Prezydent Andrzej Duda zaproponował w czwartek, by Izba Dyscyplinarna została zlikwidowana. - Sędziowie, którzy dzisiaj w tej Izbie orzekają, którzy do tej Izby zostali powołani, będą mieli możliwość stworzoną przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego przejścia do wybranej przez nich innej izby w Sądzie Najwyższym albo do przejścia w stan spoczynku - wyjaśnił prezydent Andrzej Duda.
Paweł Jabłoński, wiceminister spraw zagranicznych i bliski współpracownik premiera Mateusza Morawieckiego, broni pomysłu prezydenta Andrzeja Dudy. "Refleksja po dzisiejszym dniu: konsekwencja ma sens. Refleksja nr 2: warto szukać kompromisów. Nawet jeśli nie uda się od razu - warto próbować do skutku. Refleksja nr 3: oceniając koszty/korzyści trzeba brać pod uwagę sytuację międzynarodową. A jest ona coraz trudniejsza" - napisał w czwartek na Twitterze Jabłoński.
Dodał, że "są oczywiście głosy krytyki. Że ten, czy inny kompromis nie jest idealny, że nie należy ustępować w tym czy innym obszarze. Te głosy same w sobie mogą być nawet zrozumiałe. Ale często pomijają szerszy kontekst - i główny priorytet Polski, którym w tej chwili jest bezpieczeństwo" - napisał wiceminister. "Gdy grozi nam otwarcie realnego frontu na wschód od naszych granic, warto zamykać inne fronty" - czytamy na Twitterze.
"Czy kompromisy w ważnych sprawach uda się osiągnąć, a projekt zapowiedziany przez prezydenta Andrzeja Dudę na to pozwoli? Nikt dziś tego na 100 proc. nie wie, ale niepodjęcie choćby próby - w sytuacji, gdy grozi nam coraz realniejsze niebezpieczeństwo - byłoby błędem" - pisał Paweł Jabłoński.
"Przekonywałeś, Pawle, że nie będziemy musieli iść na żadne kompromisy, gdyż w negocjacjach budżetowych wywalczono takie rozwiązania, które zablokują możliwości szantażu. Dzisiaj piszesz, że musimy iść na kompromis. Myliłeś się wtedy. Dzisiaj masz rację?" - napisał na Twitterze wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Z kolei zdaniem wiceministra sprawiedliwości Marcina Warchoła decyzja o likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego "może wprowadzić chaos".
"Sebastian, przypomnij, to ten minister, co negocjował kompromis z Timmermansem, gdzie oddał sądowe ustawy, a w zamian nie dostał nic? I to ten, co to jak przyjechał ze szczytu, godząc się na uzależnienie Polski od oceny praworządności, mówił, że nic nie stracimy, bo mamy 'walidacje'?" - napisał z kolei Patryk Jaki.
"Niesamowite, że ludzie, którzy, mówiąc delikatnie, mijali się z prawdą ws. konkluzji szczytów UE ws.praworządności i F55, nie mają w sobie choć na tyle pokory, aby siedzieć teraz cicho" - dodał Jaki.