Pierwsze oświadczenie pojawiło się na blogu Mariusza Muszyńskiego już 6 lipca. Tego dnia na stronie Poufna Rozmowa pojawił się mail, z którego wynika, że Michał Dworczyk omawiał z Julią Przyłębską kwestie związane ze sprawami w Trybunale Konstytucyjnym. W dwóch z nich pojawia się nazwisko sędziego Muszyńskiego, wiceprezesa TK. Sędzia jest wymieniony jako przewodniczący składu orzekającego.
"W związku z licznymi publikacjami dotyczącymi rzekomych maili min. Dworczyka o jego spotkaniach z Prezes TK, w których w informacjach podobno uzyskanych od Prezes TK pojawia się moje nazwisko, uprzejmie proszę, by nie łączyć mnie z ustaleniami, jakie mogły zapaść na tych spotkaniach (jeśli takowe miały miejsce)" - skomentował na blogu Muszyński. Sędzia dodał, że zna "obie wymienione w mailu sprawy". "W obu byłem przewodniczącym składu orzekającego. Więcej na temat procedowania w tych sprawach i ew. prób wpływów mogę powiedzieć po zwolnieniu z tajemnicy służbowej przez stosowne organy" - stwierdził. W kolejnym akapicie Muszyński ocenił działalność Przyłębskiej.
"Zaznaczam również, że nie podzielam spojrzenia Pani Prezes na rolę TK, sposób procedowania przed TK, jak i na rolę sędziego w życiu polityczno-społecznym Polski. A przede wszystkim uważam, że moja znajomość i rozumienie Konstytucji różni się jednak horrendalnie od znajomości i rozumienia tego aktu przez Panią Prezes" - napisał.
Niedługo po tym do sieci trafił kolejny mail, w którym pojawił się Muszyński. W wiadomości Dworczyk miał relacjonować Mateuszowi Morawieckiemu, że Muszyński dzwonił, by upewnić się, że jego wiadomość dotarła do szefa rządu. Szef KPRM miał zaznaczyć, że wiceprezes TK "wysyła listy z adresu Lucius Domitius". "Tak - doszedł. Rzeczywiście z dziwnego adresu" - miał odpisać premier Mateusz Morawiecki.
Muszyński na swoim blogu zdradził, czego dotyczyła rozmowa z szefem kancelarii premiera. "W związku z nowym mailem, w którym pojawiło się moje nazwisko uprzejmie informuję, że z min. Dworczykiem rozmawiałem telefonicznie tylko raz w sprawie Rady Legislacyjnej na prośbę jednego ze znanych mi profesorów prawa, który prosił mnie o rekomendację" - napisał.
Wiceprezes TK dodał, że do rozmowy doszło ok. czterech lat temu. Jak napisał, "moment czasowy łatwo zlokalizować, bo pamiętam, że minister był wtedy na urlopie w Grecji". Muszyński dodał, że rozmowa była krótka, a samego Morawieckiego widział "dwa, może trzy razy w życiu" przy okazji "oficjalnych spotkań organizowanych przez inne podmioty".
"Tak więc żadnego dialogu mailowego, ani telefonicznego z nim nie utrzymywałem (nawet nie znam adresu mailowego, ani numeru telefonu Premiera). Tym bardziej że nie ma do tego podstaw - jako obywatel poglądów Premiera na kierunek polityki państwowej nie podzielam. O sprawach trybunalskich nigdy z oboma panami nie rozmawiałem. Raczej z nikim spoza TK o tym nie rozmawiam. W razie potrzeby udostępnię komputer do kontroli lub złożę zeznania przed uprawnionym organem. Wskazanego w treści maila o tym adresie nie posiadam" - napisał.
Na końcu dodał: "A najciekawsze w tym wszystkim, że rekomendacje nie powiodły się, bo sympatią obu panów raczej się nie cieszę".
Opisywane przed media wiadomości to kolejna odsłona tzw. afery mailowej. Od ponad roku do sieci trafiają maile mające pochodzić ze skrzynki pocztowej Michała Dworczyka. Rządzący od początku przekonują, że mamy do czynienia z akcją dezinformacyjną ze strony Federacji Rosyjskiej. Politycy dotychczas nie wykazali jednoznacznie, że maile zostały spreparowane. Znamy za to przypadki, w których przedstawiciele obozu rządzącego potwierdzili prawdziwość konkretnych wiadomości.