W świecie służb specjalnych i agencji wywiadowczych Pegasus jest znany jako narzędzie ostatecznej inwigilacji. Gdy juz trafi na telefon swojej ofiary, nie ukryje się przed nim absolutnie nic. - Może przejąć twoje zdjęcia, wiadomości, kontakty, czaty. Wszystkie kluczowe aspekty cyfrowego życia - wylicza w rozmowie z Gazeta.pl starszy analityk Citizen Lab John Scott-Railton, człowiek, który wykrył aferę Pegasusa w Polsce.
Więcej o aferze Pegasusa i pracach senackiej komisji nadzwyczajnej wyjaśniającej tę sprawę przeczytaj na stronie głównej Gazeta.pl
Nasz rozmówca dodaje, że Pegasus przejmuje absolutnie całą zawartość aparatu swojej ofiary - wiadomości, maile, czaty, historię internetową. Dodatkowo umożliwia operatorom systemu podszywanie się pod właściciela zainfekowanego telefonu. Zamienia też aparat i mikrofon w urządzenia szpiegujące, umożliwiające podglądanie i podsłuchiwanie osoby będącej obiektem inwigilacji oraz jej otoczenia.
Na tym jednak nie koniec. Scott-Railton przyznaje, że problemy inwigilowanych osób wcale nie muszą się skończyć wraz z faktycznym zaprzestaniem inwigilacji przez służby. - Pegasus może być również wykorzystany do wyciągnięcia cyfrowych kluczy, których twój telefon używa do łączenia się z usługami w chmurze. To natomiast oznacza, że operatorzy Pegasusa mogą korzystać z twoich kont i danych nawet po tym, gdy kontrola twojego telefonu jest już zakończona - precyzuje analityk Citizen Lab.
Cały wywiad z Johnem Scottem-Railtonem przeczytaj pod tym linkiem na Gazeta.pl