Nie tylko Rzymkowski. Politycy PiS już wcześniej dawali "złote" rady na trudne czasy. Oto ich przegląd

"Nauczyciele też widzieli, co brali", "niech jadą", "warto pracować dla idei", "jak się zaciąga kredyty, to się je spłaca" - to tylko niektóre z odpowiedzi polityków Prawa i Sprawiedliwości, jakie mogliśmy słyszeć w odpowiedzi na pytania o komentarz do aktualnych wydarzeń. "Oni już całkiem oderwali się od ziemi. Pokora, umiar, praca..." - komentuje dziennikarka Renata Grochal.
Zobacz wideo Czy Zbigniew Ziobro jest kłamcą? Fogiel: Nic mi nie wiadomo na ten temat

W czwartek na antenie Radia ZET wiceminister edukacji i nauki pytany był o zarobki nauczycieli. Tomasz Rzymkowski przyznał, że na jego konto co miesiąc wpływa 11 tys., ale za pracę siedem dni w tygodniu. Na uwagę prowadzącej, że "widziały gały co brały" odparł, że "nauczyciele też widzieli, co brali". Wypowiedź polityka wywołała falę krytyki, po której postanowił przeprosić urażone osoby. "Nie miałem zamiaru nikogo urazić, mam wielki szacunek dla pracy nauczycieli. Sam jest z rodziny nauczycielskiej i uważam, że pedagodzy powinni zarabiać więcej" - napisał Tomasz Rzymkowski.

"Oni już całkiem oderwali się od ziemi"

Jednak nie jest to pierwsza tego typu wypowiedź, która padła z ust polityka Prawa i Sprawiedliwości. "Wiceminister edukacji o zarobkach nauczycieli: "widzieli, co brali". Inna pani z PiS o lekarzach "niech jadą ". Pan minister zwalnia naczelniczkę poczty, bo poskarżyła mu się na drożyznę. Oni już całkiem oderwali się od ziemi. Pokora, umiar, praca..." - stwierdziła dziennikarka "Newsweeka" Renata Grochal, odnosząc się do kontrowersyjnych słów członków partii Jarosława Kaczyńskiego.

"Niech jadą, w końcu widziały gały co brały. Poza tym jak się bierze kredyty to się je spłaca, zresztą mi rata akurat mało wzrosła, w znacznym stopniu potaniał olej a masło to widziałem i po 6 złotych. A jak się nie podoba to startuj se babo na posła albo wypad z roboty" - napisał Maciej Bąk z Radia ZET.

"Niech jadą"

Przypomnijmy, w październiku 2017 roku trwał protest głodowy lekarzy rezydentów. Temat ten został podjęty podczas obrad Sejmu. Najpierw ówczesny minister zdrowia zapewniał, że w następnym roku rząd zamierza wydać na wynagrodzenia lekarzy rezydentów i stażystów blisko dwa miliardy złotych. Potem przyszedł czas na wystąpienia posłów i jedno z nich zwróciło na siebie wyjątkową uwagę. Przemawiała posłanka Lidia Gądek z Platformy Obywatelskiej. - Gdyby nie ci młodzi ludzie, którzy mogą w każdej chwili wyjechać, bo są świetnie wykształceni, znają języki, ale chcą pracować dla nas... - mówiła posłanka.

Nagle z bocznych ław padły słowa: "Niech jadą". Okazało się, że powiedziała to Józefa Hrynkiewicz z PiS. 

Z kolei Stanisław Karczewski przekonywał wówczas protestujących rezydentów, że pieniądze nie są najważniejsze i warto pracować dla idei. - Myślenie o pieniądzach nie jest najważniejsze w życiu. Zapewniam młodych lekarzy, którzy rozpoczynają pracę, że pieniądze naprawdę nie są najważniejsze w życiu. Sam w tej chwili jako marszałek zarabiam zdecydowanie mniej, niż zarabiałbym jako ordynator szpitala - mówił. - Warto pracować dla idei, nie tylko myśleć o pieniądzach - zaznaczał.

"Jak się zaciąga kredyty, to się je spłaca"

Nie tak dawno, bo na początku maja tego roku, "złotą" radą podzielił się również Marek Suski. Polityk został wówczas zapytany o wzrost rat kredytów z powodu wyższych stóp procentowych. - Niestety, jak się zaciąga kredyty, to się je spłaca, ale państwo przygotowuje pewną pomoc dla kredytobiorców - powiedział.

Gdy jedna z dziennikarek przypomniała, że prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński zapewniał, że stopy procentowe w Polsce nie będą rosły i "de facto namawiał ludzi do brania tych kredytów", Marek Suski odpowiedział, że "wszystkie banki namawiają do brania kredytów, bo z tego żyją".

"Masło wcale nie jest takie drogie"

Politycy PiS próbują też przekonywać, że żywność nie drożeje w szybkim tempie. Na antenie RMF FM taką tezę wygłosił były marszałek Senatu Stanisław Karczewski. - Chodzę do sklepu i nie widzę [że żywność drożeje - red.] aż tak... patrzyłem na ceny masła, byłem - nie mogę wymienić sklepu, w którym byłem. Wcale nie jest aż takie drogie - skwitował.

Prowadzący zwrócił uwagę, że widział masło po 8 zł. - Ja widziałem po 6 - odparł Karczewski. Przypomnijmy, twarde dane, które dla Gazeta.pl zebrał ekspercki serwis Handelextra.pl, pokazują, że masło znalazło się na szczycie listy drożejących towarów w sklepach małopowierzchniowych. W kwietniu masło podrożało bowiem, w porównaniu z kwietniem zeszłego roku, o ponad 50 proc. W ramach badania przeanalizowano ceny ponad 30 produktów na podstawie paragonów ze sklepów małoformatowych, takich, które często mamy najbliżej domu.

Polityk PiS mówił też, że kredyty wcale tak bardzo nie drożeją. - Rozmawiałem z osobą, dosyć ważną w Polsce, której kredyt wzrósł właśnie o 100 proc. I w banku skorygował to i obniżono. Jakaś pomyłka była - stwierdził senator. 

Więcej w tekście:

Więcej o: