W tym tygodniu do sieci trafiła treść maila, którego szef KPRM Michał Dworczyk miał wysłać w styczniu do premiera Mateusza Morawieckiego. Wiadomość dotyczyła rozmowy Dworczyka z prezes Trybunału Konstytucyjnego Julią Przyłębską.
"Mateusz, odwiedziłem dziś (wkrótce po Twojej rozmowie) p. Julię P. Omówiłem z panią prezes 3 tematy" - czytamy. Chodziło o kwestię trzech orzeczeń, ważnych z punktu widzenia budżetu państwa.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
Pierwsza ze spraw dotyczyła kwestii emerytur kobiet urodzonych w 1953 r., druga - korzystania ze świadczenia pielęgnacyjnego przez osoby na rencie, a trzecia - nabycia służebności przesyłu.
- Nie powinnam odnosić się do maili opublikowanych na serwerze, których zarządzający siedzą na Kremlu. (…) Powtórzę: Nigdy z nikim nie omawiałam żadnych wyroków, orzeczeń w Trybunale Konstytucyjnym, poza naradami sędziowskimi w Trybunale. Tak było zawsze. Również gdy orzekałam jako sędzia sądu powszechnego - mówiła we wtorek w "Gościu Wiadomości" w TVP1 prezes TK.
O sprawę został zapytany podczas środowej porannej konferencji prasowej rzecznik rządu Piotr Müller. Dziennikarz TVN24 Jan Piotrowski pytał Müllera, czy w 2019 r. premierowi Morawieckiemu zależało na przesunięciu terminów niektórych rozpraw ze względów budżetowych.
- Wszystkie oficjalne stanowiska rządu w zakresie spraw, które odbywają się przed Trybunałem Konstytucyjnym, mają charakter pisemny i są dostępne na stronach TK. Żadnych innych działań w tym zakresie nie było, nie były podejmowane żadne inne działania poza oficjalnymi pismami, które są wyrażane w toku postępowania - stwierdził rzecznik rządu.
- Nie ma ze strony polskiego rządu żadnych nacisków w zakresie wyrokowania ani na Trybunał Konstytucyjny, ani na Sąd Najwyższy, ani na sądy powszechne. To mogę podkreślić - dodał. Zaznaczył, że "wyrokowanie" to "szerokie pojęcie", które obejmuje również kwestie terminów rozpraw.
- Tu nie ma czego wyjaśniać, nasze działania są jasne i klarowne. Nie ma i nie było żadnych działań podejmowanych w zakresie wpływania na wyrokowanie - powtórzył.
Centrum Informacyjne Rządu od wielu miesięcy odmawia odnoszenia się do poszczególnych e-maili ujawnianych w sieci. W komunikacie przesłanym nam wcześniej wskazywano, że publikacja korespondencji to "akcja dezinformacyjna prowadzona przez osoby z terenu Federacji Rosyjskiej".
"Cybernetyczne ataki na nasz kraj to współczesna wojna hybrydowa. Nie wpisujmy się więc w scenariusz atakujących. Nie rozprzestrzeniajmy także treści materiałów czy rzekomych wiadomości wykradzionych ze skrzynek polskich polityków" - czytamy.
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>