- To inicjatywa pana prezydenta sprawiła, że obecnie obowiązują rozwiązania, które kwestionują Komisja Europejska i TSUE. To nie przepisy ministerialne są powodem bezprawnego szantażu wobec naszego kraju, tylko rozwiązania pana prezydenta. Wyrażam zrozumienie dla inicjatywy prezydenta, pan prezydent miał pełne prawo tego typu przepisy zgłosić - powiedział na konferencji prasowej Marcin Warchoł, wiceminister sprawiedliwości, członek Solidarnej Polski Zbigniewa Ziobry. - Przepisy te nie zostały zakomunikowane Ministerstwu Sprawiedliwości - zaznaczył.
Warchoł ocenił, że "byłoby rzeczą bardzo niedobrą, gdyby inicjatywa prezydenta była rozumiana jako polityka białej flagi". - Wydaje się na pierwszy rzut oka, że te propozycje niczego nie rozwiązują. Kompromis zaproponowany przez pana prezydenta jest pójściem w tym samym kierunku, w którym podążały wcześniej zgłoszone przez pana prezydenta projekty, obecnie obowiązujące. Projekt ten nie zaspokaja żądań Unii Europejskiej. Nie dotyczy on Krajowej Rady Sądownictwa - powiedział Warchoł. Przypomniał, że to status sędziów KRS jest dziś kwestionowany przez unijne instytucje.
Jak dodał, projekt prezydenta "nie dość, że nie rozwiązuje problemów z Unią Europejską, to może przyczynić się do wprowadzenia stanu chaosu i anarchii".
W nieoficjalnych wypowiedziach stronnicy Zbigniewa Ziobry wypowiadają się nawet ostrzej. - To totalna kapitulacja - mówi "Gazecie Wyborczej" jeden z polityków z otoczenia ministra sprawiedliwości.
- Kapitulacji przed UE nie poprzemy - przekonuje rozmówca wp.pl.
Andrzej Duda w czwartek ogłosił propozycję likwidacji Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, i powołania na jej miejsce Izby Odpowiedzialności Zawodowej. Jak zaznaczył prezydent, po likwidacji ID jej członkowie nadal będą mogli pracować w Sądzie Najwyższym. - Będą mieli stworzoną przez pierwszego prezesa Sądu Najwyższego możliwość przejścia do wybranej przez nich innej izby w Sądzie Najwyższym albo do przejścia w stan spoczynku - poinformował na konferencji prasowej. Duda stwierdził, że ma nadzieję, że sędziowie ci zdecydują się jednak pozostać na stanowiskach i tym samym będą dalej "służyć polskim obywatelom i Rzeczypospolitej".
Według prezydenta, likwidacja Izby Dyscyplinarnej ma dać polskiemu rządowi narzędzie do zakończenia sporu z Komisją Europejską i odblokowania Krajowego Planu Odbudowy. Likwidację Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego zapowiadał latem 2021 r. prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Argumentował, że się nie sprawdziła. Premier Mateusz Morawiecki, po wyroku TSUE, również zapowiadał likwidację tego organu. Na zapowiedziach się skończyło.
O braku porozumienia między prezydentem a ministrem sprawiedliwości dot. kolejnych zmian w sądach pisał w styczniu dziennikarz Gazeta.pl Jacek Gądek. Jak zwracał uwagę, "front" konfliktu jest szerszy. "Po jednej stronie są 'gołębie': Andrzej Duda, Mateusz Morawiecki i prof. Małgorzata Manowska (ona nie chce, by ktokolwiek podważał jej pozycję jako I Prezes SN i nie chce też szefować ociosanemu ze znaczenia SN). Po drugiej 'jastrzębie': Zbigniew Ziobro z Solidarną Polską, a - jak słyszymy w obozie Zjednoczonej Prawicy - 'sercem po stronie Ziobry' jest także Jarosław Kaczyński. W efekcie nie ma większości ani dla ustaw Ziobry, ani dla łagodniejszych pomysłów 'gołębi'" - pisał 20 stycznia Jacek Gądek.
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej potwierdził w swoim wyroku z lipca 2021 r. zastrzeżenia Komisji Europejskiej, że przepisy dot. funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej są niezgodne z prawem unijnym, a Izba Dyscyplinarna SN nie może być uznana za niezależny i bezstronny sąd. TSUE nakazał zaprzestanie wszelkich działań Izby Dyscyplinarnej wobec sędziów oraz zawieszenie jej dotychczasowych decyzji. Polskie władze nie zastosowały się do tego wyroku. Wobec tego w październiku 2021 r. TSUE orzekł, że Polska ma płacić 1 mln euro dziennie za brak zawieszenia Izby Dyscyplinarnej.