Joachim Brudziński, wiceprezes PiS i europoseł, komentował w rozmowie z RMF FM sobotnią wizytę szefowej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen i perspektywę otrzymania przez Polskę środków z unijnego Funduszu Odbudowy. Unijne miliardy mają pozwolić na odbudowę i rozwój gospodarki po pandemii. Jednak aby je dostać, każdy kraj musi mieć zatwierdzony Krajowy Plan Obudowy.
Polski KPO wciąż nie dostał zgody Komisji przede wszystkim ze względu na to, że Polska złamała unijne prawo i nie dostosowuje się do wyroku. Chodzi o likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, która - jak uznał unijny trybunał - nie jest niezależnym sądem. Zmiany w Sądzie Najwyższym to jeden ze sztandarowych projektów PiS, ale od dłuższego czasu rząd sygnalizuje możliwość wycofania się z niego.
Pytany o zobowiązanie polskiego rządu do likwidacji Izby, Brudziński stwierdził, że "zobowiązaliśmy się do tego, że będziemy reformować wymiar sprawiedliwości nie wobec Ursuli von der Leyen, czy urzędników - żeby nie powiedzieć w ostrzejszym tonie: urzędasów brukselskich - tylko zobowiązaliśmy się wobec narodu.
- My tę reformę realizujemy, natomiast co do likwidacji Izby Dyscyplinarnej to przecież nie było potrzeby nacisków ze strony Ursuli von der Leyen czy Komisji Europejskiej, bo my sami zorientowaliśmy się, że jest to instytucja dysfunkcyjna, że nie spełnia roli, którą ustawodawca przewidział dla niej i stąd już wtedy padały takie głosy - stwierdził polityk.
Wcześniej pojawił się spekulacje, że wizyta szefowej KE w Warszawie 9 kwietnia może być momentem na zatwierdzenie polskiego KPO. Jednak Budziński stwierdził, że "nie spodziewa się spektakularnego przełomu w tych trudnych, ciężkich, mozolnych, ale jednak postępujących do przodu negocjacjach" z Komisją Europejską. Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, porozumienie było już blisko, ale polski rząd postawił nowe, zbyt daleko idące dla KE warunki. W poniedziałek Mateusz Morawiecki mówił, że na teraz "nie ma szans" na porozumienie ws. KPO.
Akceptacja KPO przez Komisję Europejską nie będzie oznaczać od razu wypłaty pieniędzy. Przypomnijmy, że w grudniu Polsce przepadła zaliczka, czyli możliwość uzyskania około 4 mld euro "z góry" bez żadnych warunków, czyli bez konieczności realizacji inwestycji czy reform. Przy wypłatach środków warunkowość będzie już obowiązywać i pod tym względem Polska nie stanowi żadnego wyjątku. Taka procedura obejmuje także pozostałe kraje Unii Europejskiej.
Jak pisaliśmy wcześniej w Gazeta.pl, wypłaty środków z Krajowego Planu Odbudowy są realizowane dwa razy w roku. Pieniądze z zaliczki nie przepadły, ale wraz z całą sumą 36 mld euro uzależnione się od wykonania konkretnych reform i inwestycji. Po akceptacji przez KE - KPO musi go jeszcze zatwierdzić Rada Unii Europejskiej, czyli ministrowie finansów 27 państw.
Komisja Europejska będzie mogła odmówić wypłaty, jeżeli zobowiązania nie będą zrealizowane. Dotyczy to wdrożenia orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie likwidacji Izby Dyscyplinarnej, bowiem to ona jest głównym problemem, przez który pieniądze z Brukseli wciąż nie płyną do Warszawy. Latem ubiegłego roku likwidację Izby Dyscyplinarnej SN zapowiadał wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. Także premier Mateusz Morawiecki mówił, że izba ta zostanie zlikwidowana.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał istnienie Izby za sprzeczne z prawem Unii Europejskiej. Jego zdaniem nie jest ona niezależnym i bezstronnym sądem. Instytucja zakwestionowała możliwość pociągania sędziów do odpowiedzialności dyscyplinarnej przez ID za wydane orzeczenie, w tym za zadanie pytania prejudycjalnego. W wątpliwość poddano również kompetencje prezesa Izby Dyscyplinarnej do wyznaczania składu właściwego do rozpoznania sprawy dyscyplinarnej. Co więcej, TSUE negatywnie odniósł się do gwarancji proceduralnych przysługujących sędziom oskarżonym o popełnienie przewinienia dyscyplinarnego.