Trzy osoby włamały się do biura poselskiego Małgorzaty Gosiewskiej i Jarosława Krajewskiego w nocy ze środy na czwartek. Dariusz Grylak, warszawski radny PiS, przekazał początkowo, że chodziło o dwóch 17-latków i 16-latka.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
W piątek rzecznik Komendy Stołecznej Policji nadkom. Sylwester Marczak przekazał mediom, że sprawcami włamania i kradzieży byli trzej 17-latkowie. To o tyle istotne, że wszyscy będą sądzeni jak dorośli i grozi im nawet do 10 lat więzienia.
- Sprawcy wynieśli z budynku ulotki, które następnie podpalili na Placu Tysiąclecia. Po chwili policjanci zatrzymali trzech 17-latków - relacjonuje policjant w depeszy PAP, którą publikuje portal Polsat News. Mężczyźni byli pod wpływem alkoholu. W piątek, po tym jak wytrzeźwieli, przesłuchano ich i postawiono zarzuty. Dwie osoby przyznały się do winy, jedna częściowo przyznała się do popełnienia zarzucanego czynu. Dwóch nastolatków złożyło wyjaśnienia, trzeci tego odmówił.
W mediach społecznościowych do włamania i kradzieży odnieśli się w czwartek posłowie Małgorzata Gosiewska i Jarosław Krajewski, którzy powiązali incydent... ze słowami Donalda Tuska. "Donald Tusk zapowiedział niedawno siłowe przejmowanie instytucji państwa polskiego. Jest reakcja. Dzisiejszej nocy wtargnięto do naszego biura poselskiego" - napisała wicemarszałkini Sejmu z PiS i zapytała "O takie działania panu chodziło, panie Tusk?".
"Totalna opozycja, taka jak Platforma Obywatelska, coraz częściej zamiast siły argumentów sięga po argument siły. Z takim skutkiem" - stwierdził z kolei Jarosław Krajewski.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>