Dzieciom wiązano ręce, fundacja zawiadomiła prokuraturę. Ministerstwo: To dyskryminacja wiernych

Podczas obozu organizowanego przez Oazę Nowego Życia uczestnikom wiązano ręce, by "poczuły się jak Jezus w niewoli". Fundacja Biuro Ochrony Praw Dziecka złożyło w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury. Ministerstwo Sprawiedliwości uważa, że organizacja dopuściła się w ten sposób "dyskryminacji wiernych, a także odzierania z godności uczestników i organizatorów oazy".

Jak informowaliśmy w ubiegłym tygodniu, Biuro Obrony Praw Dziecka [fundacja niezwiązana z Rzecznikiem Praw Dziecka ani Komitetem Praw Dziecka] poinformowało, że dzieci, które przebywały na obozie Oaza Nowego Życia w Tylmanowej (woj. małopolskie), "w ramach zabawy" miały mieć wiązane przez księży ręce. Wszystko po to, "by poczuły się jak Jezus w niewoli".

W złożonym do Prokuratury Okręgowej w Łodzi zawiadomieniu prezeska BOPD Karolina Krupa-Gaweł podkreśliła, iż z informacji, które otrzymała od osób podających się za uczestników oazy "wynikało, że opiekunowie znęcali się nad nimi, w ten sposób, że wiązali dzieciom sznurkiem ręce, uniemożliwiając swobodne poruszanie się, picie, spożywanie pokarmów i korzystanie z toalety".

Więcej informacji znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

- Ludzie, którzy uczestniczą w tych rekolekcjach, mają zrozumieć, że większą niewolą niż przebywanie w Egipcie są własne grzechy, że wybieranie grzechu jest sprowadzaniem ograniczenia, a Jezus to nowy Mojżesz, który nas wyzwala, daje nam wolność - wyjaśniał ks. Marcin Majsik, moderator diecezjalny Ruchu Światło - Życie Archidiecezji Łódzkiej.

Ministerstwo Sprawiedliwości dopatrzył się dyskryminacji wyznaniowej

Zdaniem resortu sprawiedliwości złożenie zawiadomienia do organów ścigania było "dyskryminacją uczestników obozu". Wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł złożył do Prokuratury Okręgowej w Warszawie zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 194 i art. 238 Kodeksu karnego przez stowarzyszenie. Artykuły te dotyczą kolejno dyskryminacji wyznaniowej i fałszywego zawiadomienia o przestępstwie.

"Jak napisał wiceminister sprawiedliwości, wśród podstawowych praw gwarantowanych przez Konstytucję RP i prawo międzynarodowe jest wolność wyznania. Zapewnia ona mieszkańcom naszego kraju swobodne wykonywanie obrzędów i praktyk religijnych. Prawo to dotyczy też wyznawców religii rzymsko-katolickiej, której wierni stanowią zdecydowaną większość obywateli Polski. Także z orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka wynika, że na państwie ciąży obowiązek zapewnienia pokojowego współistnienia wszystkich religii oraz osób nieutożsamiających się z żadną religią" - czytamy w komunikacie ministerstwa. 

Tradycja katolicka od wieków wprowadza liczne obrzędy i praktyki o charakterze symbolicznym. Są wśród nich towarzyszące modlitwie i refleksji nad prawdami wiary inscenizacje teatralne w formie pantomim - część ruchu oazowego. Polegają one m.in. na dobrowolnym wiązaniu rąk uczestnikom spotkania, co ma symbolicznie obrazować więzy grzechu, ograniczające swobodę człowieka

- tłumaczy resort. 

Ministerstwo pisze dalej o wiązaniu rąk uczestników obozu i komentuje: "Ta praktyka wywołała atak stowarzyszenia Biuro Obrony Praw Dziecka, które rozpowszechniło nieprawdziwe informacje na temat rekolekcji oraz zawiadomiło prokuraturę, zarzucając organizatorom znęcanie się nad dziećmi". 

Wiceminister Warchoł, który jest też Pełnomocnikiem Rządu ds. Praw Człowieka, uważa, że zarzuty wobec obozu "to w rzeczywistości dyskryminowanie wiernych, a także odzieranie z godności uczestników i organizatorów oazy". "Uznanie praktyk religijnych za praktyki kryminalne wywiera też bardzo zły wpływ na psychikę dzieci. Wytwarza wśród nich i ich rodziców poczucie lęku. Rodzice obawiać się mogą bowiem, że będą pociągnięci do odpowiedzialności za udział w legalnych, szanowanych praktykach religijnych" - czytamy w komunikacie. 

Zobacz wideo Co robić, gdy jesteś świadkiem przemocy wobec dzieci?
Więcej o: