Były skarbnik PiS o Morawieckim: Wdarł się w łaski Kaczyńskiego, bo jest specem od erystyki

- Nosiłem się z tym zamiarem [odejścia z PiS - red.], obserwując w środowisku PiS pewne zmiany, które mi nie odpowiadały. Mówię o sprawach etycznych i rozumieniu podejścia do celów prowadzenia polityki, do pewnej służebności - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" Stanisław Kostrzewski, były skarbnik Prawa i Sprawiedliwości.

Stanisław Kostrzewski to były skarbnik Prawa i Sprawiedliwości. Z funkcji odszedł w 2014 roku. W ubiegłym roku udzielił wywiadu w programie "Czarno na białym" TVN24. Teraz ukazała się jego rozmowa w "Rzeczypospolitej". 

Kostrzewski w rozmowie z dziennikiem powiedział, że ostatni raz rozmawiał z Jarosławem Kaczyńskim 5 września 2014 r. 

Zobacz wideo Poparcie USA dla Ukrainy osłabło? Pytamy eksperta

Był skarbnik PiS opowiada o odejściu z partii

- Nosiłem się z tym zamiarem [odejścia z PiS - red.], obserwując w środowisku PiS pewne zmiany, które mi nie odpowiadały. Mówię o sprawach etycznych i rozumieniu podejścia do celów prowadzenia polityki, do pewnej służebności. Powinienem o swoim zamiarze powiedzieć pół roku wcześniej, przeprowadzić to w sposób cywilizowany. A ja, licząc na to, że jednak te zmiany wyhamują, zrobiłem to na dzień przed upłynięciem terminu zgłoszenia komitetu wyborczego. Termin upływał w sobotę, a moja rozmowa z prezesem była w piątek. Po niej było posiedzenie Komitetu Politycznego, na które już nie poszedłem, i tam właśnie pan prezes powiedział, że "Staszek się obraził". To było błędem, bo zaskoczyło tych ludzi - wyznał Kostrzewski. 

Akt oskarżenia (zdjęcie ilustracyjne)"GK": Asystentka posłanki PiS z zarzutami, zapowiada pozwy o zniesławienie

W rozmowie z dziennikiem były skarbnik PiS recenzuje działalność polityków obozu władzy. - A co do ministra Ziobry, uważam, że skupienie władzy prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości w jednych rękach nie przyniosło zakładanych rezultatów. Miało być sprawniej, a jest trudniej, wolniej, nieprzewidywalnie. Prokuratura od dekad w zgodnej opinii wszystkich stron politycznych jest najgorzej funkcjonującą strukturą państwa - mówi. 

Stanisław Kostrzewski: Nie uważam Mateusza Morawieckiego za dobrego bankowca

- Nie uważam Morawieckiego za dobrego bankowca. Jak byłem robotnikiem, to mogłem chlapać wszystko. Jak byłem prezesem, to już nie wszystko. A jak się jest premierem, a jeszcze, nie daj Boże, prezesem NBP i nie ma się świadomości, że wypowiedziane przez siebie słowo waży ileś tam milionów albo miliardów, to niestety nie mamy ze sobą nic wspólnego - mówi Kostrzewski. Ocenia, że Morawiecki "wdarł się" w łaski Jarosława Kaczyńskiego, bo "jest specem od erystyki". - Ja z nim prowadziłem wiele rozmów i moje zdanie, które zresztą przekazałem panu prezesowi, było negatywne w sensie gospodarczym. Nie można wyjść i mówić "będzie milion aut elektrycznych" [...] - powiedział.

Więcej aktualnych wiadomości ze świata polskiej polityki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

Zapytany, w jakim stopniu pieniądze ze spółek Skarbu Państwa zasilają Prawo i Sprawiedliwość, Kostrzewski odpowiedział, że "formalnie nic takiego nie istnieje". - Ale sztuka polega na czymś innym - że nagle trzech ludzi z jakiejś spółki wpłaca po dozwolonej kwocie, np. 15 tys. zł na rzecz kampanii wyborczej. I koniec. Mnóstwo takich wpisów, o których ja wiedziałem, ale już będąc na emeryturze, dotyczyło premiera Morawieckiego. Było wpisane, że to właśnie na kampanię pana premiera. To już jest błąd w sztuce - powiedział. - Gdyby ktoś się pokusił o przeanalizowanie tego, gdyby PiS nie był przy władzy, tylko powiedzmy Platforma czy Lewica, to oni by natychmiast to wychwycili. By sprawdzili dokładnie, kto, ile i dlaczego. Tego nie ma - dodał.

Na pytanie, czy Polskę stać na 500 plus, stwierdził:

U mnie na wsi mówią, że każda władza kradnie, ale ci się z nami dzielą. Wszystkie te pociągnięcia, finansowe nie do końca służą dobru Polaków. Przyznanie komuś 500+ bez pracy to jest 3,5 tys. zł w plecy dla tych, którzy na to pracują

Dodał też, że "jest zwolennikiem pomagania ludziom, ale wyłącznie w odpisach podatkowych".

Jarosław Kaczyński w InowrocławiuKaczyński był w Inowrocławiu, ale mówił o Włocławku. Brejzę pomylił z Mejzą

Więcej o: