Do opisywanej sytuacji doszło w ubiegły piątek. Gdy naczelniczka poczty w Pacanowie (woj. świętokrzyskie) zorientowała się, że do placówki przyszedł Michał Cieślak, minister-członek Rady Ministrów oraz poseł Partii Republikańskiej Adama Bielana, postanowiła poskarżyć mu się na podwyżki cen paliwa i rosnące raty kredytów.
Krótko po tej wymianie zdań urzędniczka została wezwana "na dywanik" u dyrektora z Kielc, który poinformował ją o wpłynięciu skargi. Z jej treści wynikało, że naczelniczka w rozmowie z ministrem miała być wulgarna, czemu ona sama zaprzecza. Kobieta miała też usłyszeć, że zostanie dyscyplinarnie zwolniona.
- Nie chodziło mi o to, że ktoś może w taki sposób przedstawiać obecną sytuację, a raczej o to, że w urzędzie pocztowym, w instytucji zaufania publicznego nie powinno używać się wulgaryzmów - powiedział w środę dziennikarzom minister Cieślak. W pewnym momencie stwierdził nawet, że naczelniczka poczty w Pacanowie zachowywała się wobec niego "agresywnie".
Na te słowa żywo reagowali dziennikarze, którzy wielokrotnie dopytywali ministra, jakich to wulgarnych sformułowań miała użyć urzędniczka, ale konkretnej odpowiedzi się nie doczekali. - Nie powinno się w urzędzie państwowym używać wulgaryzmów i nie powinno się manifestować swoich preferencji i sympatii politycznych. Szanuję wybory każdego obywatela i to nie ma nic wspólnego z tą sytuacją - kontynuował Cieślak.
Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Zdecydowałem się powiadomić przełożonego pani naczelnik właśnie dlatego, że każdy ma prawo w urzędzie państwowym do właściwej i prawidłowej obsługi. To, że ja odbierałem tam korespondencję jako przeciętny obywatel i że jestem ministrem i spotkałem się z sytuacją, w której mi ubliżono, w której pani naczelnik zachowała się w niewłaściwy sposób, który nie przystoi urzędnikowi na tym stanowisku. Z tego powodu jest mi przykro - mówił dalej poseł Partii Republikańskiej.
- Dzisiaj przyznaję, że zachowałem się impulsywnie, dlatego skontaktowałem się z prezesem Poczty Polskiej i rozumiejąc to, że osoby publiczne, że politycy muszą być mniej wrażliwi na różne sprawy, poprosiłem, aby uwzględnił te okoliczności, które miały miejsce i żeby potraktował tę skargę jako niebyłą - zapewnił. - Dziś pewnie bym się tak nie zachował - dodał polityk.
Pytany raz jeszcze, co powiedziała mu naczelniczka, odparł w końcu, że "nie będzie przytaczał tych wulgaryzmów" i polecił dziennikarzom, by zapytali samą zainteresowaną. Zapytali.
Naczelniczką poczty w Pacanowie, na którą wpłynęła skarga od ministra, jest Agnieszka Głazek. Jak wyjaśniła na antenie TVN24, gdy rozmawiała z Michałem Cieślakiem, podkreśliła, że jego zarobki są z pewnością dużo większe niż jej i że ich sytuacji życiowej nie da się porównać. - Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby pani też kandydowała - miał jej odpowiedzieć polityk.
- A ja mówię, że musiałabym się nauczyć kłamać, żeby wystartować w tych wyborach - odparła Głazek. - Żadnych wulgaryzmów tam nie było, były to emocje, ale żadnych wulgaryzmów, bo na co dzień staram się nie używać wulgarnego języka i w miejscach publicznych też wulgaryzmów nie było - zaznaczyła pracowniczka poczty.
Dziennikarz Radia Zet Rafał Miżejewski zwrócił uwagę, że dyrektorem poczty w Kielcach, który ma administracyjny nadzór nad placówką w Pacanowie, jest członek Partii Republikańskiej Wojciech Stelmach. Wiceprezesem tej samej partii jest minister Michał Cieślak, który złożył donos na naczelniczkę.