"Wśród ponad 10 tys. stron załączników do Raportu z badania zdarzenia lotniczego z udziałem samolotu Tu-154M nr 101 z dnia 10 kwietnia 2010 r. nad lotniskiem Smoleńsk-Siewiernyj na terytorium Federacji Rosyjskiej na 11 stronach znalazły się materiały zdjęciowe przedstawiające ciała 10 ofiar tragedii smoleńskiej leżące na wrakowisku. Zamieszczone tam zdjęcia były istotnym elementem badań, które musiała przeprowadzić Podkomisja i dlatego znalazły się w materiale załącznika analizującego proces wybuchu, który miał nie być opublikowany" - czytamy we wstępie oświadczenia wydanego przez byłego szefa MON i polityka Prawa i Sprawiedliwości Antoniego Macierewicza.
Jak zapewnia Macierewicz, materiał został wyłączony z załączników podlegających publikacji. "Za niedopuszczalny błąd publikacji tych zdjęć wywołujących ból i traumatyczne przeżycia bardzo przepraszam rodziny i wszystkich państwa, którzy zapoznali się z materiałem zdjęciowym" - napisał szef podkomisji smoleńskiej.
Raport podkomisji smoleńskiej został udostępniony na stronie Ministerstwa Obrony Narodowej. Dopiero po około dobie został zdjęty ze strony - po tym, jak sprawą zainteresowały się media. Po tym czasie resort wydał komunikat. "Informujemy, że Podkomisja ds. Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem jest niezależna. MON nie ingerowało w prace komisji oraz treści zawarte w raporcie. Minister polecił SKW zbadanie sprawy publikacji zdjęć w raporcie" - napisał we wtorek resort obrony.
Przeczytaj więcej informacji z Polski na stronie głównej Gazeta.pl.
Jak pisaliśmy, na zdjęciach, które znalazły się w udostępnionym publicznie raporcie widać ciała ofiar tuż po katastrofie smoleńskiej. Dotyczy to także zwłok ówczesnego prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
11 kwietnia podczas prezentacji raportu Antoni Macierewicz stwierdził, że przyczyną katastrofy 10 kwietnia 2010 roku był wybuch na pokładzie Tu-154. Ustalenia podkomisji smoleńskiej są jednak sprzeczne z oficjalnym raportem Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Polskiego (PKBWL) pod przewodnictwem Jerzego Millera. Ona z kolei oceniła, że bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem było zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania (100 m), przy zbyt dużej prędkości opadania, w połączeniu z niesprzyjającymi warunkami pogodowymi.