Otwierając posiedzenie, prezydent Andrzej Duda podkreślił, że celem rozmów ma być ustalenie kierunków polityki krajowej i międzynarodowej w sytuacji zagrożenia ze strony Rosji. Zaznaczył również, że według jego wiedzy nie ma sygnałów, które wskazywałyby na bezpośrednie, militarne zagrożenie dla Polski.
W spotkaniu uczestniczyli m.in. marszałkowie Sejmu i Senatu, premier, ministrowie, przedstawiciele klubów i kół opozycyjnych. Posiedzenie trwało ponad trzy godziny.
Więcej treści znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl >>>
- Często mówimy, że byłoby dobrze, gdyby Polacy umieli usiąść przy jednym stole, umieli spojrzeć na siebie z życzliwością, rozmawiać o ważnych polskich sprawach w sposób konstruktywny i spokojny. To właśnie była atmosfera tego spotkania - mówił już po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa Narodowego prezydent Andrzej Duda.
Jak podkreślił polityk, "wszyscy obecni się wypowiedzieli, wszyscy przedstawili swoje stanowisko".
Prezydent przekazał, że on sam, premier i ministrowie "w szczegółach przekazali informacje o tym, jaka jest obecnie sytuacja znana w przestrzeni międzynarodowej i wokół Ukrainy, na Ukrainie, na Białorusi, jak to wygląda z punktu widzenia bezpieczeństwa Polski, jakie działania są podejmowane, jak przebiegają rozmowy międzynarodowe".
Prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, komentując posiedzenie RBN, zaznaczył, że "warto, żeby to się odbywało regularnie".
- Współdziałanie w ramach RBN różnych sił politycznych, prezydenta i rządu w obliczu zagrożeń na Ukrainie jest polską racją stanu i trzeba robić wszystko, by było ono możliwe. Padały deklaracje ze wszystkich stron o woli, chęci do tej współpracy - przekazał.
Z kolei poseł PO, były wicepremier i były szef MON Tomasz Siemoniak ocenił, że "trochę zbyt rzadko prezydent korzysta z tej możliwości, jaką daje RBN".
Polityk zwrócił uwagę na to, że na spotkaniu zabrakło m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, który obecnie pełni także funkcję Przewodniczącego Komitetu Rady Ministrów do spraw Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych.
- Warto, jeśli prezydent uzna za celowe kontynuowanie tej formuły, żeby mogli w niej uczestniczyć inni najważniejsi politycy. Wymieniłem tutaj przewodniczącego PO Donalda Tuska i wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego - mówił Siemoniak na spotkaniu z dziennikarzami.