Śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Okręgową w Warszawie dotyczyła ewentualnego przekroczenia uprawnień, którego wiceprezes NIK Tadeusz Dziuba miał dopuścić się okresie od 20 kwietnia do 20 lipca 2020 r.
Zawiadomienie w tej sprawie złożył prezes NIK Marian Banaś. Według Banasia mogło dojść do prób wpływania na wyniki kontroli dotyczącej pomocy humanitarnej udzielanej przez Polskę. Banaś miał też wątpliwości co do działań Dziuby ws. kontroli w resorcie edukacji i Ministerstwie Zdrowia.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Mieliśmy przykład wywierania nacisku przez pana wiceprezesa na kontrolerów, co do zmiany ustaleń, które były podparte ewidentnymi dowodami. (...) Kierując się przepisami prawa, skierowałem zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jeżeli my jesteśmy niezależną izbą, tę niezależność mają również kontrolerzy w ustaleniach, które prowadzą w czasie kontroli - mówił w ubiegłym roku szef NIK Marian Banaś.
Ingerencję w ustalenia pokontrolne, której miał, jego zdaniem, dopuścić się Dziuba, Banaś określił jako "niedopuszczalną i karygodną".
Ostatecznie, jak poinformowało w czwartek RMF FM, śledztwo zostało umorzone. Według prokuratury zachowanie Tadeusza Dziuby nie było przestępstwem. Najwyższa Izba Kontroli zaskarżyła decyzję śledczych do sądu.
Wciąż trwa śledztwo ws. innego zawiadomienia dotyczącego posiedzenia kolegium NIK. Podczas sierpniowej konferencji prasowej Najwyższej Izby Kontroli przekazano, że Tadeusz Dziuba swoim postępowaniem miał zmierzać do "paraliżu całej Izby".
Komentarz dotyczył posiedzenia kolegium ws. zastrzeżeń zgłoszonych przez ministra sprawiedliwości do wystąpienia pokontrolnego dot. Funduszu Sprawiedliwości, podczas którego wiceprezes Izby odmówił udziału w głosowaniu. Sekretarz kolegium NIK Tomasz Sobecki nazwał tę sytuację "bezprecedensową".
***
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina >>>