Jak podkreślają nasi rozmówcy z obozu rządzącego, jeśli nie będzie niespodzianek, to komisja sejmowa zajmie się poprawkami w czwartek, a Sejm uchwali ustawę w nowym tygodniu.
W Pałacu Prezydenckim jest - jak tam słyszymy - "duży optymizm" i przekonanie, że poprawki są dogadane. W Solidarnej Polsce nieco tonują nastroje.
Więcej informacji ze świata polityki znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
Rozmówca z kręgu Kancelarii Prezydenta: - Liczę na to, że scenariusz jest napisany i trzeba go już tylko zrealizować. W polityce bywają niespodzianki, ale akurat teraz ryzyko nie jest duże.
Inna osoba z Pałacu się cieszy: - Im bardziej "ziobryści" przeciągają sprawę, tym większy sukces ogłoszą zaraz Andrzej Duda i Mateusz Morawiecki, że udało się osiągnąć porozumienie i odblokować pieniądze z Unii Europejskiej.
Z Solidarnej Polski: - Walczymy, by ten "test bezstronności sędziego" był napisany w taki sposób, aby nie sparaliżował sądownictwa.
W partii Zbigniewa Ziobry jest duża powściągliwość w ogłaszaniu, że wszystko jest już dogadane. Jak słyszymy z otoczenia ministra sprawiedliwości, jeszcze za wcześnie na fanfary ogłaszające sukces. Niemniej także wśród nich jest przekonanie, że zamknięcie sprawy zmian w ustawie o SN jest na wyciągnięcie ręki. Jednocześnie strony negocjacji są już sobą bardzo zmęczone.
Historia projektu zmian w Sądzie Najwyższym sięga lutego. Wtedy to Andrzej Duda wyszedł z nowelą ustawy o SN. Wcześniej kontaktował się z Komisją Europejską, by mieć gwarancję, że ten projekt sprawi, że Bruksela da zielone światło dla polskiego Krajowego Planu Odbudowy, czyli będzie można sięgnąć po 36 mld grantów i pożyczek z Funduszu Odbudowy. Projekt był też konsultowany z USA, czego dowodem była entuzjastyczna reakcja ambasady na jego ogłoszenie. W praktyce otrzymanie miliardów euro nie będzie proste, bo transze będą obwarowane koniecznością osiągania przez Polskę kolejnych kamieni milowych, czyli zmian w wymiarze sprawiedliwości. Zatem akceptacja KPO nie da jeszcze gwarancji, że pieniądze będą.
Projekt Dudy zakłada likwidację Izby Dyscyplinarnej SN. W miejsce ID powstałaby Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Projekt tworzy też procedurę "testu bezstronności sędziego". Początkowo Solidarna Polska zagroziła, że jest gotowa odejść z rządu, jeśli projekt Dudy przejdzie bez ich poprawek - głównie chodziło im o wykreślenie z projektu "test bezstronności sędziego" bądź jego zmianę. "Ziobryści" przygotowali - jak pisaliśmy w Gazeta.pl - w sumie ok. 30 poprawek. Zakulisowo negocjowano, a publicznie okładano się toporami.
Teraz cel PiS, prezydenta i SP jest taki, aby w maju ustawa została przez Sejm uchwalona - z poprawkami "ziobrystów".
Ich porozumienie ma polegać, jak już pisaliśmy na Gazeta.pl kilkanaście dni temu, na tym, że najbardziej sporny paragraf o "teście bezstronności sędziego" będzie inaczej sformułowany. Nowa formułą ma uwzględniać obawy Solidarnej Polski. "Ziobryści" uważają, że "test bezstronności sędziego" wprowadziłby ogromny chaos i masowe podważanie statusu sędziów, co wydłużyłoby procesy. W Pałacu Prezydenckim taka obawa uznawana jest za nonsens. Żadna ze stron nie zmieniła zdania, ale na zmianę paragrafu o testowaniu sędziów przystały oba obozy.
Klimat poprawił się, a stanowiska zaczęły się zbliżać tuż po długim weekendzie majowym. Wtedy też obie strony zawarły pakt o nieagresji. "Ziobryści" przestali publicznie winić Andrzeja Dudę o narobienie "pasztetu" w sądach, a Pałac Prezydencki przestał porównywać partię Ziobry do piwa bezalkoholowego.