W czerwcu w Polsce wdrożono procedurę szybkiego reagowania na zagrożenia niezależności najwyższych organów kontroli (SIRAM). O jej uruchomienie i sprawdzenie, czy niezależność Najwyższej Izby Kontroli w Polsce jest zagrożona, wnioskował do Międzynarodowej Organizacji Najwyższych Organów Kontroli (INTOSAI) Marian Banaś.
Szef NIK zabiegał o to od maja zeszłego roku. Pisał wówczas, jak przypomina "Rzeczpospolita", że "zmuszony jest mierzyć się z krzywdzącą i nieudolną próbą skojarzenia jego osoby ze środowiskiem przestępczym" i z "przypisywaniem niewłaściwego postępowania polegającego na pominięciu w oświadczeniu majątkowym wymaganych prawem informacji". Stwierdzał również, że służby naruszają jego immunitet.
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
"Rzeczpospolita" dotarła do dokumentów w tej sprawie. Wynika z nich, że procedurę SIRAM uruchomiono, przyjmując wersję prezesa NIK, praktycznie bez żadnej weryfikacji. "Banaś przemilczał fakty, które spowodowały jego obecne kłopoty z prawem - reportaż 'Superwizjera' w niezależnej od rządu telewizji TVN. Także wcześniej o wątpliwościach w majątku ministra Banasia mówili posłowie opozycji, m.in. Izabela Leszczyna. To dzięki niej CBA było zmuszone wszcząć kontrolę oświadczeń majątkowych Mariana Banasia" - podkreśla dziennik.
Przypomnijmy, w 2019 roku "Superwizjer" TVN wyemitował reportaż pt. "Pancerny Marian i pokoje na godziny". Wynikało z niego, że Banaś miał być właścicielem kamienicy, w której wynajmowano "pokoje na godziny". Ten zaprzeczał.
Według gazety szef Najwyższej Izby Kontroli zawiadomił międzynarodowe organy, iż funkcjonariusze CBA przeszukali jego gabinet, mieszkanie i 20 mieszkań jego bliskich i znajomych, jednak nie wspomina o tym, że był to efekt prowadzonego śledztwa.
Marian Banaś miał odnieść się również do kwestii uchylenia mu immunitetu - bez tego nie można postawić mu zarzutów. Jak zaznaczył, chodzi tu o zastraszanie i destabilizację działalności NIK. Nie wspomniał jednak m.in. o tym, że w dziesięciu oświadczeniach majątkowych miał zaniżyć dochody nawet o 550 tys. zł czy że miał unikać płacenia podatków - podaje "Rzeczpospolita".
Dziennik zapytał NIK, dlaczego prezes Banaś przemilczał niewygodne dla niego fakty. Izba jednak nie odpowiedziała.