-Nie jest łatwo rządzić, mamy dużo frakcji i to żadna tajemnica. Nie powiedziałbym jednak, że mówi się o wyborach - uspokaja w rozmowie z Interią jeden z polityków Zjednoczonej Prawicy, pytany o ostatnie doniesienia ws. pomysłu na przedterminowe wybory, który znów miał odżyć w PiS. Przypomnijmy: o sprawie pisał w ostatnich dniach "Dziennik Gazeta Prawna". Jeden z ważnych polityków partii powiedział w rozmowie z dziennikiem: "Jeszcze kilka tygodni temu dawałem 10 proc. szans na realizację takiej opcji, dzisiaj to już 50 procent". Utrzymywał też, że wcale nie jest to wyłącznie straszak na koalicjantów.
Za wcześniejszymi wyborami - pisał "DGP" - miałyby przemawiać nie tylko tarcia między koalicjantami, ale też sytuacja związana w Ukrainie. Politycy przewidują, że sytuacja gospodarcza będzie się pogarszać, a PiS nie będzie już proponować kolejnych kosztownych rozwiązań takich jak 14. emerytura. Tymczasem rośnie presja ze strony opozycji, która postuluje zdecydowaną reakcję na inflację. W trakcie posiedzenia Rady Krajowej PO partia Donalda Tuska przedstawiła program zakładający m.in. 20 proc. podwyżki dla nauczycieli.
Co się dzieje w PiS i jaka jest szansa na rozwiązanie impasu z koalicjantami? Z nieoficjalnych informacji Interii wynika, że spór o Izbę Dyscyplinarną potrwa maksymalnie dwa, trzy tygodnie, a w rządzie jest "plan na rozwiązanie problemu" - ustalono w źródłach na Nowogrodzkiej (nie wiadomo na razie, na jakie rozwiązanie chce się zdecydować PiS). A to właśnie spór o ID Sądu Najwyższego dzieli Zjednoczoną Prawicę, co jeden z polityków koalicji kwituje w rozmowie z portalem słowami: - Prawda jest taka, że PiS ma problem z Andrzejem Dudą, a Solidarna Polska nie chce i nie może odpuścić ustawy o SN. Prezydent grozi wetem, a PiS się go boi.
Sprawa "ułożenia się" koalicjantów PiS w sprawie Izby Dyscyplinarnej SN może być kluczowa, bo to od niej (i od spełnienia warunków Komisji Europejskiej) zależy wypłata 36 mld euro z Funduszu Odbudowy - a te są Polsce coraz bardziej potrzebne. 6 kwietnia Ryszard Terlecki pytany o konflikt w Zjednoczonej Prawicy w sprawie SN powiedział wprost: "Chcemy utrzymać jedność Zjednoczonej Prawicy, chcemy przekonać naszych koalicjantów, żeby współpracowali z rządem i naszą klubową większością. Jak się to nie uda, to oczywiście będziemy się rozchodzić". Dodał wówczas: - To jest bardzo zły moment na to, żeby przeprowadzać wybory. Toczy się wojna. Trzeba by starać się ten termin odwlec jak najdalej.
Jak informowaliśmy na Gazeta.pl pod koniec marca, Solidarna Polska wprost zagroziła wyjściem z rządu, jeśli PiS nie wprowadzi zmian do prezydenckiego projektu ustawy o SN (projekt został złożony przez Dudę na początku lutego - zakłada, że po likwidacji Izby Dyscyplinarnej powstałaby Izba Odpowiedzialności Zawodowej). "Ziobryści" za punkt honoru postawili sobie usunięcie zapisu o "teście bezstronności sędziego" - chcą też dodać do ustawy twardy zakaz kwestionowania statusu sędziego. "Jak słyszymy od naszych rozmówców, sygnał z Brukseli jest taki, że projekt Dudy, i to nawet bez zmian, ale w połączeniu ze wstrzymaniem powołania składu KRS, powinien być wystarczający dla Brukseli, by ta dała zielone światło dla KPO" - pisał Jacek Gądek na Gazeta.pl.
Tymczasem w pierwszym tygodniu kwietnia pojawiły się doniesienia, że rząd Morawieckiego nie tylko nie może dopiąć negocjacji ws. KPO, lecz także przelicytował, zaostrzając strategię i żądając w rozmowach gwarancji, że Komisja Europejska zrezygnuje z innych procedur przeciwnaruszeniowych dotyczących sądownictwa. - Tego KE nie może jednak zrobić. Jest unijny sąd, presja Parlamentu Europejskiego, są państwa członkowskie - powiedział w rozmowie z "Rzeczpospolitą" ambasador jednego z państw UE.
Morawiecki skarży się więc, że Polska nie dostała od UE dodatkowego wsparcia na pomoc uchodźcom, a w temacie KPO deklaruje jedynie: - Polska jest suwerennym krajem. Mamy swoje zasady, i będziemy określali warunki brzegowe porozumienia z Unią Europejską w taki sposób, aby były dla nas akceptowalne. (...) Cały czas liczę, że w kwietniu lub na początku maja do takiego porozumienia dojdzie, ale tym razem [na początku kwietnia, przed wizytą Ursuli von der Leyen - red.] nie będzie to możliwe.
Polska i Węgry to jedyne kraje, które nie dostały żadnych środków z KPO.