Prokuratura wnioskuje o uchylenie immunitetu Tomaszowi Grodzkiemu, ponieważ chce postawić mu zarzuty o charakterze korupcyjnym. Według śledczych obecny Marszałek Senatu, pełniąc funkcję dyrektora szpitala w Szczecinie, miał przyjmować korzyści majątkowe od pacjentów lub ich bliskich.
Zdaniem Tomasza Grodzkiego jest to nagonka nie tylko na jego osobę, ale również Senat, a jej celem jest odzyskanie większości w izbie przez Prawo i Sprawiedliwość. Tymczasem politycy PiS apelują, aby marszałek sam zrzekł się immunitetu i poddał ocenie niezależnego sądu.
Więcej najnowszych treści przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.
Przypomnijmy, że jeszcze w marcu 2021 roku Prokuratura Krajowa poinformowała o złożeniu do Senatu RP wniosku o wyrażenie zgody na pociągnięcie do odpowiedzialności karnej marszałka izby wyższej. Sprawa dotyczy podejrzenia przyjęcia korzyści majątkowych od pacjentów lub ich bliskich w czasie, gdy Tomasz Grodzki był dyrektorem szpitala specjalistycznego w Szczecinie i ordynatorem tamtejszego Oddziału Chirurgii Klatki Piersiowej. Prokuratura zamierza postawić Grodzkiemu cztery zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych - w latach 2006, 2009 i 2012.
Senaccy prawnicy odrzucili jednak wniosek, gdyż w jego uzasadnieniu pojawił się opis przestępstw, co do których prokuratura nie chce stawiać zarzutów. Brakowało także odpowiedniego podpisu prokuratora generalnego. Jesienią Senat poinformował, że mimo poprawek wniosek ten nie zostanie rozpatrzony.
W grudniu Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła w tej sprawie śledztwo. - Trwa postępowanie dowodowe, które zostało przedłużone do końca maja. Na obecnym etapie nie informujemy o przeprowadzonych w sprawie czynnościach - mówiła Onetowi prokurator Aleksandra Skrzyniarz, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Nigdy w życiu, mogę to zeznać na "mękach piekielnych", nie uzależniałem żadnego zabiegu od jakichkolwiek wpłat pacjentów - mówił wtedy Grodzki w Polsat News, dodając, że takie praktyki "to kłócą się z jego etyką i wychowaniem".
Podkreślił też, że "ataki zaczęły się w dniu, gdy został marszałkiem". - Rządząca partia utraciła wtedy większość w Senacie. Odczytuję to jako podstępną i niedemokratyczną próbę odebrania Senatu. Jeden z moich pacjentów zeznał, że próbowano go przekupić kwotą pięciu tys. zł, aby zeznawał na moją niekorzyść - przekonywał.
Następnie Marszałek Senatu wyjawił, że podczas pełnienia funkcji dyrektora szpitala w Szczecinie, zaprosił do niego przedstawiciela prokuratury, aby ten "wytłumaczył" lekarzom, czym jest korupcja. - Nie było tam mowy o pieniądzach, bo to oczywiste. Ale czy bombonierka i kwiaty po operacji czy leczeniu to już jest korupcja czy nie. Zorganizowałem takie szkolenie jako jeden pierwszych w Polsce - powiedział.