W czwartek wieczorem Sejm 230 głosami odrzucił senacką uchwałę i tym samym przyjął ustawę o wspieraniu i resocjalizacji nieletnich. Teraz ustawa wejdzie więc w życie, o ile podpisze ją prezydent Duda.
Za odrzuceniem uchwały opowiadał się PiS, Kukiz’15, Koło Polskie Sprawy i dwóch posłów niezrzeszonych (Łukasz Mejza i Zbigniew Ajchler). Od głosu wstrzymała się Konfederacja. Przeciw odrzuceniu uchwały, czyli też przeciw ustawie głosowała KO, Polska 2050, Lewica, Koalicja Polska, Porozumienie, PPS oraz dwóch posłów niezrzeszonych.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Ministerstwo Sprawiedliwości, które przygotowało nowelizację, uważa, że przepisy mają "wymiar holistyczny i prowadzą do unowocześnienia metod wychowawczych".
Autorzy projektu wskazują, że ma on na celu wprowadzenie "bardziej skutecznych środków resocjalizacji, adekwatnych do stopnia demoralizacji nieletnich". Samych przejawów owej demoralizacji resort jednak wprost nie precyzuje.
Zgodnie z ustawą nieletni sprawcy najpoważniejszych przestępstw, takich jak zabójstwo, gwałt, pedofilia, będą obligatoryjnie trafiali do zakładów poprawczych. Pobyt w takim zakładzie będzie mógł trwać do momentu ukończenia przez wychowanka 24 lat, to o trzy lata dłużej niż dotychczas. Jednocześnie dolna granica wiekowa odpowiedzialności za demoralizację określoną będzie na 10 lat.
Prof. Marek Konopczyński, pedagog resocjalizacyjny z Polskiej Akademii Nauk, którego OKO.Press poprosiło o opinię, zwrócił uwagę na największe w jego ocenie zagrożenie jakie wiąże się z nowoprzyjętymi przepisami, że w zakładach poprawczych będą mogły znaleźć się zarówno dziesięcioletnie dzieci, jak i 24-letni dorośli.
Dokument zezwala także na użycie wobec nieletniego środka przymusu bezpośredniego, jeśli siła fizyczna będzie niewystarczająca, to dozwolone będzie użycie m.in. obezwładnienia, kajdanek na ręce lub nogi, kaftana bezpieczeństwa, pasa obezwładniającego, chemicznych środków obezwładniających, paralizatora czy zastosowanie izolatki.
W projekcie ustawy znalazły się różne "środki wychowawcze", które mają mieć zastosowanie w szkołach. To m.in.: pouczenie, ostrzeżenie ustne, ostrzeżenie pisemne, przeproszenie osoby pokrzywdzonej czy wykonywanie prac porządkowych na rzecz szkoły. Miałyby one być stosowane w przypadku "wykazywania przejawów demoralizacji" przez ucznia z wyjątkiem przestępstw skarbowych i przestępstw ściganych z urzędu.
W środę sprawozdania komisji na ten temat wysłuchali posłowie. Politycy opozycji sprzeciwiali się reformie, tłumacząc, że projekt ten nie dokonuje rewolucyjnych modyfikacji w systemie resocjalizacji nieletnich, a dodatkowo dość często powiela błędy obecnie obowiązującej ustawy.
Eksperci biura Rzecznika Praw Obywatelskich jednogłośnie wskazywali, że kontrowersje budzi poziom granicy wiekowej nieletnich, wobec których ustawa mogłaby być stosowana.
"Jak wskazali specjaliści z zakresu resocjalizacji, wiek ten jest zbyt niski. Przeciętny rozwój intelektualny i emocjonalny 10-latka nie pozwala bowiem na przyjęcie, by w wystarczającym stopniu mógł mieć on zinternalizowane zasady funkcjonowania w społeczeństwie, a zatem by w przypadku ich złamania można było mówić o demoralizacji" - pisze RPO w komunikacie
Eksperci podkreślali również, że projekt, poza wskazanymi obszarami ryzyka, powiela znaczną część wadliwych regulacji z obecnie obowiązującej ustawy. W związku z tym, zdaniem wszystkich zgromadzonych, ustawa w proponowanym kształcie nie powinna zostać uchwalona.