Macierewicz napisał w najnowszym oświadczeniu, że "ignorowanie prawdziwych przyczyn zbrodni smoleńskiej [ma na myśli ustalenia swojej Podkomisji - red.] zawartych w oficjalnym stanowisku państwa polskiego [ma na myśli raport swojej podkomisji] oznacza de facto wspieranie dezinformacji strony rosyjskiej i jej wspólników". Co prawda na wstępie wskazuje na media, ale w rzeczywistości oskarża też instytucje państwa. Bo kto go ignoruje? Rząd, Sejm, prezydent.
Paradoksalnie w obozie rządzącym, jak i wśród bliskich PiS rodzin ofiar katastrofy raport Antoniego Macierewicza jest uznawany za niewiarygodny. I to nawet przez osoby, które są przekonane, że doszło do zamachu.
Komunikat Antoniego Macierewicza Fot. Podkomisja Smoleńska
Więcej informacji z kraju znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.
A to dlatego, że - jak ujawnialiśmy w Gazeta.pl choćby poprzez "taśmy Macierewicza" - już wiele razy Macierewicz okłamywał i beształ rodziny smoleńskie. Z kolei oskarżenia o działanie - nawet rodzin smoleńskich bliskich PiS - na rzecz Rosji to w ustach Macierewicza zarzut tradycyjny. Ponadto szef podkomisji przedstawiał tak wiele nieprawdziwych tez, a jego podkomisja składała się z osób, które katastrof nigdy wcześniej nie badały, że wiarygodność podkomisji w oczach także polityków PiS jest żadna. Także dla Jarosława Kaczyńskiego, choć publicznie deklarował on przy okazji prezentacji raportu końcowego zaufanie do tez w nim prezentowanych.
Raport końcowy podkomisja przyjęła 10 sierpnia 2021 r. - co ważne: po uprzednim pozbyciu się przez Macierewicza tych członków, który mu się przeciwstawiali. A 11 kwietnia 2022 r. go przedstawiła publicznie. Raport stawia tezę, że 10 kwietnia 2010 r. doszło do zamachu, a Tu-154M rozbił się w wyniku co najmniej dwóch eksplozji na pokładzie samolotu, na co jednak nie przedstawiła wiarygodnych dowodów. Ustalenia komisji Millera poczynione za rządów PO-PSL są zupełnie inne: do katastrofy doprowadziły błędy pilotów, ale też rosyjskich kontrolerów lotu.
Antoni Macierewicz już w 2018 r. ogłosił, że „anulował" raport Millera. Ale nie ma żadnej podstawy prawnej, by mógł w ogóle to zrobić. Za jedyny obowiązujący państwowy raport ws. katastrofy smoleńskiej uznaje swój własny. Napisał więc w najnowszym oświadczeniu, że „ignorowanie prawdziwych przyczyn zbrodni smoleńskiej [ma na myśli ustalenia swojej Podkomisji - red.] zawartych w oficjalnym stanowisku państwa polskiego oznacza de facto wspieranie dezinformacji strony rosyjskiej i jej wspólników".
Co ciekawe, komunikatu Macierewicza z tym oskarżeniem nie opublikowano na oficjalnej stronie Podkomisji (w domenie .gov), którą administruje MON. Macierewicz wysłał komunikat do PAP-u.
Macierewicz oskarża, że kto ignoruje jego raport wspiera Rosję. A kto go ignoruje? Otóż jego raportem nie zajął się jak do tej pory Sejm. Rząd też go ignoruje, a współpracownik prezydenta deklaruje, że nie wie, czy Andrzej Duda go w ogóle przeanalizował.
MON miał z publikacją raportu wielki problem, bo znalazły się w nim drastyczne, nieocenzurowane zdjęcia ofiar katastrofy smoleńskiej. Mariusz Błaszczak nakazał więc, by sprawę rozpowszechniania takich materiałów zbadała Służba Kontrwywiadu Wojskowego, ale jej ustalenia objęto klauzulą niejawności. MON w ogóle ignoruje zapytania o ten raport. Ministerstwo nie podjęło póki co żadnych realnych działań, choć raport stawia tezę, że prezydent Lech Kaczyński wraz z elitą państwa i wojska zginęli w wyniku zamachu.
Macierewicz mówił, że raport "może i powinien stanowić podstawę podjęcia działań na arenie międzynarodowej, w tym możliwe złożenie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka". Co prawda premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że w raporcie "wnioski zostały wyciągnięte w sposób właściwy", to jego rząd nie zrobił nic, a więc de facto zignorował twierdzenia Macierewicza.
Prezydent o raporcie Macierewicza w ogóle nie mówi. W Porannej Rozmowie Gazetal.pl Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta stwierdził natomiast: - Panu prezydentowi przekazano raport. Prezydent jest bardzo zajętą osobą, podróżuje po całym świecie, dba o bezpieczeństwo Polski i całego regionu. Nie jestem absolutnie przekonany, czy zakończył analizę tego raportu. Sam mam nadzieję go przeczytać, choć nie jestem pewien, czy będę w stanie go ocenić i skomentować, bo nie znam się na tych kwestiach.
W Sejmie też cisza o raporcie. Jeszcze we wrześniu minionego roku posłanka Barbara Nowacka (KO) apelowała i składała formalny wniosek o informację ministra obrony Mariusza Błaszczaka (PiS) oraz szefa podkomisji o tym raporcie. Jak do tej pory Sejm nie zajął się raportem na posiedzeniu plenarnym.
Katastrofa smoleńska miała miejsce 10 kwietnia 2010 r., gdy podczas próby lądowania na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj rozbił się samolot Tu-154, na pokładzie którego znajdowało się 96 osób - załoga oraz członkowie delegacji udającej się na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej. Nikt nie przeżył katastrofy. Zginęli m.in. prezydent Lech Kaczyński z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, posłowie i senatorowie, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, przedstawiciele instytucji państwowych oraz organizacji społecznych.