W PiS paniki nie ma, ale niepokój już tak. To, czy komisja śledcza powstanie, rozstrzygnie się w Sejmie najprawdopodobniej dopiero w lutym.
Przed posiedzeniem Sejmu spotkał się klub Prawa i Sprawiedliwości - sprawę wniosków o powołanie komisji śledczej ds. inwigilacji potraktowano zdawkowo. Pani marszałek Elżbieta Witek (PiS) z przekąsem mówiła, że nie wiadomo, czy wniosek Kukiz'15 w ogóle wpłynie na jej biurko, a jako pierwsza swój złożyła Platforma Obywatelska.
W szeregach PiS panuje przekonanie, że jednak uda się odrzucić wnioski o powołanie komisji śledczej. Pewności co do wyniku przyszłego głosowania mieć nie można, bo teoretycznie jest remis 230 do 230 (szable liczyliśmy tutaj - przeczytaj). Każdy głos może mieć więc przesądzające znaczenie.
Jeśliby komisja śledcza jednak powstała, to - słyszymy w PiS - reżyserami jej prac będą służby specjalne, które nadzorują szef MSWiA Mariusz Kamiński i wiceminister Maciej Wąsik. Na czele tych służb stoją zaufani ludzie Nowogrodzkiej. Z kolei na czele prokuratury stoi minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i jego zaufani ludzie. To kluczowe, bo komisja śledcza w swoich pracach byłaby zdana na łaskę służb specjalnych bądź śledczych. Sojusznikiem komisji śledczej byłby prezes NIK Marian Banaś - do rozprawy z nim PiS właśnie przystąpiło, chcąc mu odebrać immunitet, by prokuratura postawiła mu zarzuty.
Jeden z członków rządu: - Jeśli materiały są w rękach służb, to one dadzą tylko to, co chcą dać i co im nie zagraża. Jeśli coś dla służb będzie niewygodne, to po prostu odmówią przekazania albo wybrakują materiały. Ta komisja śledcza ds. inwigilacji to byłaby więc komisja, w której show będą robić służby dostarczające materiały, a nie Paweł Kukiz - on akurat nie miałby kontroli nad niczym.
Lider Kukiz'15 uległ - słyszymy w PiS - swojej fascynacji służbami specjalnymi. - Jeśli teraz Paweł Kukiz myśli, że komisja śledcza będzie miała swobodę w wyborze materiałów, to się srogo myli - mówi nasz rozmówca z obozu rządzącego.
Jak to "show" służb na komisji śledczej mogłoby wyglądać? - Przekażą Kukizowi materiały z inwigilacji Sławomira Nowaka, to będzie się zajmował Nowakiem. A Pegasus? Ludzie w służbach już zadbają o to, aby to narzędzie było na dalekim planie.
Sławomir Nowak był jednym z najważniejszych polityków PO i ministrem w rządzie Donalda Tuska, na którego kaucję rok temu składali się członkowie PO. Służby miały go inwigilować także za pomocą Pegasusa. W akcie oskarżenia Prokuratura Okręgowa w Warszawie zarzuciła mu kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą działającą w Warszawie, Gdańsku i na Ukrainie. Zdaniem śledczych Nowak i jego współpracownik zorganizowali proceder brania łapówek w czasie, gdy Nowak robił karierę na Ukrainie.
Przypomnijmy, z badań Citizen Lab działającego przy Uniwersytecie w Toronto wynika (co ujawniła agencja Associated Press), że senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza (PO) był 33 razy hakowany przy pomocy systemu Pegasus w 2019 r. Był wówczas szefem sztabu wyborczego KO. Amnesty International niezależnie potwierdziła te informacje.
Z doniesień medialnych wynika także, że oprogramowania użyto też przeciwko prawnikowi Romanowi Giertychowi, który reprezentował czołowych polityków opozycji oraz Ewie Wrzosek, prokuratorce, która sprzeciwiła się czystkom w polskim wymiarze sprawiedliwości. Kolejne informacje z Citizen Lab wskazują, że hakowano także lidera AgroUnii Michała Kołodziejczaka i współautora książki o Mariuszu Kamińskim Tomasza Szwejgierta, a także byłego rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza (usłyszały zarzuty działania na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej oraz powoływanie się na wpływy w MON) oraz wspomnianego już Sławomira Nowaka.