We wtorek rano na jednej ze stacji Orlen odbyła się konferencja premiera Mateusza Morawieckiego, podczas której szef rządu został zapytany o swoją wizytę w Kijowie. - Jesteśmy z naszymi sąsiadami solidarni w tym zagrożeniu, którego doświadczają ze strony Rosji. Solidarność i słowa na dzisiaj nie wystarczą, one muszą być przekuwane w czyn. Dlatego jesteśmy gotowi do pomocy poprzez zarówno przekazanie środków pierwszej potrzeby, wiążących się z sytuacją wojenną, ale także i broni defensywnej - powiedział premier. - O przekazaniu broni rozmawialiśmy już w naszym gronie, również z panem prezydentem - podkreślił i doprecyzował, że chodzi m.in. o amunicję i drony, "które mają na celu obronę".
Więcej informacji na stronie głównej Gazeta.pl
Mateusz Morawiecki został również zapytany o swoje sobotnie spotkanie z liderami prawicowych partii. Wcześniej Donald Tusk stwierdził, że to zjazd "antyukraińskiej międzynarodówki" i wezwał polskiego premiera do rezygnacji w udziału w tym spotkaniu.
Podczas wtorkowej konferencji Morawiecki odniósł się do tej kwestii. - Przekonaliśmy naszych niektórych partnerów, że zagrożenie ze strony Rosji jest niestety bardzo poważne - powiedział i nagle zaczął mówić o Tusku. - Wzywam pana Donalda Tuska, aby wykorzystał te bardzo gorące dni i natychmiast zrezygnował z przewodniczenia Europejskiej Partii Ludowej, która jako główna jest odpowiedzialna za Nord Stream 2, poprzez który szantaż rosyjski staje się faktem. To po pierwsze - powiedział premier. - A po drugie: żeby wpłynął na swoich kolegów niemieckich, co do zmiany polityki wobec ETS [Europejski System Handlu Emisjami - red.], czyli zmiany bardzo drogiej energii elektrycznej w Unii Europejskiej i Polsce - powiedział.
Szef polskiego rządu odniósł się również do tzw. ustawy covidowej, która we wtorek ma być procedowana w Sejmie. - Te propozycje mają nie naruszać obaw ze strony różnych grup społeczeństwa. Mamy osoby, które chciałyby doprowadzić do przymusowych szczepień, a na antypodach tej grupy są tzw. antyszczepionkowcy, którzy za żadne skarby nie chcą się szczepić - powiedział. Jak dodał, "rząd PiS idzie drogą środka". - Poprzednia ustawa, która dawała prawo domagania się świadectwa szczepienia, została uznana przez sporą część społeczeństwa za zbyt radykalną - podkreślił.
Jak zaznaczył, "na wszelki wypadek" szykowane są nowe miejsca w szpitalach dla chorych na COVID-19, "gdyby omikron doprowadził jednak do znacznie większej liczby hospitalizacji".