PiS wyrzuciło do kosza punkt, na którym zależało Andrzejowi Dudzie. Ale podpis i tak jest gwarantowany

Jacek Gądek
Podpis Andrzeja Dudy pod ustawą o Sądzie Najwyższym jest gwarantowany. Pałac Prezydencki cieszy się, że ustawa przeszła w Sejmie, choć na ostatniej prostej PiS wyrzuciło do kosza jeden ważny dla prezydenta zapis. A Solidarna Polska za małe zwyciestwo uznaje wybór KRS, który utargowała od PiS w zamian za poparcie dla ustawy o SN.
Zobacz wideo Cymański: PiS razem z Solidarną Polską nie są tyle warte, co program społecznej polityki

- Euforii nie ma, ale szampan wieczorem pewnie będzie - mówi jeden ze współpracowników prezydenta.

Po prawie rocznej batalii w obozie rządzącym jest deal przypieczętowany w głosowaniu Sejmu nad prezydencką ustawą o Sądzie Najwyższym. Ustawa ta przeszła przez Sejm. Teraz jeszcze zajmie się nią Senat, ponownie Sejm i trafi na biurko prezydenta - najpewniej w formie uchwalonej w czwartek przez PiS i Solidarną Polskę.

Więcej informacji z polskiej polityki przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Ustawa w założeniu miała realizować oczekiwane przez Komisję Europejską "kamienie milowe", które są warunkami KE akceptacji polskiego Krajowego Planu Odbudowy i uruchomienia 36 mld euro. A były one następujące. Likwidacja Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego - wedle ustawy znika. Reforma systemu dyscyplinowania sędziów gwarantująca niezależność ich oceny - ustawa tworzy nową Izbę Odpowiedzialności Zawodowej, którą przy przychylnej interpretacji można uznać za nowy system. Przywrócenie do pracy sędziów, którzy zostali odsunięci przez ID - chodzi o sześć osób, a ID w jednym przypadku sama się wycofała z zawieszenia sędziego Pawła Juszczyszyna, ponadto nowa ustawa daje możliwość odwołania się od decyzji ID. Trzy warunki nie są spełnione zupełnie, ale dla KE, która chce zamknąć spór o KPO, może to wystarczyć.

Wedle naszych informacji minister Waldemar Buda, który negocjował z Komisją Europejską warunki akceptacji KPO, przekazywał Pałacowi Prezydenckiemu i w rządzie, że ustawa w uchwalonym kształcie realizuje warunki KE i akceptacja KPO ma nastąpić lada dzień. W przyszłym tygodniu w Warszawie będzie szefowa KE Ursula von der Leyen, zapewne by ogłosić, że polski KPO ma już zielone światło Brukseli.

Z perspektywy roku obóz PiS skapitulował przed Komisją Europejską. Dlaczego? Bo Jarosław Kaczyński, Ryszard Terlecki i Zbigniew Ziobro zapowiadali, że uchwalą dużą ustawę o Sądzie Najwyższym, ostatecznie jednak uchwalili punktową nowelę, która ma na celu spełnienie warunków Brukseli. Takiej małej ustawy chcieli Mateusz Morawiecki i Andrzej Duda - ostateczny efekt, choć po prawie rocznej zwłoce, jest taki, jakiego chcieli prezydent z premierem.

Solidarna Polska za cenę swojego poparcia dla noweli wyszarpała wybór członków Krajowej Rady Sądownictwa (jej nową szefową ponadto została sędzia bardzo bliska Ziobrze). - Obroniliśmy KRS - mówią "ziobryści", uznając to za swój sukces. By wybrać skład KRS SP porozumiała się z PiS i znienacka - gdy widać było, że mają większość w trakcie głosowań - dorzucono punkt o KRS i go przegłosowano.

Jeszcze w kwietniu w Zjednoczonej Prawicy obrzucano się epitetami, bo trwała walka o kształt ustawy o SN. Dziś - po uchwaleniu ustawy o SN - zakopano topory wojenne. - Wiele osób okazało się bardziej odpowiedzialnymi, niż można się było spodziewać. Także w Solidarnej Polsce - słyszymy od współpracownika prezydenta.

Jednak ostatnia prosta w Sejmie przy uchwalaniu ustawy to była huśtawka emocji w obozie rządzącym. Bo PiS znienacka wyrzuciło z prezydenckiej ustawy punkt, na którym Andrzejowi Dudzie bardzo zależało: możliwość przeprowadzania "testu bezstronności sędziego" w procesach już zakończonych, a nie tylko nowych i będących w toku. W SP o tym punkcie mówiono, że to "kaprys prezydenta".

Współpracownik prezydenta: - W SP mówią różne rzeczy. Nie ma się co wyzłośliwiać, bo mamy atmosferę zgody.

I dodaje: - Ustawa mogła być lepsza, gdyby była możliwość wstecznego wykonywania testu, ale i tak jest dobra. To była rzecz istotna, ale nie kluczowa - mówi osoba z Pałacu Prezydenckiego.

Ostatecznie "ziobryści" przekonali PiS, że wsteczne testy to ryzyko dużej ich fali, więc PiS skasowało taką możliwość, choć wcześniej samo się zgodziło na takowe. - Przekonaliśmy PiS, że to ryzykowna regulacja - słyszymy w SP.

Z ustawy zniknęła też preambuła, której chciał - a PiS się wcześniej na nią zgodziło - Zbigniew Ziobro, zatem zmiana tu z kolei jest po myśli Dudy.

Obóz prezydenta cieszy się ze skasowania preambuły. - Preambuła zniknęła i bardzo dobrze. Była pewnym problemem, ale też nie kluczowym - słyszymy w Pałacu Prezydenckim.

Na skasowanie wstecznych "testów bezstronności sędziego" Pałac Prezydencki przymyka oko. "Ziobryści" po preambule nie płaczą, choć była ona dobrym narzędziem do budowania ich godnościowej narracji, że przez Unią Europejską nie klękamy, bo w Polsce najważniejsza jest konstytucja.

Nikt nie chce uprzedzać formalnej decyzji prezydenta, ale podpis pod ustawą - jeśli wróci ona po drodze z Senatu na biurko głowy państwa w uchwalonej w czwartek formie - jest gwarantowany.

Więcej o: