu w próbkach z Odry.
Sam Obremski mówił, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - Byłem na wakacjach i co jakiś czas dzwoniłem do wicewojewody, który wtedy pełnił funkcję wojewody. I wicewojewoda informował mnie, że mamy do czynienia z taką skalą, z którą sobie poradził sam powiat - opowiadał po powrocie z urlopu wojewoda.
Sam wojewoda publicznie mówi, że problem był nikły. To stoi w sprzeczności z oceną premiera, który wprost powiedział, że zbyt późno go poinformowano o wymieraniu Odry.
W obozie władzy są też pretensje do wiceministra infrastruktury Grzegorza Witkowskiego i drugiego z wiceministrów w tym resorcie - Marka Gróbarczyka, pełnomocnik rządu ds. gospodarki wodą oraz inwestycji w gospodarce morskiej i wodnej. Ale oni, wedle naszych rozmówców, również mogą się czuć bezpiecznie. Witkowski nie jest nawet posłem, więc jego odwołanie byłoby bardzo proste. - Ale Witkowski jest od Achima [europosła Joachima Brudzińskiego - red.] i Morawiecki nie chce się narażać - mówi osoba z kręgów rządowych.
Obóz ucieka już do przodu. Jak? Minister Klimatu Anna Moskwa zapowiedziała, że resort przeznaczy 250 mln zł na system monitorowania jakości wód powierzchniowych. - W newralgicznych i kluczowych miejscach polskich rzek i dopływów zostaną rozmieszczone stacje monitorująco-badawcze. Będą one prowadziły 24-godzinny monitoring z pełnym raportowaniem online. W razie przekroczenia któregokolwiek z kluczowych parametrów dla jakości wody natychmiast zostanie uruchomiony alert, który trafi do odpowiednich służb - opisywała. Z kolei Ozdoba zapowiedział zmiany w funkcjonowaniu Inspekcji Ochrony Środowiska, które "będą dotyczyć skuteczniejszej walki z przestępcami środowiskowymi", chwalił się też świeżo podpisaną przez prezydenta ustawą zaostrzającą kary za zanieczyszczanie środowiska.