- Musimy mieć pewne zasady. W demokracji zawsze jest walka polityczna, w demokracji zawsze się spierają i kłócą. I to jest normalne, z tym trzeba się pogodzić. Demokracja, mimo sporów, mimo że to czasem jest denerwujące, jest lepsza od dyktatury, czy jakiejś formy niedemokracji. Ale to nie znaczy, że te kłótnie nie powinny być ujęte w jakieś ramy przyzwoitości - mówił we Włocławku Jarosław Kaczyński.
Prezes PiS przypomniał, że w parlamencie po raz pierwszy znalazł się w 1989 roku. - Widziałem, jak dominowało SLD. Jaki był przeciętny poziom posłów z tzw. tylnych ław, o czym rozmawiali na przerwach. Nie będę tego ze względu na przyzwoitość cytował. Widziałem Samoobronę w akcji. Przy tym, co jest teraz, to był Wersal - stwierdził.
Dalej Kaczyński mówił przywracaniu "reguł przyzwoitości, normalnego języka i elementarnej kultury". Podkreślał, że to jest cel Prawa i Sprawiedliwości.
- Musimy doprowadzić do tego, żeby powróciła prawda. Oczywiście, ktoś może się z nami nie zgadzać. Ma lewicowe poglądy, uważa, że każdy z nas może w pewnym momencie powiedzieć, że do godziny - jest w tej chwili wpół do szóstej - byłem mężczyzną, a teraz jestem kobietą - mówił Kaczyński demonstracyjnie patrząc na zegarek. Prezes PiS się zaśmiał. - Lewica uważa, że tak powinno być i należy tego przestrzegać. Mój szef, moja koleżanka czy kolega powinni się do mnie zwracać tym razem w formie żeńskiej. Można mieć takie poglądy, dziwne co prawda, ja bym to badał, ale można - powiedział.
Część publiczności odpowiedziała rechotem i oklaskami.
Wypowiedź Kaczyńskiego, która w założeniu miała być żartem, nie ma nic wspólnego z obecnym stanem wiedzy. Światowa Organizacja Zdrowia uznała w najnowszej Międzynarodowej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych, że transpłciowość nie jest chorobą, a taktowanie jej w ten sposób przyczynia się do dyskryminacji osób trans.
W maju tego roku Rada Upowszechniania Nauki PAN opublikowała stanowisko "w sprawie sposobu komunikacji naukowej dotyczącej tożsamości płciowej". Przypomniano tam m.in., że "według najnowszych badań naukowych (Bulska i wsp., 2021), osoby transpłciowe w Polsce w największym stopniu, spośród przedstawicieli społeczności LGBTQ+, dotknięte są skutkami systemowej dyskryminacji. Przykładowo blisko 61% osób transpłciowych doświadcza symptomów głębokiej depresji. Ta grupa ma też największe nasilenie myśli samobójczych".
Słowa Kaczyńskiego skomentował w TVN24 Cezary Tomczyk z Koalicji Obywatelskiej. Poseł nazwał prezesa PiS "naczelnym homofobem Rzeczypospolitej". Ocenił, że wypowiedź prezesa PiS "jest oparta czysto o stereotypy i nienawiść". - Dzisiaj każdy z nas powinien stawać po stronie mniejszości, bo im jest po prostu trudniej zawsze, obojętnie, jaka to jest mniejszość - stwierdził poseł. - Oni [rządzący - red.] sporo mówią, a potem wychodzi Jarosław Kaczyński i mówi to, co naprawdę myśli, czyli to, że ludzie, którzy mają inną orientację, są po prostu gorsi - powiedział polityk.
"Wielobarwna, radosna Parada Równości przeszła ulicami Warszawy. A Jarosław Kaczyński jak zwykle musiał wylać z siebie nienawistny jad" - napisał na Twitterze Piotr Szumlewicz, przewodniczący Związku Zawodowego Związkowa Alternatywa.
"Dziesiątki lekarzy LGBT codziennie ratują życie w szpitalach. Homofobom też. J. Kaczyński mówi dla swojej korzyści politycznej, a słowa mogą zabijać. Równość i tak wygra, a głoszenie poglądów niezgodnych z wiedzą medyczną … cóż, można wierzyć, że Ziemia jest płaska. Ale nie jest" - napisał Patryk Michalski, dziennikarz wp.pl.