Dymisja Michała Dworczyka w centrali PiS jest rozważana już od kilku miesięcy. Gazeta.pl informowała o tym już w czerwcu 2021 r. Bowiem od momentu wybuchu afery e-mailowej, w której to wciąż wypływają wiadomości ze skrzynki Dworczyka, w obozie rządzącym toczy się walka o głowę "Miszy" (tak wśród znajomych nazywany jest szef KPRM).
W minionym roku Dworczyk był już o krok od dymisji, ale - o co bardzo mocno zabiegał premier Mateusz Morawiecki - stanowisko zdołał uratować. Wówczas Morawiecki zdołał też uchronić innego swojego druha - byłego już ministra rolnictwa Grzegorza Pudę - przed rozstaniem z rządem, bo zapewnił mu miękkie lądowanie w fotelu ministra funduszy i polityki regionalnej.
Pozycja Dworczyka jest jednak bardzo słaba i ma w obozie rządzącym masę wrogów: wicepremiera Jacka Sasina, ministra Zbigniewa Ziobrę i "zakon PC", czyli starych druhów Jarosława Kaczyńskiego. Broni go - bo to jego najbliższy współpracownik w rządzie - Mateusz Morawiecki. Dymisja Dworczyka oznaczałaby ociosanie premiera z wpływów i politycznej wagi.
Więcej informacji z polskiej polityki na stronie głównej Gazeta.pl.
Dla opozycji wewnętrznej wobec Morawieckiego batalia o dymisję Dworczyka jest wojną zastępczą - podobnie jak i próba wymuszenia dymisji ministra ds. europejskich Konrada Szymańskiego. Skoro bowiem Morawiecki w fotelu premiera nie jest zagrożony, to celują w jego najbliższe otoczenie. Obecny szef KPRM Michał Dworczyk - odgórną decyzją Nowogrodzkiej - bardzo się wyciszył w ostatnich tygodniach. Wciąż za to ciekną e-maile z jego skrzynki pocztowej.
Rozmówca z obozu rządzącego: - Michałowi jest ciężko. Ostateczna decyzja o jego decyzji nie zapadła, choć coraz więcej osób się skłania do tego, aby ta dymisja jednak była.
Choć nie ma wiążącej decyzji, to szukanie potencjalnego następcy trwa od dobrych paru miesięcy. Na giełdzie nazwisk, kto ma zastąpić Dworczyka, był już Grzegorz Puda - inny bliski współpracownik premiera, ale to wersja nieaktualna, choć sam Puda marzył o tym fotelu. Podobnie też nieprawdziwe są korytarzowe pogłoski o Januszu Cieszyńskim, który zajmuje się w KPRM cyfryzacją i także jest zaufanym człowiekiem premiera.
Na Nowogrodzkiej wytypowano już jednak faworyta do przejęcia teki szefa kancelarii premiera, gdyby Dworczyk miał opuścić rząd: Zbigniewa Hoffmanna. Optuje za nim zwłaszcza opozycja wobec premiera - tymczasem dla szefa rządu Hoffmann byłby złym wyborem, bo oznaczałby, że Morawiecki jest premierem bez swojego człowieka w fotelu szefa swojej kancelarii - zatem bez wpływu na politykę personalną w swoim absolutnie najbliższym otoczeniu.
Hoffmann nie jest znany w skali ogólnopolskiej, ale na Nowogrodzkiej to ważna persona - ma bardzo silną pozycję w partii.
Zbigniew Hoffmann jest wiernym człowiekiem Nowogrodzkiej, starym druhem Kaczyńskiego jeszcze z czasów Porozumienia Centrum. Dziś pełni funkcję zastępcy szefa kancelarii premiera, jest zatem wdrożony we wszystko, co się w KPRM-ie dzieje i ma stały kontakt z prezesem PiS. Wcześniej był wojewodą, a dziś jest także posłem.
Hoffmann w ostatnim czasie jeszcze się wzmocnił, bowiem Joanna Szczechowska - dyrektorka biura poselskiego Hoffmanna - została wybrana na regionalną pełnomocniczkę sekretarza generalnego PiS w Wielkopolsce, a to decyzja Krzysztofa Sobolewskiego (sekretarza generalnego PiS) i prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego.
W najbliższych tygodniach może dojść do rekonstrukcji rządu. Do zmian centrala PiS przymierza się już od dnia poprzedniej rekonstrukcji. Prezes PiS mówił w swoim otoczeniu, że planuje odejść z rządu w lutym. Ale ważne jest tu zastrzeżenie, że jeśli zdoła dopiąć w Sejmie ustawę o ochronie ojczyzny, która jest jego oczkiem w głowie. Jeśli ustawa nabierze poślizgu, to prezes PiS też z opóźnieniem może opuścić kancelarię premiera.
Nasze źródła w obozie rządzącym mówią, że jeśli zapadnie decyzja o dymisji Michała Dworczyka, to powinna ona być sfinalizowana razem z odejściem wicepremiera ds. bezpieczeństwa. - I to byłby jakiś ukłon w kierunku Dworczyka, żeby nie odchodził sam, ale w ramach jakiejś większej rekonstrukcji. Gdyby sam odbierał dymisję, to działoby się to w otoczce jakiejś czarnej legendy - mówi nasz rozmówca z obozu rządzącego.