Dobiegają końca prace przy wznoszeniu bariery na granicy polsko-białoruskiej. Premier Mateusz Morawiecki wziął udział w odprawie w placówce Straży Granicznej w Kuźnicy przy granicy polsko- białoruskiej. Uczestniczyli w niej także szef MSWiA Mariusz Kamiński, wiceszef MSWiA Maciej Wąsik i komendant główny Straży Granicznej generał dywizji Tomasz Praga.
Straż Graniczna poinformowała, że ukończono już niemal 170 na ponad 180 kilometrów zapory. Takie zabezpieczenie granicy to odpowiedź na presję migracyjną wywołaną przez reżim Aleksandra Łukaszenki. Akcja nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów, chcących dostać się do Unii Europejskiej, rozpoczęła się latem 2021 roku.
- Za naszą wschodnią granicą toczy się najkrwawsza wojna od II wojny światowej i dzisiaj widzimy, że ta wojna miała swój pierwszy akord - atak Łukaszenki na polską granicę - rozpoczął swoje wystąpienie szef rządu.
- Łukaszenka i jego mocodawca Putin postanowili przetestować wschodnią granicę UE. Polegało to na ściągnięciu i zachęcaniu do przybycia na Białoruś migrantów z Bliskiego Wschodu, a później byli oni wypychani na terytorium Polski - kontynuował Morawiecki.
Premier pochwalił policję i pograniczników za "znakomitą obronę granicy". - Gdybyśmy wtedy nie postawili tamy, to dzisiaj musielibyśmy koncentrować się na zapewnianiu bezpieczeństwa tej granicy - uznał.
Chwalił też Straż Graniczną za "empatię" wobec migrantów. - To wspaniałe, że funkcjonariusze potrafili się wczuć w trudną sytuację tych ludzi, którzy jakimś sposobem przedostali się na terytorium Polski - stwierdził. - Wielu migrantom uratowaliśmy życie, wielu migrantom wciąż udzielamy schronienia - dodał.
Morawiecki zaznaczył, że bezpieczeństwo to polska racja stanu i podziękował ministrom Kamińskiemu, Błaszczakowi i byłemu już wicepremierowi Jarosławowi Kaczyńskiemu za prace nad ustawą o obronie ojczyzny.
- Dziś możemy koncentrować się na tym, co jest naszym i europejskim priorytetem - pomocy walczącej Ukrainie w utrzymaniu jej suwerenności - podkreślał premier. - Kolejnym elementem tej wojny jest próba wywołania głodu. Na Radzie Europejskiej premierzy podkreślali problem rosnącej presji migracyjnej ze względu na falę głodu. Widzimy, że ten napór rośnie - ocenił.
Na koniec Morawiecki stwierdził, że bezpieczeństwo wewnętrzne i zewnętrzne jest naszą racją stanu i będziemy jej bronić wbrew wszystkiemu. - Ta zapora jest wyrazem naszej skuteczności, odpowiedzialności i przewidywalności - podsumował.
Z kolei Mariusz Kamiński zaznaczył, że Polska powstrzymała powstanie szlaku nielegalnej migracji. - Granice będą szczelne i chronione. Mamy wojnę u naszych granic i działania straży granicznej mają być twarde i zdecydowane - przekazał.
Pytany o to, jak teraz będą wyglądać push-backi migrantów, którzy zdołają się dostać przez granicę, odparł, że będą odbywać się w miejscach "bezpiecznych".
Więcej najnowszych informacji przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Straż Graniczna przekazała w czwartek, że trwają prace związane z instalacją bariery elektronicznej na granicy. Te działania mają zakończyć się w ciągu 2 miesięcy od ukończenia zapory fizycznej. Dodatkowo przewidziano 30 dni na kalibrację. Zabezpieczenia elektroniczne będą jednak uruchamiane etapowo, co według Straży Granicznej już poprawi sytuację migracyjną. Do czasu pełnego oddania zapory, patrole pograniczników będą wspierali żołnierze Wojska Polskiego. W barierze fizycznej są 24 przejścia dla dużych zwierząt i 140 tysięcy otworów dla małych gatunków oraz przepusty na istniejących ciekach wodnych.
Budowę 5,5-metrowej wysokości ogrodzenia zwieńczonego zwojem z concertiny polskie władze zapowiedziały jesienią ubiegłego roku. Przyczyną był napływ migrantów chcących nielegalnie przekroczyć granicę z Polską, będącą jednocześnie granicą Unii Europejskiej i NATO. Migranci pochodzą głównie z krajów Azji i Afryki, a na teren Białorusi sprowadził ich reżim Alaksandra Łukaszenki, przekonując, że stamtąd przedostaną się do strefy Schengen.
Bariera staje na liczącym 187 kilometrów podlaskim odcinku granicy z Białorusią. Całkowity koszt budowy oraz instalacji systemu perymetrii to ponad 1,5 miliarda złotych.
Czwartek jest ostatnim dniem obowiązywania rozporządzenia MSWiA, które wprowadziło zakaz przebywania w 183 podlaskich i lubelskich miejscowościach przy granicy z Białorusią. Była to jedna z reakcji polskich władz na presję migracyjną wywołaną przez reżim w Mińsku. Akcja nielegalnego przekraczania granicy przez migrantów, chcących dostać się do Unii Europejskiej, rozpoczęła się latem 2021 roku.
Polskie władze argumentują, że nie ma już konieczności przedłużania obowiązywania rozporządzenia, gdyż niemal gotowa jest fizyczna bariera na granicy. Rzeczniczka Straży Granicznej porucznik Anna Michalska wyjaśniła, że jedyne ograniczenie będzie dotyczyło bezpośredniego sąsiedztwa linii granicy biegnącej w województwie podlaskim. - W związku z instalacją systemu elektronicznych na barierze, jest 200-metrowy pas, gdzie będzie zakaz wejścia. Prosimy o przestrzeganie tego zakazu, naruszenie będzie karane mandatami - zapowiedziała rzeczniczka Straży Granicznej.
Rozporządzenie wojewody podlaskiego ma obowiązywać do 15 września, nie będzie dotyczyło krótkich odcinków granicznych rzek Świsłocz i oraz Istoczanka . Zakazu przebywania w odległości 200 metrów od linii granicy nie będzie w województwie lubelskim, gdyż tam naturalną granicę stanowi rzeka Bug.
Każdego dnia granicę próbuje przekroczyć około kilkudziesięciu osób. Jak twierdzą aktywiści Grupy Granica, od zdecydowanej większości Straż Graniczna nie przyjmuje wniosków o status uchodźcy.
"Od dziesięciu miesięcy na granicy polsko-białoruskiej trwa kryzys humanitarny. Od dziesięciu miesięcy polskie służby stosują przemoc i bezprawne wywózki wobec osób uciekających przed wojną i prześladowaniami. Od ośmiu miesięcy pomoc tym osobom niosą aktywistki i aktywiści" - piszą na Facebooku aktywiści Grupy Granica.