Jak podaje "Fakt", Przemysław Czarnek był w poniedziałek w Lublinie. Dziennik zauważa, że minister edukacji i nauki wygłosił w mieście wykłady, a następnie odwiedził Wojskową Komendę Uzupełnień i swoje biuro poselskie.
Po Lublinie miał podróżować renaultem, za kierownicą którego siedział jego współpracownik. Później po szefa resortu, jak informuje dziennik, przyjechał rządowy mercedes. Według "Faktu" w 2017 roku samochód należał do Służby Ochrony Państwa.
Mercedesem Czarnek miał przyjechać do Warszawy. Z ustaleń "Faktu" wynika, że auto jechało z prędkością 180 kilometrów na godzinę, przekraczając tym samym dopuszczalną prędkość o kilkadziesiąt kilometrów. Trasę z Lublina do stolicy auto miało pokonać w niespełna 90 minut, choć, jak czytamy w artykule, zwykle trwa to ponad dwie godziny.
"Zapytaliśmy samego Czarnka jak i SOP, czy i na jakiej podstawie korzysta on z ochrony? Minister nie odpowiedział, a służba uchyliła się od odpowiedzi" - podaje "Fakt".
---
Siema! Gazeta.pl kolejny już raz gra #JedenDzieńDłużej dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Każde dodatkowe wsparcie dla tej akcji jest bezcenne. Licytujcie i kwestujcie razem z nami.