W poniedziałek do szkół w 11 województwach wróciła nauka stacjonarna. Kolejnych pięć województw, w których wciąż trwają ferie zimowe, zacznie ją od przyszłego tygodnia. Minister edukacji Przemysław Czarnek stwierdził w poniedziałek w RMF FM, że zakończone właśnie nauczanie zdalne mogło być już ostatnim.
Więcej wiadomości o polityce znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Nie ma na horyzoncie żadnych przeszkód, które uniemożliwiałyby naukę stacjonarną. Ale przypomnę, że uczniowie w tym roku szkolnym mieli dużo więcej szczęścia - i my razem z nimi - niż w poprzednim roku, bo 90- 95 proc. czasu spędzili na nauce stacjonarnej. Ta nauka zdalna, która właśnie się kończy, była incydentem. Mam nadzieję, że takich incydentów nie będzie wiele - powiedział szef MEiN.
Dopytywany, co dalej z nowelizacją prawa oświatowego zwaną lex Czarnek, minister odpowiedział, że co miał zrobić w tej sprawie, to już zrobił, a na to, co będzie dalej, "nie ma wpływu". Ustawa trafiła na biurko Andrzeja Dudy. Prezydent czas na podjęcie decyzji ma do 3 marca. - Mam nadzieję, że pan prezydent doskonale wie, o co chodzi w tej ustawie i wie, że ci, którzy przychodzą z postulatami typu "nie chcemy urzędników w szkołach", po prostu nie mówią o tej ustawie, która jest uchwalona - mówił w RMF FM minister edukacji.
Przemysław Czarnek odniósł się także do krytyki premiera Mateusza Morawieckiego przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę i jego Solidarną Polskę. W środę Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał za zgodne z unijnym prawem przepisy uzależniające wypłatę funduszy od przestrzegania praworządności. Sędziowie oddalili tym samym skargi Polski i Węgier na mechanizm warunkowości. Warszawa i Budapeszt wnosiły o stwierdzenie nieważności rozporządzenia. Ziobro uważa, że wyrok TSUE to dowód na "historyczny błąd" Morawieckiego. Jego słowa i brak na nie stanowczej reakcji premiera komentowane były jako dowód na słabą pozycję Morawieckiego w rządzie, ale też na napięcia i kryzys w Zjednoczonej Prawicy.
- Nie widzę w Solidarnej Polsce nikogo, kto by porzucał koalicję Zjednoczonej Prawicy i oddawał władzę opozycji. Mają nieco inny punkt widzenia na sposób postępowania z UE, która, tak czy inaczej, naszym zdaniem działa niepraworządnie, niedemokratycznie, niezgodnie z prawem. Natomiast czysta polityka w wykonaniu UE wymaga również czystej polityki z naszej strony - powiedział w Porannej rozmowie w RMF FM Czarnek. - Rozumiem zdanie SP, nie zgadzam się z tym zdaniem. Natomiast [...] nie mam najmniejszych wątpliwości, że nasi przyjaciele z Solidarnej Polski są lojalnym członkiem Zjednoczonej Prawicy i takimi pozostaną - podkreślił.
Minister Czarnek przyznał w rozmowie z Robertem Mazurkiem, że stracił na Polskim Ładzie. - Straciłem jakieś 1100 zł. To bardzo dużo, ale byłem na to przygotowany. Polski Ład zakładał, że ci, którzy zarabiają powyżej 12 800, będą na nim tracili. Ja mam znacząco powyżej 12 800, więc tracę - powiedział minister. - W moim przypadku nie ma nic złego. Złe przypadki to są te, które dotyczą ludzi, którzy zarabiają między 5 a 12 tys. zł - dodał.
- Niedociągnięcia w zakresie podatkowym Polskiego Ładu muszą być natychmiast usunięte, to na pewno jest coś, co jest uciążliwe dla przedsiębiorców. Ministrem finansów jest pan premier, uważam to za najlepsze rozwiązanie, bo trzeba jak najszybciej naprawić to, co zostało niedociągnięte w tej reformie podatkowej - skomentował minister.
Jeszcze w lutym sąd ma się zwrócić do Sejmu o wyznaczenie daty głosowania wniosku o uchylenie immunitetu Przemysława Czarnka. Ma to związek z aktem oskarżenia, jaki wobec ministrowa złoży Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych za skandaliczne słowa o osobach LGBT+ wypowiedziane na antenie telewizji publicznej w 2020 r. "Skończmy słuchać tych idiotyzmów o jakichś prawach człowieka czy jakiejś równości. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym" - powiedział wtedy szef MEiN w TVP Info.
Robert Mazurek zapytał więc na antenie RMF FM swojego gościa, czy zamierza zrzec się immunitetu.
- W żadnym wypadku się nie zrzeknę - odpowiedział Czarnek. - A tę śmieszną organizację proszę, żeby zachowywała się poważnie, a każdy człowiek, który nago chodzi po ulicy w centrum miasta, jest nienormalny. Mogę to powtarzać, ile chcą - mówił. Dodał, że słowa, za które go pozwano, powtórzyłby jeszcze raz: - Powtarzam, tacy ludzie nie są normalni, a prawem człowieka nie jest ekshibicjonizm w centrum miasta i demoralizowanie innych.
Prowadzący rozmowę stwierdził, że jego gość, po rezygnacji z immunitetu, mógłby bronić swych poglądów w sądzie. Czarnek odparł, że otworzyłoby to drogę do kolejnych pozwów. - Wtedy kilka takich śmiesznych organizacji natychmiast by poczuło krew i pozywało mnie co tydzień - stwierdził minister.