W poniedziałek w sieci pojawił się kolejny mail mający pochodzić ze skrzynki Michała Dworczyka. Wynika z niego, że szef Kancelarii Premiera rozmawiał z Julią Przyłębską o sprawach, którymi zajmował się Trybunał Konstytucyjny. "Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Z panią prezes omówiłem 3 tematy" - czytamy w wiadomości, którą Dworczyk miał wysłać 7 stycznia 2019 roku do Mateusza Morawieckiego. Szczegóły opisaliśmy w materiale poniżej:
W środę o prawdziwość maili pytali szefa KPRM dziennikarze - między innymi przedstawicielka stacji TVN24, której krótko odpowiedział. - Mogę powtórzyć, że nie wpisujemy się w rosyjską wojnę informacyjną - skwitował szef KPRM. Dworczyk nie odpowiadał na kolejne pytania w tej sprawie.
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Do sprawy jeszcze we wtorek odniósł się rzecznik rządu Piotr Müller. - Nie ma wyroków na polityczne zamówienie. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, Sądu Najwyższego, sędziowie sądów powszechnych decydują o wyrokach samodzielnie - powiedział rzecznik rządu Piotr Müller.
Tego typu prowokacje to były raczej za poprzedników
- dodał. Podkreślił też, że "jeżeli komuś się nie podobają orzeczenia TK, który został wybrany w sposób taki, jak przewiduje konstytucja, to oczywiście ma prawo krytyki, natomiast sędziowie Trybunału Konstytucyjnego, podobnie jak sędziowie Sądu Najwyższego, sądów powszechnych decydują o wyrokach samodzielnie".
Prezeska TK zaprzecza tym doniesieniom, mówiąc, że "nigdy z nikim nie omawiała żadnych orzeczeń". W te zapewnienia nie wierzą jednak politycy opozycji, którzy ogłosili, że w tej sprawie składają zawiadomienie do prokuratury. "Jak na dłoni widać, ze Julia P. jest członkiem aparatu politycznego partii Kaczyńskiego. Z Trybunału Konstytucyjnego zaś uczyniła Departament Obsługi Prawnej PiS. Sprawa wyroków na zlecenie nie może pozostać niewyjaśniona i nierozliczona" - napisała Kamila Gasiuk-Pihowicz.
"Bohaterowie afery 'Trybunału na zlecenie' naruszają art. 173 Konstytucji i przepisy KK. Premier i minister popełnili delikt konstytucyjny, za co staną przed Trybunałem Stanu. Łamią przepisy karne, dlatego składamy zawiadomienie. Panią Przyłębską wzywamy do zrzeczenia się urzędu" - dodała posłanka.
Sprawę maila skomentował na antenie Radia ZET prof. Andrzej Rzepliński, były prezes TK. - Jeżeli Dworczyk, chłopiec na posyłki premiera, poszedł do Julii Przyłębskiej i powiedział jej, co i jak, to mógł również chodzić do innych sędziów, żeby ich ustawić. Ta sprawa to wysadzenie w powietrze Trybunału Konstytucyjnego, jako najważniejszego organu, który stabilizuje życie instytucjonalne w państwie - stwierdził. - Oni trzymają TK na krótkiej smyczy, żeby był na podorędziu w razie potrzeby. To jest atrapa. Nie ma Trybunału Konstytucyjnego - dodał.