Ustawa zakłada między innymi zwiększenie liczby żołnierzy do około 300 tysięcy (z czego 250 tysięcy mają to być żołnierze zawodowi, reszta WOT), szybszy wzrost nakładów na obronność (3 procent krajowego Produktu Brutto od kolejnego roku), przyspieszenie modernizacji technicznej wojska, a także dobrowolną zasadniczą służbę wojskową. Za było 450 posłów, nikt nie był przeciw. "Wyłamali się" posłowie Konfederacji - pięciu posłów koła wstrzymało się od głosu. Wcześniej odrzucono poprawkę Konfederacji zakładającą, że każdy dorosły obywatel może mieć prawo do posiadania broni.
W bloku głosowań przyjęto 13 z 65 poprawek zgłoszonych podczas drugiego czytania. Jedną z przyjętych poprawek zaproponował klub KO, pozostałe - PiS.
Ustawę o obronie ojczyzny do Sejmu zgłosił rząd. Jako projekt do parlamentu trafiła 28 lutego.
Wcześniej, podczas drugiego czytania, posłowie zadeklarowali poparcie dla ustawy. - Chciałbym też docenić popartą przez wszystkich poprawkę Koalicji Polskiej, która mówi o 50 procentach zamówień modernizacyjnych kierowanych do polskiego przemysłu obronnego - mówił poseł KO Tomasz Siemoniak.
- Wojna zmienia wszystko - wskazywał z kolei poseł Lewicy Marcin Kulasek, argumentując, że Polska musi zmienić swoje podejście do wydatków na zbrojenia.
Sejm przerwał obrady - wznowi je w sobotę o godzinie 10. Zajmie się wówczas ustawą rządową o pomocy obywatelom Ukrainy uciekającym przed wojną. Wcześniej ustawa trafi z Senatu do sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych.
Co warto zaznaczyć, zapis o bezkarności urzędników był zawarty w drugiej ustawie - o pomocy Ukraińcom. Tej Senat nie przyjął w piątek pod głosowanie - skierowano ją ponownie do komisji. - Senatorowie uznali, że muszą jeszcze raz przemyśleć ustawę o pomocy obywatelom Ukrainy, a przyjęte zapisy uznali za niewystarczające - przekazał marszałek Senatu, Tomasz Grodzki. "To kpina z demokracji" - było z kolei słychać z ław PiS.