"GW": PiS szykuje ustawę o ochronie ludności - ta może uderzyć w demokrację. Nowe "stany nadzwyczajne"

Ustawa o ochronie ludności szykowana przez PiS może być furtką do zwiększenia wpływów MSWiA i otworzyć furtkę do przejęcia władzy w samorządach - alarmuje "Gazeta Wyborcza". Dziennikarze dotarli do projektu ustawy. Wynika z niego także, że nowe stany nadzwyczajne nie musiałyby być akceptowane przez prezydenta ani Sejm. Jak alarmuje z kolei "Rzeczpospolita", w projekcie ustawy znalazł się m.in. zapis o zwiększeniu kompetencji Mariusza Kamińskiego i projekt likwidacji RCB.

Więcej informacji o sytuacji w kraju i na świecie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl

"Gazeta Wyborcza" i "Rzeczpospolita" dotarły do projektu ustawy o ochronie ludności oraz stanie klęski żywiołowej, który jest przygotowywany przez resort spraw wewnętrznych. Projekt nie został jeszcze przyjęty - jak podaje "GW, propozycja ma dać władzy możliwość ograniczania swobód konstytucyjnych poza kontrolą Sejmu. Ma też otworzyć dla rządu furtkę do usuwania niewygodnych prezydentów miast.

Zobacz wideo Zbigniew Girzyński o półroczu wicepremiera Kaczyńskiego

Ustawa o ochronie ludności - nowy projekt w MSWiA. "Może stwarzać poważne zagrożenie dla demokracji"

Dokument - pisze "GW" - zakłada całkowitą przebudowę systemu zarządzania kryzysowego, opartego do tej pory na samorządach.

Celem projektowanej ustawy ma być wprowadzenie na trwałe do polskiego prawa nadzwyczajnych uprawnień rządu wobec samorządów, przedsiębiorców i obywateli i możliwości stosowania przez służby mundurowe uznaniowych represji, jakie wprowadziły tzw. specustawa covidowa i stan wyjątkowy w pasie przygranicznym. Nowy projekt idzie nawet dalej, bo tworzy „szybką ścieżkę" do usuwania niewygodnych starostów czy prezydentów miast

- czytamy w dzienniku. Jak wskazano, w projekcie pojawił się zapis o wprowadzeniu dwóch nowych quasi-stanów nadzwyczajnych. To stany "pogotowia" i "zagrożenia", oba określane jako "stany podwyższonej gotowości". Tak jak inne stany nadzwyczajne, mają one nadawać rządowi dodatkowe, specjalne uprawnienia. Tylko żeby wprowadzić te zawarte w projekcie, w przeciwieństwie do innych, nie będą wymagać zgody parlamentu ani prezydenta.

"Gazeta Wyborcza" zwraca uwagę, że - wcześniej - wprowadzając ustawę "o obronie ojczyzny" (za którą głosowała również opozycja), zlikwidowano podstawy prawne funkcjonowania obrony cywilnej, czyli ochrony ludności w Polsce - uchylono bowiem wówczas dotychczasową ustawę o powszechnym obowiązku obrony. Dziennik podkreśla, że takie działanie ze strony PiS raczej nie było omyłkowe - a dowodem na to ma być właśnie projekt MSWiA.

Ustawa o ochronie ludności. Nowe "stany wyjątkowe" i usunięcie RCB

Żeby wprowadzić "stan pogotowia" na 30 dni wystarczy rozporządzenie premiera, albo nawet wojewody. "Stan zagrożenia" ma wprowadzać Prezes Rady Ministrów "w przypadku, gdy wprowadzenie stanu pogotowia jest niewystarczające i konieczne jest podjęcie przez organy administracji publicznej dodatkowych działań oraz wprowadzenie stosownych ograniczeń, zakazów i nakazów obowiązujących osoby fizyczne oraz podmioty ochrony ludności". Właśnie to narzędzie może zostać wykorzystane do przejęcia władzy w samorządach. Rząd będzie mógł wprowadzić zarząd komisaryczny w gminach, w których w jego ocenie lokalne władze "nie wykazują dostatecznej skuteczności".

Projekt zakłada też likwidację Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i przesunięcie jego kompetencji na MSWiA, dając tym samym większą władzę szefowi resortu. Rzeczpospolita przywołuje fragment dokumentu, z którego wynika, że po likwidacji RCB to ministerstwo ma zająć się "inicjowaniem i koordynowaniem działań organów administracji rządowej, instytucji państwowych i służb w zakresie ochrony ludności np. w związku z potrzebą podniesienia gotowości, monitorowania i oceny sytuacji kryzysowej". Ma to sprawić, że szef resortu, Mariusz Kamiński, będzie mógł sam decydować o treści SMS-owego alertu.

Dziennik "Rz" zapytał resort MSWiA o to, dlaczego chce likwidacji RCB, a Centrum Informacyjne Rządu - czy premier Mateusz Morawiecki zgadza się na likwidację tej komórki - na pytania nie odpowiedziano.

Również redakcja Gazeta.pl zwróciła się do KPRM w tej sprawie - gdy dostaniemy odpowiedź, poinformujemy o tym.

Więcej o: