Prof. Grzeszczak: Polska ma znikome szanse na podważanie decyzji o zawieszeniu wypłat z UE

Jacek Gądek
- Bez względu na to, co i kiedy powie polski TK, to procedura z rozporządzenia "pieniądze za praworządność" obowiązuje - jest w pełnej mocy. Komisja Europejska nie tylko może, ale jest już ponaglana przez Parlament Europejski, by wszczynała tę procedurę - mówi prof. Robert Grzeszczak, przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN, wykładowca WPiA Uniwersytetu Warszawskiego.
Zobacz wideo Kiedy trafią do nas pieniądze z KPO? Pytamy członka Rady Polityki Pieniężnej

Jacek Gądek: - Nikt nie spodziewał się niczego innego po wyroku TSUE?

Prof. Robert Grzeszczak: - Jeśli ktoś patrzył na sprawę w neutralny, legalistyczny sposób, to niczym nie jest teraz zaskoczony.

TSUE oddalił skargę Polski i Węgier, uznając rozporządzenie "pieniądze za praworządność" za zgodne z traktatami UE. Tylko co to oznacza dla zwykłego śmiertelnika?

Trudno jest wyjaśnić utratę czegoś, czego jeszcze się nie dostało. Jeśli mamy 500+ i ktoś by je zabrał, to zaboli i wzbudzi gniew. A jeśli mamy zapowiedź miliardów euro, ale jeszcze nie mamy ich w rękach, nic się też nie wydarzyło - np. inwestycje czy wsparcie dla przedsiębiorców - to ludzie nie przywiązują się do tych pieniędzy. Dla przysłowiowego Kowalskiego wyrok TSUE oznacza jednak, że w przyszłości ominąć go mogą inwestycje, modernizacja kraju czy ratowanie przedsiębiorstw i miejsc pracy.

Więcej informacji o wyroku TSUE na stronie głównej Gazeta.pl.

Już po wyroku TSUE może ruszyć ekspres mrożący pieniądze z UE dla Polski?

Nie, to dopiero melodia przyszłości i to melodia skomplikowana. W prasie są alarmujące nagłówki, że oto jest sądny dzień, ale to przesada.

Bo?

Bo mamy rozporządzenie "pieniądze za praworządność", uznane dziś za zgodne z traktatami (legalne), ale ono jest bardzo mocno opiłowane w stosunku do pierwotnych wersji. Mechanizmy w nim przewidziane zaczną de facto działać dopiero wtedy, gdy będą przekazywane Polsce pieniądze z Funduszu Odbudowy - a te miliardy euro jeszcze nie mogą płynąć, bo Polska nie ma nawet zatwierdzonego przez Komisję Europejską Krajowego Planu Odbudowy.

Można się domyślać, że KE nie chce już teraz akceptować KPO, by nie finansować zbliżającej się nieuchronnie kampanii wyborczej obozu rządzącego w Polsce. Wszyscy w UE czekają na wybory 2023 r. Jeśli wybory utrwalą aktualną władzę i sposób sprawowania rządów w Polsce, to wtedy sytuacja się bardzo zaostrzy. Do tego czasu Unia spowalnia reakcje i czeka na decyzje polskich wyborców.

A jaka jest podstawa prawna braku decyzji Komisji Europejskiej ws. polskiego KPO?

Fundusz Odbudowy to umowa między państwami - państwa UE osiągnęły konsensus (trudny) i zgodziły się, że to KE ma obowiązek oceniania krajowych planów i ich akceptowania. Dopiero taka akceptacja - uznanie wiarygodności planu i jego zgodności z prawem i wartościami Unii, sensowności ekonomicznej, a więc spodziewanej jego skuteczności - otwiera drogę do wypłaty pieniędzy z Funduszu Odbudowy. Zapewne za jakiś czas KE da zielone światło polskiemu KPO, ale przed tym momentem nie można stosować do tych pieniędzy rozporządzenia "pieniądze za praworządność", bo tych pieniędzy nie ma.

Rozporządzenie można jednak stosować do całości środków UE?

Do wszystkich wypłat z budżetu UE kierowanych do państw członkowskich.

A co więcej: wyrok TSUE stwierdza nie tylko, że to rozporządzenie to jest zgodne z traktatami, ale też oznacza, że takie mechanizmy mogą być rozwijane w przyszłości. Mogą się zatem pojawić kolejne procedury, bardziej szczegółowe i dotyczące innych wartości niż tylko praworządność, uzależniające wypłatę pieniędzy. Taką wartością czy zasadą może być np. niedyskryminacja, wolność mediów, etc.

W polskim Trybunale Konstytucyjnym jest sprawa - właśnie rozpatrywana - w której TK ma de facto orzekać, czy rozporządzenie uznane przez TSUE za zgodne z traktatami europejskimi, jest zgodne z polską konstytucją. Też nie będzie zaskoczenia i uzna, że jest niezgodne?

Ten tak zwany Trybunał Konstytucyjny stał się już agendą rządową, więc trudno o jakieś zaskoczenie. Miejmy nadzieję, że jest tam choć jakaś merytoryczna dyskusja.

Skład pełny TK ma orzekać, a w nim są buntownicy, więc różnice zdań na pewno są, choć decyzja zapada większością głosów.

Decyzja TK będzie na użytek wewnętrzny i polityczny rządu. W świetle prawa unijnego, dla innych państw i instytucji Unii Europejskiej, nie ma znaczenia to, co w tej sprawie ogłosi polski TK. Zresztą podobnie nie miałoby znaczenia co powiedziałby węgierski czy niemiecki sąd konstytucyjny, który działałby poza swoją kompetencją, tak jak teraz polski TK o czyni.

Polski TK może orzekać, czy Polska na mocy traktatów przekazywała UE uprawnienie do oceny spełniania przez państwo członkowskie wymogów państwa prawnego?

Jak widzimy: może, bo tego chce rząd. Ale jest to bezskuteczne dla Unii Europejskiej, bo z perspektywy prawa UE: nie może.

I co z tego wynika?

Nie chcę powiedzieć "krajowe bagno", ale z pewnością widzimy grę polityczną obozu Prawa i Sprawiedliwości.

W uzasadnieniu do orzeczenia TK ws. nadrzędności prawa krajowego and unijnym jeden z sędziów - Bartłomiej Sochański - podkreślił, że także wyroki TSUE stają się źródłami prawa, więc TK może także i je uznawać za niezgodne z polską konstytucją. TK może po prostu wyrzucić do kosza wyrok TSUE ws. "pieniędzy za praworządność"?

W 2021 r. TK się już wypowiedział - bo nie był to wyrok, gdyż orzekał w niewłaściwym składzie i poza swoją kognicją - że może oceniać wyroki TUSE i je rugować z polskiego systemu prawa. To jest dramat. TK chce się uczynić nadtrybunałem i być nad wszystkim, co nie odpowiada PiS-owi.

Nawet jeśliby TK uznał, że "pieniądze za praworządność" to zasada niezgodna z polską konstytucją, to i tak to rozporządzenie obowiązuje i Polska może stracić pieniądze?

Otóż to. Bez względu na to, co i kiedy powie polski TK, to procedura z rozporządzenia "pieniądze za praworządność" obowiązuje - jest w pełnej mocy. Komisja Europejska nie tylko może, ale jest już ponaglana przez Parlament Europejski, by wszczynała tę procedurę.

Wedle PE Komisja działa opieszale?

Wedle PE Komisja ma działać szybciej i odważniej, bo już teraz powinna działać, a nie czekać na wydany dziś wyrok TSUE. Prawdą jest, że Unia Europejska generalnie działa wolno - tak jak "młyny watykańskie, które wolno mielą". Ale Unia działa skutecznie, nawet jeśli jeszcze nie widzimy efektów. Polska ma przy tym znikome szanse na podważanie decyzji o zawieszeniu wypłat unijnych pieniędzy w przyszłości. Rząd musiałby znaleźć mniejszość blokującą w Radzie, czyli grupę państw, a to wydaje się - przy reputacji polskiego rządu w Europie - już niemożliwe.

Więcej o: