Prezydent może podpisać nowelizację, która zakłada przesunięcie wyborów samorządowych na 2024 r. - wynika z ustaleń "Wyborczej". Dominika Wielowieyska analizuje argumenty Pałacu Prezydenckiego, z których wynika, że na rozdzieleniu głosowania do parlamentu i samorządu skorzystają lokalne komitety wyborcze. Jesienna kampania będzie zdominowana przez największe siły polityczne w kraju, co niemal uniemożliwi pojawienie się w mniejszych komitetów w przestrzeni publicznej i przełoży na mniejsze szanse w wyborach.
Więcej aktualnych informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Andrzej Duda nie chce natomiast zgodzić się na zmianę ordynacji wyborczej i nie podpisze ustawy, która wprowadzi nowe zasady ustalania okręgów wyborczych lub będzie faworyzować duże partie. "Wyborcza" przypomina, że prezydent w przeszłości zablokował podobną inicjatywę PiS-u i zawetował nową ordynację do Parlamentu Europejskiego w 2018 r.
Prezydencki minister Paweł Szrot przyznaje, że "projekt o przesunięciu wyborów nie był jeszcze konsultowany z panem prezydentem". Kancelaria Andrzeja Dudy liczy na to, że niebawem dojdzie do takich rozmów - podaje środowe wydanie "Super Expressu". To komunikat oficjalny. Nieoficjalne ustalenia dziennika mówią o "zaskoczeniu i pretensjach Andrzeja Dudy". Prezydent może obawiać się wątpliwości prawnych związanych ze zmianą terminu wyborów samorządowych i konsekwencji w kraju i na arenie międzynarodowej.
Rzecznik rządu Piotr Müller zapewnił w środę, że jeśli projekt dot. zmiany terminu wyborów samorządowych się pojawi, będzie konsultowany z prezydentem. - Nie ma jeszcze projektu. Dyskutujemy nad uelastycznieniem terminu wyborów samorządowych, dlatego, że trudno jest organizacyjnie prowadzić wybory w tym samym czasie, gdy mamy różne komitety wyborcze, gdy rozlicza się różne limity finansowe z kampanii wyborczych - mówił rzecznik.
Politycy Zjednoczonej Prawicy pomysł przesunięcia wyborów argumentują troską o wyborców, którzy w zbyt krótkim czasie musieliby pójść do urn i względami logistycznymi. Obóz władzy podkreśla również, że nie chce ograniczać praw wyborczych osobom, które kandydują jednocześnie do samorządu i parlamentu, bo to są dwie różne kampanie.
Tydzień temu rzecznik PiS-u Radosław Fogiel mówił, że "wielkim wysiłkiem byłoby dwukrotne zapełnienie komisji wyborczej" i "są wątpliwości co do niższej frekwencji w wyborach, które następowałyby jako późniejsze". Opozycja podkreśla, że zmiana terminu wyborów samorządowych wynika z obawy PiS-u o wynik głosowania.
Wybory parlamentarne w przyszłym roku mają odbyć się między 13 października a 11 listopada. Ostateczną datę wskaże marszałek Sejmu. Jednocześnie, zgodnie z wyborczym kalendarzem, między 21 września a 14 października powinny zostać przeprowadzone wybory samorządowe.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>