Mówi osoba z otoczenia prezydenta pytana o stan wojny między Solidarną Polską, Prawem i Sprawiedliwością a prezydentem wokół ustawy o SN:
- Sytuacja wygląda bardziej optymistycznie. Pojawiło się światełko w tunelu.
- Może pociąg?
- Liczymy, że jednak światło słoneczne, a nie pociąg - odpowiada. I mówi to serio, choć ostatnie tygodnie to ciągła batalia obozu prezydenta i Ziobry o kształt tej ustawy.
Jak dodaje, jeszcze trochę potrwa, aż deal będzie ostatecznie osiągnięty, ale światełko to się zbliża.
Ale od początku. W lutym Andrzej Duda wyszedł z projektem ustawy o SN. Zakłada on likwidację Izby Dyscyplinarnej SN. Nieoficjalnie prezydent uzyskał poparcie USA i Komisji Europejskiej, która miała zapewnić, że ten projekt oznaczał będzie odblokowanie 58 mld euro z Funduszu Odbudowy dla Polski. W miejsce ID powstałaby Izba Odpowiedzialności Zawodowej. Projekt tworzy też procedurę "testu bezstronności sędziego". Solidarna Polska zagroziła jednak, że jest gotowa odejść z rządu, jeśli projekt Dudy przejdzie bez ich poprawek - głównie chodzi o skasowanie "testu bezstronności sędziego", bo wedle SP test ten oznaczał będzie gigantyczny chaos w sądownictwie. "Ziobryści" przygotowali - jak pisaliśmy w Gazeta.pl - w sumie ok. 30 poprawek, w tym zastąpienie "testu bezstronności sędziego" testem "apolityczności".
Więcej informacji z polskiej polityki na stronie głównej Gazeta.pl.
Różnica zdań była głównie na linii Andrzej Duda - Zbigniew Ziobro, a nie Ziobro - PiS. Partia Jarosława Kaczyńskiego nie chce jednak forsować poprawek Ziobry, w obawie czy prezydent podpisałby przeoraną ustawę. - Nie będziemy poszerzać gardła prezydentowi - słyszeliśmy z Nowogrodzkiej od jednego z polityków PiS.
Spór w obozie rządzącym i z prezydentem trwa od dnia złożenia projektu ustawy przez Dudę. Szef klubu PiS Ryszard Terlecki wprost groził wyrzuceniem "ziobrystów" z rządu i list PiS w kolejnych wyborach, nazywał ich też nie prawą, ale "głupią flanką" ZP.
- Ryszard jest naszym złym policjantem, a jednocześnie mówi to, czego wiele osób w PiS by chciało, czyli pozbycia się Ziobry. Jeśli jednak "ziobryści" zdobędą 3 proc. w kolejnych wyborach, to nam tych 3 proc. może zabraknąć do trzeciej kadencji - mówi jeden z ważniejszych polityków PiS. Stąd Nowogrodzka chce się z Ziobrą dogadać.
PiS miało w planie przeforsowanie ustawy o SN już na minionym posiedzeniu Sejmu. Ale to się nie udało, bo nie udało się zawrzeć dealu między SP i Dudą. Teraz dla tej ustawy jest już jednak ostatni dzwonek, bo inaczej może się nawet nie udać wydać miliardów euro z FO.
Cel Nowogrodzkiej jest więc taki: ustawa ma być uchwalona na posiedzeniu Sejmu w dniach 11-12 maja. Do tego czasu Duda i Ziobro mają się porozumieć. Potem: aby maksymalnie się zmobilizować przed głosowaniami, PiS zwołuje wyjazdowe posiedzenie klubu, ale inaczej niż zwykle. Dlaczego? Klub ma się zebrać w środę, czyli po pierwszym, a przed drugim dniem posiedzenia Sejmu, kiedy odbywają się głosowania. - Wszyscy posłowie będą już w Warszawie i nikt nie będzie mógł mówić, że jeszcze nie dojechał - słyszymy w PiS. Taka nadzwyczajna mobilizacja wskazuje, że PiS chce zamknąć sprawę ustawy o SN i także wyboru prof. Adama Glapińskiego na prezesa NBP w czwartek 12 maja. Ale, czy to się uda, to nikt głowy nie da.
- Były głosy, że Adam Glapiński powinien się pojawić na posiedzeniu klubu PiS, ale to nie jest rozstrzygnięte - słyszymy w obozie rządzącym.
Jak przekonują nas politycy stojący po przeciwnych stronach barykady w Zjednoczonej Prawicy - w Solidarnej Polsce i w otoczeniu Andrzeja Dudy - sfinalizowanie dealu co do kształtu poprawek do ustawy o SN jest coraz bliższe.
- Od początku byliśmy otwarci na pewne zmiany. Jeszcze trochę to potrwa, ale mam nadzieję, że porozumienie będzie gotowe na najbliższe posiedzenie Sejmu - słyszymy nieoficjalnie w Kancelarii Prezydenta.
W Solidarnej Polsce też słychać optymistyczny ton. Współpracownik Ziobry: - Prezydent nie trzyma się już fundamentalnie pierwotnego zapisu o "teście sędziego".
Porozumienie ma polegać na tym, że najbardziej sporny paragraf o "teście bezstronności sędziego" może być inaczej sformułowany.
Osoba z centrali PiS: - A jeśli nie będzie porozumienia ws. poprawek, to będzie przesilenie w Sejmie. Przyjmiemy jakąś wersję ustawy i zobaczymy, co wtedy zrobi prezydent. Nie chcemy być jednak tak obcesowi wobec prezydenta.
W tle batalii o ustawę o SN jest też wybór Adama Glapińskiego na drugą kadencję w fotelu prezesa NBP. Teoretycznie PiS ma większość dla jego kandydatury, choć "Glapa" - który otoczył się własnym dworem, za dużo mówi i nazbyt często się myli - nie wszystkim w PiS się podoba, to jednak Nowogrodzka jest w stanie wymusić poparcie dla niego w samym PiS, a ma też 2-3 głosy Kukiz'15 i dwa kolejne posłów formalnie niezależnych. Poparcie dla "Glapy" publicznie deklarują też "ziobryści", a sam minister sprawiedliwości opiewa walory prof. Glapińskiego. To daje większość w Sejmie.
Z naszych rozmów wynika jednak, że dla "ziobrystów" zagłosowanie za Adamem Glapińskim - który jest kandydatem prezydenta - jest też narzędziem w wywieraniu presji na Pałac Prezydencki przy forsowaniu swoich poprawek do prezydenckiej ustawy o SN. Czyli: Duda ma się zgodzić na poprawki miłe "ziobrystom", a oni oczywiście dadzą swoje głosy Glapińskiemu. Rzeczą fundamentalną dla Solidarnej Polski jest jednak skasowanie "testu bezstronności sędziego" z ustawy prezydenta.