Podczas środowej konferencji prasowej Szymon Hołownia odniósł się do funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, które jeszcze trafiły do Polski. Lider Polski 2050 stwierdził, że Polacy nie zobaczą tych pieniędzy.
Polacy nie zobaczą ani złotówki, ani eurocenta z tych pieniędzy, na które wspólnie zadłużyliśmy się razem z innymi krajami Unii Europejskiej po to, by stworzyć Fundusz Odbudowy i Wzmacniania Odporności
- powiedział.
Dodał, że "to są pieniądze, które są jak nasz wspólny domowy kredyt, który wzięliśmy w rodzinie po to, by zabezpieczyć się przed dalekosiężnymi skutkami kolejnych fal kryzysów, które nas dręczą".
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Prezes Polski 2050 uważa, winę za brak funduszy z KPO ponosi Prawo i Sprawiedliwość i Zjednoczona Prawica. Wskazał, że w tym roku dofinansowanie mogłoby wynieść około 20 miliardów złotych. Przypomniał jednocześnie, że wartość całego Krajowego Planu Odbudowy to ponad 200 miliardów złotych
Mamy Morawieckiego, który na grobach powstańców, w różnych miejscach domaga się dzisiaj od Niemców reparacji. Nawet gdybyśmy uruchomili program dyplomatycznych rozmów o reparacjach, to kiedy byśmy je dostali? Ale jak na stole leży 200 miliardów zł, które już można wziąć, które już by zmieniały życie Polaków, to on tego nie robi
- stwierdził Szymon Hołownia.
Jak dodał, "jeżeli my tych pieniędzy nie wykorzystamy, to i tak będziemy musieli płacić raty tego kredytu, a w ogóle z tego nie skorzystamy".
Teraz jest ostatni dzwonek, żeby te pieniądze uruchomić w 2023 roku. Nie ma dzisiaj ważniejszej sprawy, bo to są nasze pieniądze, a oni blokują nam do nich dostęp
- mówił lider Polski 2050.
Dzisiaj Morawiecki, PiS powinni wyjść i powiedzieć tym wszystkim, którzy nie dostaną pieniędzy: nie dostaniecie pieniędzy, bo ja mam niestety Ziobro na karku, a przecież nie zrezygnuje z dostępu do koryta, dla siebie i dla swojej sitwy
- dodał polityk.
Przed dwoma miesiącami Komisja Europejska zaakceptowała polski Krajowy Plan Odbudowy, zastrzegając, że jego wdrożenie zależy od wypełnienia tak zwanych kamieni milowych. Był wśród nich postulat likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Polska uchwaliła potem ustawę zmieniającą ją w Izbę Odpowiedzialności Zawodowej i modyfikującą zakres prac nowego podmiotu.
W minionym tygodniu szefowa Komisji Ursula von der Leyen mówiła jednak, że zmieniona ustawa jest wprawdzie "ważnym krokiem", ale nie gwarantuje sędziom możliwości kwestionowania statusu innego sędziego bez ryzyka, że zostaną pociągnięci do odpowiedzialności dyscyplinarnej. Stwierdziła, że Polska - by otrzymać pieniądze z KPO - musi wywiązać się ze zobowiązań podjętych w celu zreformowania systemu środków dyscyplinarnych wobec sędziów oraz przywrócić do orzekania zawieszonych sędziów.