Marek Surmacz, polityk Prawa i Sprawiedliwości to były wicepremier MSWiA w latach 2006-2007. W 2015 roku został powołany na stanowisko komendanta głównego Ochotniczych Hufców Pracy. W 2018 roku został wybrany do sejmiku lubuskiego, a od lipca do września ubiegłego roku pełnił funkcję zastępcy Głównego Inspektora Ochrony Środowiska, Obecnie jest zastępcą prezesa Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego. Jak udało się ustalić Wirtualnej Polsce, Surmacz, rozpoczynając pracę w GIOŚ, podał nieprawdziwe informacje o stażu pracy - wskazał, że jest on dłuższy, niż faktyczny. Dzięki temu otrzymał dodatek oraz nagrodę uzależnioną od stażu pracy.
Zanim Surmacz został politykiem, od 1977 do 1996 roku pracował w policji, jednak został zwolniony dyscyplinarnie po tym, jak prowadził kampanię wyborczą Hanny Gronkiewicz-Waltz w 1995 r. i naruszył tym samym apolityczność służb. Zgodnie z Ustawą o Policji kara dyscyplinarnego zwolnienia z policji wiąże się z zakazem korzystania ze stażu pracy wypracowanego podczas służby.
Przeczytaj więcej informacji z kraju na stronie głównej Gazeta.pl
GIOŚ nie komentuje sprawy z powodu toczącego się postępowania po złożeniu zawiadomienia do Prokuratury i Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych, jednak potwierdza, że doszło do zdarzenia - donosi portal. Inspektorat wystąpił do polityka PiS-u o zwrot nadpłaconego wynagrodzenia w wysokości 25 122,31 zł. Marek Surmacz zwrócił pieniądze. Jednak jeden z informatorów WP podkreślił, że to "nie zamyka sprawy". I dodał "nie może być tak, że ważny urzędnik państwowy pobiera nienależne mu pieniądze, a gdy sprawa wyjdzie na jaw, oddaje i temat zamknięty".
Wirtualna Polska skontaktowała się z politykiem, który przyznał, że o zawiadomieniu od prokuratury nic nie wie. Powiedział, że pieniądze zwrócił i podkreślił, że do listopada 2021 roku nie wiedział, że przepisy zabraniają mu zaliczenia 20 lat pracy w policji do stażu pracy. Zgodnie ze słowami Marka Surmacza, nie zna on przepisów Ustawy o Policji, mimo że był policjantem oraz wiceministrem MSWiA.
Zdaniem polityka PiS-u za zawiadomieniem do prokuratury stoi rozgrywka polityczna. Powiedział o sobie, że jest "esbekożercą" - pracował przy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych oraz był członkiem komisji weryfikacyjnej ds. Służby Bezpieczeństwa. W rozmowie z WP podkreślił, że "to środowisko nie zapomina". Uważa, że na złożenie zawiadomienia ma związek z jego wcześniejszą działalnością, dodał także, że na szefa GIOŚ powołano osobę z policyjną przeszłością.
- Nie ma wątpliwości, że jestem ofiarą represji komunistów w służbach policyjnych i specjalnych - ocenił Marek Surmacz. Stwierdził również, że za jego zwolnieniem z GIOŚ stoi Zbigniew Ziobro, a wykonawcą jego polecenia był wiceminister klimatu i środowiska Jacek Ozdoba. - Niepokoi mnie utożsamianie obowiązku przestrzegania prawa z rzekomym atakiem - odniósł się do sprawy Ozdoba w rozmowie WP.