- Znam generalne podejście pana prezydenta dotyczące kwestii wyborów. Pan prezydent uważa, że najlepszym rozwiązaniem jest to, żeby wybory odbywały się w terminach konstytucyjnych, chyba że są okoliczności, które jakby tę generalną zasadę zmieniają - powiedział w "Kwadransie politycznym" na antenie TVP1 Andrzej Dera.
Sekretarz stanu w kancelarii prezydenta przyznał, że ma wątpliwości, czy pokrywanie się wyborów jest okolicznością "wystarczającą, aby zmienić ustawowy termin". - Ja mam co do tego wątpliwości, ale powtarzam, rozmowy powinny się na ten temat odbyć i ustalenia, i znam ogólną zasadę, o której mówił pan prezydent również wielokrotnie publicznie - wyjaśniał.
Dera przyznał, że przesunięcie wyborów na 2024 rok również spowoduje kumulację (tego roku odbywają się wybory do Parlamentu Europejskiego). - Trudno powiedzieć, żeby był to wystarczający powód - powiedział.
W ubiegłym tygodniu szef klubu PiS i wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki powiedział, że ustawa dotycząca zmiany terminu wyborów samorządowych jeszcze w czerwcu może trafić do Sejmu. - Ustawa jest już gotowa, lada chwila trafi do Sejmu. Prawdopodobnie będziemy ją przyjmować jako projekt poselski - mówił w "Polska. The Times".
PiS chce zmienić datę wyborów samorządowych, bo - jak tłumaczą politycy partii rządzącej - w podobnym czasie mają się odbyć wybory parlamentarne. Powodem nakładania się terminów jest wydłużenie kadencji w samorządach z czterech do pięciu lat.
Zgodnie z propozycją PiS najbliższe wybory samorządowe miałyby się odbyć wiosną 2024 roku zamiast jesienią 2023 roku.
- Bardzo trudno jest organizować dwie potężne wyborcze operacje w krótkim czasie naraz, nawet gdyby je przedzielić kilkoma tygodniami - mówił Terlecki.