Ewa Wrzosek przed komisją ws. Pegasusa: Wszelkie przekazy ze strony szefów służb są nieprawdziwe

W czwartek senacka komisja do spraw nielegalnej inwigilacji Pegasusem zajęła się wysłuchaniem prokurator Ewy Wrzosek. - Nie jestem w konflikcie z państwem PiS. Rzetelnie wykonuje swoje obowiązki. Kopertowe wybory prezydenckie, które miały się odbyć w czasie epidemii koronawirusa - w mojej ocenie mogły wyczerpywać znamiona przestępstwa - mówiła Wrzosek. Zapraszamy do śledzenia relacji wideo z posiedzenia.

W czwartek po godzinie 10:30 rozpoczęło się posiedzenie senackiej komisji ws. Pegasusa. Przewodniczący poinformował, że minister Mariusz Kamiński nie przyjdzie na posiedzenie, podobnie jak minister Marek Suski. - W imieniu całej komisji wyrażę oburzenie w związku z zachowaniem Mariusza Kamińskiego. Mamy nadzieję, że jego działania będą w przyszłości tematem postępowania Trybunału Stanu - dodał Marcin Bosacki. 

Prokurator Ewa Wrzosek na posiedzeniu senackiej komisji. "To uczucie, którego nie życzę najgorszemu wrogowi"

- Bardzo dziękuję za umożliwienie udziału w posiedzeniu komisji senackiej. W moim największym przekonaniu używanie tego systemu nie jest zgodne z polskim porządkiem prawnym. Wszelkie przekazy ze strony szefów służb są nieprawdziwe - zaczęła Ewa Wrzosek.

Później wyjaśniła, że obraz i dźwięk rejestrowany podczas kontroli operacyjnej może być utrwalany w miejscach inne niż publiczne, na wniosek poparty zgodą Prokuratora Generalnego i sądu. Jak dodała, na żadnym z etapów wniosku nie jest wskazywany konkretny środek techniczny, jakim będzie prowadzona kontrola.

Pegasus natomiast, ze względów technicznych, łamie prawa do prywatności i swobody komunikowania, a więc jest to narzędzie tak totalnej inwigilacji, że obiektem inwigilacji nie jest tylko osoba, na którą zgodę wydał sąd, ale każda osoba z jej otoczenia. Każda przypadkowa osoba spotkana w sklepie, kościele. System ten nie ogranicza kontroli tylko do osoby inwigilowanej

- podkreśliła Wrzosek. - W mojej i nie tylko ocenie, ta sytuacja wyłącza możliwość korzystania z Pegasusa, ponieważ on dokonuje rejestracji w miejscach publicznych, co do których przepisy wyłączają możliwość rejestrowania dźwięku i obrazu - dodała. - Jest wysoce prawdopodobne, że - nie tylko w moim przypadku, ale również być może innych osób - nie ma w ogóle udokumentowanego faktu kontroli operacyjnej prowadzone za zgodą sądu - powiedziała dalej Ewa Wrzoszek.

- To uczucie, którego nie życzę najgorszemu wrogowi. Uczucie, że każdy, nawet najintymniejszy aspekt mojego życia, każda osoba, z którą się kontaktowałam, każde miejsce było inwigilowane przy użyciu Pegasusa - mówiła dalej Wrzosek. 

Przeczytaj więcej podobnych informacji na stronie głównej Gazeta.pl. 

"Nie jestem w konflikcie z państwem PiS. Rzetelnie wykonuje swoje obowiązki"

Prokuratorka była też pytana, dlaczego, według jej opinii, mogła być inwigilowana.

Nie jestem w konflikcie z państwem PiS. Rzetelnie wykonuje swoje obowiązki. Kopertowe wybory prezydenckie, które miały się odbyć w czasie epidemii koronawirusa - w mojej ocenie mogły wyczerpywać znamiona przestępstwa. Ja nie określiłabym tego jako konflikt z PiS. To było zachowanie, do którego byłam zobowiązana, jako prokurator. Szukając wytłumaczenia, co do użycia wobec mnie systemu Pegasus - czas od czerwca do sierpnia to czas, gdy kończyła mi się delegacja w Śremie i wracałam do pracy w Warszawie. Może spodziewano się, że podejmę jakieś spektakularne działanie. Bardzo trudno znaleźć mi odpowiedź, która uzasadniałaby użycie Pegasusa - bo podstaw prawnych nie znajduję w ogóle - powiedziała dalej Ewa Wrzosek. - Prokuratura w ostatnich siedmiu latach jest często wykorzystywana interymalnie przez polityka, który stoi na jej czele

- powiedziała w odpowiedzi na pytanie senatora Michała Kamińskiego.

- Wszczynając śledztwo ws. wyborów kopertowych, liczyłam się z tym, że śledztwo będzie przejęte przez jednostkę wyższego rzędu. Natomiast jako prokurator z ponad 25-letnim stażem, pierwszy raz spotkałam się z sytuacją, gdzie trzy godziny po wszczęciu śledztwa, moja przełożona wydała decyzję o jego umorzeniu - odpowiedziała Ewa Wrzosek. Dodała też, że było to "najszybsze śledztwo świata", a o jego zakończeniu dowiedziała się z radia. 

- Prokuratura jest instrumentalnie wykorzystana w celach politycznych przez Prokuratora Generalnego, ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę - odpowiedziała prokurator pytana o obecnej sytuacji w polskiej prokuraturze. - Osoby, wobec których zastosowano Pegasusa (Brejza, Giertych, Kołodziejczak itp. - red.), nie są przestępcami. Jeśli służby publiczne działają bez kontroli. Jeśli na ich czele stoją osoby skazane za przekroczenie uprawnień. To może być tak, że pokusa, która mogła się pojawić ze strony tych osób przy kupnie niemal niemożliwego do wykrycia systemu szpiegującego, mogła skutkować przekraczaniem prawa - powiedziała Ewa Wrzosek.

Prokurator Wrzosek przekazała, że ws. Pegasusa złożyła już zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa - dotyczy ono podejrzenia cyberataku. Kobieta była dwukrotnie przesłuchiwana jednak prokurator miał uznać, że "w tym zdarzeniu, które zgłosiła, jest brak jakichkolwiek znamion czynu zabronionego". 

23 i 24 listopada prokuratorka otrzymała komunikaty od firmy Apple, że jej telefon był celem cyberataku ze strony służb państwowych. Firma Apple była przekonana o tym, że sprawcy zaatakowali indywidualnie. W dalszej części Ewa Wrzosek dostała alert, że służby przejęły dostęp do telefonu i wszelkich danych wrażliwych, kamery i mikrofonu. Poza tym firma ta 23 listopada 2021 roku poinformowała opinię publiczną o skierowaniu do sądu wniosku o pociągnięcie do odpowiedzialności firmy Pegasus za atakowanie i inwigilowanie użytkowników iPhone'ów. Było ich w sumie 17 na całym świecie. 28 listopada John Scott-Railton nawiązał kontakt z Ewą Wrzosek. Wówczas też telefon prokuratorki został poddany zdalnej diagnostyce. Od czerwca do sierpnia 2021 roku telefon kobiety był sześciokrotnie atakowany Pegasusem. Telefon nadal jest badany przez Citizen Lab. 

Zobacz wideo

PiS o Pegasusie. Suski: Niewielkie ilości. Kilkaset osób w ciągu roku

Z badań ekspertów ds. cyberbezpieczeństwa Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto, co ujawniła agencja Associated Press, wynika, że oprogramowania szpiegowskiego Pegasus użyto przeciwko Ewie Wrzosek, prokuratorce, która sprzeciwiła się czystkom w polskim wymiarze sprawiedliwości. Wrzosek już w listopadzie alarmowała, że "koncern Apple przekazał jej dowody, że jej telefon był poddany działaniu Pegasusa". Oprócz niej inwigilowani mieli być także mecenas Roman Giertych, senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza, a także dziennikarz Tomasz Szwejgiert i Michał Kołodziejczyk.

Jako pierwszy polityk PiS posiadanie przez Polskę Pegasusa potwierdził Jarosław Kaczyński. - Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia - powiedział Jarosław Kaczyński. 

Do sprawy odnosili się też inni politycy ugrupowania, którzy początkowo zaprzeczali, by Polska miała używać Pegasusa. W grudniu wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz zapewniał, że polskie służby nie są wyposażone w to oprogramowanie. Z kolei Michał Woś, wiceminister sprawiedliwości, twierdził, że w ogóle nie wie, czym jest system Pegasus, choć - jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" - w 2017 roku miał odgrywać jedną z kluczowych ról w przekazaniu CBA 25 mln zł, z których miało zostać zakupione oprogramowanie szpiegujące.

W ubiegłym tygodniu Marek Suski stwierdził, że "mówienie o jakiejś masowej inwigilacji to jest w ogóle jakiś wymysł z księżyca". - To były niewielkie ilości, nieprzekraczające kilkuset osób w ciągu roku, ani milionów. Nie mogę oczywiście podać dokładnych danych, bo to jest objęte tajemnicą - mówił w Sejmie poseł Suski. 

Więcej o: